Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Jeśli nie Sielanka, to co?

Katarzyna Fertsch
Ewa Kmieciak nie była pewna, czy sprzeda szczeniaki na Sielance. Jej zdaniem nowego właściciela powinno się poznać
Ewa Kmieciak nie była pewna, czy sprzeda szczeniaki na Sielance. Jej zdaniem nowego właściciela powinno się poznać Sławomir Seidler
Sielanka całe przedpołudnie tętniła wczoraj życiem. Setki sprzedawców oferowało zwierzęta, tysiące klientów krążyło po targowisku. Wokół Sielanki, jak zwykle, dziesiątki samochodów, zaparkowanych na każdym wolnym fragmencie chodnika, trawnika czy osiedlowej uliczki. Wszyscy już słyszeli, że była to prawdopodobnie ostatnia taka niedziela. Nie wszyscy jednak zgadzają się z pomysłem zlikwidowania na Sielance handlu psami i kotami.

Tę zapowiedział przedstawiciel zarządcy Sielanki, czyli Poznańskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego. Godfryd Kuryło, prezes związku zastrzega, że ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Mimo to pomysł wzbudzał wczoraj wiele kontrowersji.

Agnieszka Podeszwa na Sielance była wczoraj po raz pierwszy w tym roku. Chciała sprzedać dwa szczeniaki ze swojej hodowli.

- Większość miotu sprzedaliśmy przez internet. Klienci przyjeżdżali do nas do domu, nawet z Warszawy i Krakowa, by zobaczyć, w jakich warunkach psy są hodowane - opowiada. - Dwa pieski nam zostały i postanowiliśmy przyjechać na Sielankę.

Jej szczeniaki mają książeczki zdrowia, są szczepione. Chciała zaprosić klienta do domu, by miał okazję obejrzeć, jak były chowane. Z osobami, które kupiły pieski przez internet, utrzymuje kontakt.
- Tak powinno się sprzedawać psy. Niestety, większość z handlujących tu osób po prostu znika po transakcji. Szczeniaki nie zawsze są zdrowe, nie mają książeczek - mówi.

Pierwszy raz na Sielance była Ewa Kmieciak. Swoją suczkę musiała dopuścić ze względów zdrowotnych (często miała urojone ciąże).

- Gdzieś muszę sprzedać szczeniaki, dlatego tu przyszłam. Nie jestem jednak pewna, czy zdecyduję się je oddać. Kupującego powinno się poznać, żeby wiedzieć, czy pies trafi w dobre ręce. A tu nigdy nie wiadomo, na kogo się trafi - mówi.

Sama nie zdecydowałaby się kupić psa na takim targowisku. Jednak miejsce, gdzie szczeniaki można by sprzedawać, jest potrzebne. Nie tylko hodowcom, ale też takim osobom, jak ona.
- Nie w takich warunkach powinno się kupować psy - dodaje.

Większość osób na Sielankę przyjeżdża z kartonami, w których tłoczą się szczeniaki czy małe kotki. Nie obchodzi ich, kto i po co kupuje zwierzę.

- W schronisku nie dostałbym takiego szczeniaka, a na psa z hodowli mnie nie stać - uzasadnia zakup mężczyzna, który z Sielanki wyszedł z pieskiem.

Co jeszcze można było wczoraj zaleźć na giełdzie przy ulicy Opolskiej? Ryby (nawet węgorze i szczupaki), ptaki (gołębie, kury, papugi), króliki, kozy, a nawet kucyka. A zgodnie z założeniem, powinna służyć tylko hodowcom gołębi, którzy mogliby wymieniać się tutaj ptakami.

- Przyjeżdżam na Sielankę od 30 lat. Nie wyobrażam sobie już niedzieli bez tego - twierdzi pan Kazimierz, hodowca gołębi. - Ten tłum i osoby sprzedające psy mi zupełnie nie przeszkadzają.
Odmiennego zdania są za to obrońcy praw zwierząt i okoliczni mieszkańcy, którzy skarżą się na hałas i bałagan.

- Takie targowisko jest potrzebne. Tu faktycznie jest kiepski dojazd i brakuje miejsc parkingowych. Jeśli jednak zostanie zlikwidowane tutaj, będzie musiało powstać gdzie indziej - mówi Andrzej Lewandowski, który od lat zajmuje się hodowlą królików.

W przeciwnym razie "na dziko" będą się tworzyły podobne miejsca. Jak od maja będzie wyglądała Sielanka? Decyzja ma zapaść w tym tygodniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Poznań: Jeśli nie Sielanka, to co? - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski