Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy odprowadzili trumnę prezydenta do Pałacu

Barbara Stefańska, Karolina Kowalska
Takie tłumy Krakowskie Przedmieście widziało ostatnio po śmierci Jana Pawła II. Żwirki i Wigury i Aleje Jerozolimskie - podczas pielgrzymek papieża Polaka. W niedzielę Warszawa zamarła, a Krakowskie Przedmieście i plac Piłsudskiego po raz kolejny zamieniły się w miejsce pamięci.

Po kilkugodzinnej przerwie na sen tysiące warszawiaków powróciły pod Pałac Prezydencki, gdzie od soboty po południu znoszono kwiaty i palono znicze.

Tysiące ludzi od rana napływały pod Pałac Prezydencki. Krakowskie Przedmieście stało się wczoraj tętniącym sercem miasta. Tak jak przed pięcioma laty pełne były kościoły, w których szukano ukojenia i modlono się za ofiary tragedii. W większości parafii kościoły pękały w szwach, a w wielu zorganizowano dodatkowe msze.

W samo południe podczas dwuminutowej ciszy ku czci poległych w całym kraju stanęli przechodnie i samochody, ludzie stawali w domach przed telewizorami, stawali sprzedawcy w nielicznych otwartych wczoraj sklepach, policjanci na służbie i ochroniarze pilnujący obiektów. Zamarło też Krakowskie Przedmieście. Dla niektórych kilkuminutowa cisza przeciągnęła się o kilkadziesiąt sekund. - Co nas tu przywiodło? Poczucie wspólnoty. Ból. Ból, który nas dziś łączy, który jest naszym wspólnym doświadczeniem - mówiła Asia, 24-letnia studentka UW. - Choć zastanawiam się, czy nie lepiej oglądać to wszystko w telewizji, za szkłem. Wtedy chyba mniej boli - dodała. - Ból - powtarza młody pianista, który w sobotę przyjechał z narzeczoną do Warszawy na jeden z festiwali w Roku Chopinowskim. I niespodziewanie przeszedł na język polski: - Polacy reagują - jak to się mówi - modlije? - dodał. Obok zagranicznych turystów na Krakowskim Przedmieściu pojawili się wczoraj również przyjezdni z innych miast Polski. Marcin i Kasia Miecznikowscy przyjechali do stolicy rannym pociągiem z Łodzi. - Chcieliśmy być bliżej, naprawdę uczestniczyć w żałobie, a nie tylko oglądać ją w telewizji. Być bliżej prezydenta - tłumaczyła Kasia, stojąca obok grupy licealistów z Żyrardowa.

Pod Pałac warszawiacy przychodzili całymi rodzinami. - To tam, gdzie ten koń, mieszka pan prezydent? - pytał dwulatek siedzący na barana u młodego taty. Pomiędzy tłum wciskali się nawet rodzice niemowlaków. Wózkami torowali sobie drogę. Ludzie stali na czym się tylko dało - na słupkach, ławkach.

Pod Grobem Nieznanego Żołnierza od rana przybywało płonących świec i kwiatów, a chodnik pod krzyżem papieskim zasłany był zniczami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski