Tę zapowiedział przedstawiciel zarządcy Sielanki, czyli Poznańskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego. Godfryd Kuryło, prezes związku zastrzega, że ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Mimo to pomysł wzbudzał wczoraj wiele kontrowersji.
Agnieszka Podeszwa na Sielance była wczoraj po raz pierwszy w tym roku. Chciała sprzedać dwa szczeniaki ze swojej hodowli.
- Większość miotu sprzedaliśmy przez internet. Klienci przyjeżdżali do nas do domu, nawet z Warszawy i Krakowa, by zobaczyć, w jakich warunkach psy są hodowane - opowiada. - Dwa pieski nam zostały i postanowiliśmy przyjechać na Sielankę.
Jej szczeniaki mają książeczki zdrowia, są szczepione. Chciała zaprosić klienta do domu, by miał okazję obejrzeć, jak były chowane. Z osobami, które kupiły pieski przez internet, utrzymuje kontakt.
- Tak powinno się sprzedawać psy. Niestety, większość z handlujących tu osób po prostu znika po transakcji. Szczeniaki nie zawsze są zdrowe, nie mają książeczek - mówi.
Pierwszy raz na Sielance była Ewa Kmieciak. Swoją suczkę musiała dopuścić ze względów zdrowotnych (często miała urojone ciąże).
- Gdzieś muszę sprzedać szczeniaki, dlatego tu przyszłam. Nie jestem jednak pewna, czy zdecyduję się je oddać. Kupującego powinno się poznać, żeby wiedzieć, czy pies trafi w dobre ręce. A tu nigdy nie wiadomo, na kogo się trafi - mówi.
Sama nie zdecydowałaby się kupić psa na takim targowisku. Jednak miejsce, gdzie szczeniaki można by sprzedawać, jest potrzebne. Nie tylko hodowcom, ale też takim osobom, jak ona.
- Nie w takich warunkach powinno się kupować psy - dodaje.
Większość osób na Sielankę przyjeżdża z kartonami, w których tłoczą się szczeniaki czy małe kotki. Nie obchodzi ich, kto i po co kupuje zwierzę.
- W schronisku nie dostałbym takiego szczeniaka, a na psa z hodowli mnie nie stać - uzasadnia zakup mężczyzna, który z Sielanki wyszedł z pieskiem.
Co jeszcze można było wczoraj zaleźć na giełdzie przy ulicy Opolskiej? Ryby (nawet węgorze i szczupaki), ptaki (gołębie, kury, papugi), króliki, kozy, a nawet kucyka. A zgodnie z założeniem, powinna służyć tylko hodowcom gołębi, którzy mogliby wymieniać się tutaj ptakami.
- Przyjeżdżam na Sielankę od 30 lat. Nie wyobrażam sobie już niedzieli bez tego - twierdzi pan Kazimierz, hodowca gołębi. - Ten tłum i osoby sprzedające psy mi zupełnie nie przeszkadzają.
Odmiennego zdania są za to obrońcy praw zwierząt i okoliczni mieszkańcy, którzy skarżą się na hałas i bałagan.
- Takie targowisko jest potrzebne. Tu faktycznie jest kiepski dojazd i brakuje miejsc parkingowych. Jeśli jednak zostanie zlikwidowane tutaj, będzie musiało powstać gdzie indziej - mówi Andrzej Lewandowski, który od lat zajmuje się hodowlą królików.
W przeciwnym razie "na dziko" będą się tworzyły podobne miejsca. Jak od maja będzie wyglądała Sielanka? Decyzja ma zapaść w tym tygodniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?