Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Rady osiedli muszą być partnerem

Bogna Kisiel, Katarzyna Fertsch
We wtorek w redakcji „Polski Głosu Wielkopolskiego” odbyła się debata poświęcona problemom związanym z reformą samorządów pomocniczych
We wtorek w redakcji „Polski Głosu Wielkopolskiego” odbyła się debata poświęcona problemom związanym z reformą samorządów pomocniczych Fot. Grzegorz Dembiński
Rada Miasta uchwaliła reformę samorządów pomocniczych. Wszyscy są zgodni, że trzeba coś zmienić, by zainteresować mieszkańców ich działalnością. O tym, jak to zrobić, dyskutowali uczestnicy wtorkowej debaty w "Głosie"

Grobelny: Podstawowym problemem jest niskie zainteresowanie mieszkańców działalnością samorządów pomocniczych. To oznacza, że nie spełniają swojej funkcji. Wyrazem tego jest m.in. stosunkowo niska frekwencja wyborcza. Dlatego dzisiaj trudno powiedzieć, jaką funkcję pełnią w systemie władzy publicznej. To jest ich główna słabość.

Wiśniewski: Niska frekwencja to jedno. Ale mieszkańcy nie są też zainteresowani startem w wyborach. Z uwagi na brak chętnych wielokrotnie trzeba było powtarzać wybory. Sprzeciw budzi, że działacze osiedlowi mają mały wpływ na podejmowane przez urzędników decyzje. Ta pomocniczość nie jest w pełni realizowana.

Pokładecki: Brak zainteresowania wynika z tego, że jest bardzo niska świadomość tego, czym właściwie jest samorząd pomocniczy. Gdyby na to spojrzeć szerzej, to przypomina mi to okres początkowy, kiedy samorząd gminny 20 lat temu zaczynał swoją działalność. Wtedy poziom uczestnictwa w samorządzie był bardzo niski. Frekwencja na poziomie 42,7 proc. świadczyła o tym, że spadła na nas ta reforma trochę jak grom z jasnego nieba i nie bardzo społeczności lokalne potrafiły się w tym odnaleźć. Kiedyś jedna z moich koleżanek napisała, że zostaliśmy przeniesieni z miejsca pracy do miejsca zamieszkania. Czy dobrze przeszliśmy ten etap? Uważam, że bardzo źle. Właśnie dlatego, że struktury samorządów pomocniczych funkcjonują tak słabo. Uważam, że jedną z przyczyn jest fakt, że są one bardzo rozdrobnione i przez to nieskuteczne. Sami działacze nie zawsze są przekonani o tym, że pewne cele czy problemy mogą być skutecznie rozwiązywane. Jest takie powiedzenie, że małe jest piękne, ale duże może więcej.

Kinastowski: Mieszkańcy oceniają rady osiedli na podstawie nie tego, co robią, ale co mogą zrobić. Warto na to spojrzeć pod kątem różnych potrzeb osiedli. Dużą nadzieję pokładam w sposobie finansowania samorządów pomocniczych, bo każdy samorządowiec, który podejmuje się realizacji tych ambitnych zadań, chce spełniać oczekiwania mieszkańców. Dla przykładu: na "blokowiskach" jest pełna infrastruktura. Z kolei największym mankamentem osiedli peryferyjnych jest jej totalny brak. Jeśli samorządy będą mogły decydować, jak wydawać pieniądze właśnie na te braki na osiedlach, by m.in. wyrównać poziom życia mieszkańców, to myślę, że warto tę reformę robić.

Gajtkowska:
Czy istotnie duże rozdrobnienie powoduje małe zainteresowanie działalnością samorządów? Mamy przykład dużych rad osiedli, które funkcjonują w "blokowiskach". 90 proc. ich mieszkańców nie zna swoich radnych, ponieważ nie ma takiej potrzeby. Tam działają spółdzielnie mieszkaniowe, które załatwiają pewne sprawy, np. związane z infrastrukturą. My, mała rada, nie mamy z tym problemu. Jest coś do przekazania, siadamy, robimy ulotki i roznosimy je mieszkańcom. Mamy kontakt. Wośkowiak: Trzeba dotrzeć do mieszkańców i pokazać, jakim potencjałem dysponują samorządy pomocnicze, ile zawdzięczają radom osiedlowym. Począwszy od budowy boisk, placów zabaw, a skończywszy na poprawie bezpieczeństwa. Myślę też, że powinniśmy sukcesywnie zwiększać zakres kompetencji samorządów.

Grobelny: Samorządów pomocniczych powinno być tyle, żeby dobrze pełniły swoją funkcję. Dlatego najpierw trzeba zapytać, jakie powinny być te funkcje. Jeżeli mają pełnić rolę tylko opiniodawczą, to może ich być dowolnie wiele. Jeżeli jednak mają mieć funkcję zarządzającą, to powinno być ich tyle, by robiły to sprawnie. Dla przykładu: jeśli będą miały zarządzać szkołami średnimi, to nie może ich być więcej, niż szkół średnich. Dla szkół podstawowych wyjdzie inna liczba. Największym zadaniem samorządowym jest zarządzanie oświatą. Mnie się wydaje, że mogłyby to robić rady osiedli. Trzeba jednak się zastanowić, czy mają decydować tylko o remontach, czy też o zajęciach pozalekcyjnych, wyborze dyrektora? Nie widzę przeszkód, by zajęły się także utrzymaniem dróg. Tych zadań, które moglibyśmy przekazać, jest więcej. Także w zakresie inwestycyjnym. Pokładecki: W pełni się z tym zgadzam. Jeśli nie będziemy tego wiedzieli, nie możemy mówić o restrukturyzacji. Najpierw ustalmy zadania rad osiedli, a później wyjdzie nam naturalna potrzeba zmian.

Wiśniewski: Mówimy o tym, jakie kompetencje moglibyśmy dać radom osiedli, ale reforma samorządów pomocniczych już została przyjęta przez Radę Miasta. Możemy dyskutować o ewentualnych kolejnych zmianach. Komisja przygotowująca reformę też nie chciała popełnić błędu odpowiadając na pytanie "ile rad osiedli?". Najpierw ustaliliśmy katalog zadań. Jeśli chcemy dać im więcej kompetencji, to trzeba pewne zmiany poczynić.

Gajtkowska: Jeżeli mówimy o rozszerzeniu kompetencji, np. o decydowaniu o remontach szkół i przedszkoli, to jak będzie z odpowiedzialnością? Społecznik, nie może ponosić odpowiedzialności.

Witczak: Podzielam zdanie pana prezydenta. Wszystkie zmiany wprowadza się w jakimś celu, np. by podnieść jakość życia mieszkańców i robi się to małymi nakładami. Czy w wyniku tej reformy nastąpi wzrost jakości życia? Reforma nie zawiera argumentów za taką tezą. Czy wzrośnie trafność decyzji czy liczba wyremontowanych dróg? To powinien być klucz. A dzisiaj się na to nie zanosi. Projekt pewnie powstał na skutek konsultacji społeczny, to dobra metoda, ale zarządzanie miastem to odpowiedzialność. Jeśli chcemy przyznać samorządom te twarde zadania, to muszą się tym zająć specjaliści. Liczba samorządów jest wielkością pochodną. Ale czy samorządowcy działający z potrzeby serca i ducha są w stanie udźwignąć te kompetencje? Moim zdaniem to się rozjedzie.

Kinastowski: Myślę, że podstawą zmian są finanse i wpływ samorządowców na budżet miasta. Samorządy pomocnicze powinny mieć wpływ na to, co dzieje się w mieście, żebyśmy mogli niwelować różnice w rozwoju różnych części miasta. Reforma powinna regulować podział pieniędzy i sposób wpływania na wieloletnie plany.

Gajtkowska: Dlatego należy zdecydowanie odróżnić rady osiedlowe, które działają na terenie spółdzielni mieszkaniowych od tych funkcjonujących na peryferiach miasta, gdzie dominuje zabudowa jednorodzinna. One mają zupełnie inne problemy.

Grobelny:
W reformie samorządów niedokładnie został zdefiniowany zakres działań. Nastąpiło iluzoryczne zwiększenie uprawnień. Nie zdefiniowany jest poziom ryzyka. Moim zdaniem, nie było konsultacji społecznych, ponieważ rozmawiano z działaczami osiedlowymi, a nie spytano o opinie mieszkańców. Poza tym reforma jest dość droga.

Wiśniewski: Reformę samorządów, przyjętą przez Radę Miasta, robiliśmy przy otwartej kurtynie, ponadpartyjnie i przy udziale rad osiedli. Pracowaliśmy nad tym 11 miesięcy. Prezydent miał możliwość zapoznania się z propozycjami zmian, mógł wnosić swoje zastrzeżenia. Projekt budzi niewielki sprzeciw. Z 69 samorządów pomocniczych wpłynęły tylko cztery protesty. Zadania samorządów zostały wskazane precyzyjnie. Koszty reformy to zatrudnienie kilkunastu pracowników, którzy mają odciążyć pracujących społecznie radnych osiedlowych .

Wośkowiak: Plusem przyjętych przez radę zmian jest szansa pozyskania przez samorządy pomocnicze więcej pieniędzy - podatek od nieruchomości, wprowadzenie pogłównego od powierzchni danego osiedla. To kierunek oczekiwany przez rady osiedli.

Gajtkowska: Małe rady działają bardzo sprawnie. Nasz budżet wynosi 28 tys. zł. Radzimy sobie, zdobywamy granty, staramy się o pieniądze unijne. Teraz oddajemy do użytku nowe boisko wielofunkcyjne. Można to zrobić nawet przy małym budżecie. Trzeba tylko chcieć. Moim zdaniem, rady osiedli nie potrzebują więcej pieniędzy. Przy sensownej gospodarce finansami wystarczą te, które otrzymują obecnie z pogłównego.

Wośkowiak: Myślę, że bardzo dobrym rozwiązaniem, przyjętym przez Radę Miasta, jest ujednolicenie terminu wyborów. To pozwoli lepiej dotrzeć do mieszkańców, zachęcając ich do wyborów i przedstawiając ideę samorządów pomocniczych.

Wiśniewski: W przyjętej uchwale dotyczącej reformy zostało zapisane zwiększenie kompetencji rad osiedli. Będą one wskazywać w jakiej kolejności należy przeprowadzać remonty dróg wewnętrznych i gminnych, szkół podstawowych, gimnazjów, przedszkoli oraz zieleńców. Opiniować przebieg linii komunikacyjnych, rozkładów jazdy, planów miejscowych, sprzedaży miejskich nieruchomości. Zasięgnięcie ich opinii będzie obligatoryjne. Radni osiedlowi na prawach członków będą zasiadać w komisjach wybierających dyrektorów szkół, odbierających remonty, a na prawach obserwatora w komisjach przetargowych.

Gajtkowska: Na jakiej podstawie samorządom będzie przysługiwać inicjatywa uchwałodawcza? To należy sprecyzować. Nie powinno być osób będących podwójnymi radnymi takich, którzy działają jednocześnie w radzie osiedla i Radzie Miasta. To nienormalna sytuacja. Prowadzi do nadużyć. Radni miejscy prowadzą kampanie, twierdząc, że są ojcami sukcesu małych, osiedlowych osiągnięć.

Wiśniewski: Rady osiedli już zyskały prawo inicjatywy uchwałodawczej, co zostało zapisane w statucie miasta. Otrzymają większe kompetencje i fundusze. Szczególnie zyskają osiedla peryferyjne.

Wośkowiak: Społeczności lokalne boją się łączenia, utraty podmiotowości. Czy wszystkim radnym osiedlowym będzie towarzyszyć odpowiedzialność, żeby rozwój obejmował całe osiedle, czy przedstawiciel tej małej społeczności będzie też miał coś do powiedzenia? Tutaj widzę pewne zagrożenia. Życie zweryfikuje te obawy.

Wiśniewski: Reforma może nieść ze sobą pewne zagrożenia, dlatego trzeba monitorować przekazane osiedlom kompetencje decyzyjne. Z tego powodu, np. współdecydować o remontach szkół i dróg będą mogły dopiero od 2012 r. Istnieją obawy związane z małymi społecznościami, czy przy włączeniu ich do większych osiedli ich rola nie zostanie zmarginalizowana. Chcąc temu przeciwdziałać, wprowadziliśmy istnienie jednostki niższego rzędu, jej reprezentanta w zarządzie osiedla oraz zapis o równomiernym finansowaniu obszaru danego samorządu pomocniczego.

Gajtkowska: Nie wiem, skąd tyle optymizmu u pana radnego Wiśniewskiego. Mnie brakuje analizy ekonomicznej przyjętej reformy. Trzeba wiedzieć, czy miasto ma takie pieniądze. Ale zobaczymy, może się uda. Wośkowiak: Po wielu latach dyskusji zaczęły się konkrety. Przyjęta reforma jest dobrym kierunkiem działań. Należy ją jednak wdrażać stopniowo. Samorządy pomocnicze należy tak zreformować, aby mieszkańcy czuli się gospodarzami na terenie swoich osiedli. One mają duży potencjał. I trzeba zrobić wszystko, żeby one czuły się partnerem, a nie niechcianym dzieckiem.

Grobelny: Nie jest to reforma samorządów pomocniczych, ponieważ nie zmienia się podstawowa filozofia działania. Rady osiedli nadal pozostają strukturą opiniująco-doradczą, a nie zarządzającą pewnymi zadaniami w imieniu mieszkańców. Jeżeli tylko zwiększa się ich funkcję opiniodawczą, to po co łączyć osiedla. Bardzo wątpliwe, czy uda się osiągnąć jej założenia i zwiększyć zainteresowanie mieszkańców problemami publicznymi. Prawdopodobnie tak się nie stanie.

Witczak: Miasto to skomplikowany organizm. Chciałbym prosić autorów reformy, by większy nacisk położyli na doskonalenie modelu, przemyśleli pewne propozycje. Apeluję o uwzględnienie krytycznych uwag. Radni osiedlowi nie mają działać od zebrania do zebrania. Potrzebny jest profesjonalny mechanizm zarządzania.

Wiśniewski: W obecnych warunkach prawnych decentralizacja nie jest możliwa. Byłoby to realne, gdy jednostki pomocnicze miały osobowość prawną, autonomię. Uważam, że przyjęta reforma przysłuży się promocji samorządności, wzrostu obywatelskiego zainteresowania sprawami miasta.

Pokładecki: Mam nadzieję, że uda się upodmiotowić wspólnoty samorządowe. To jest ważne. Należy dokonać precyzyjnego określenia funkcji, jakie mają pełnić i dopiero później dostosować do tego struktury.

Kinastowski: Trzeba w końcu coś zmienić. Dlatego reforma samorządów pomocniczych jest konieczna. Realizowana obecnie przez nie funkcja opiniodawcza jest nieskuteczna. Jeżeli rady osiedli będą miały wpływ na rozdział pieniędzy, wtedy będą skuteczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski