Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raperskie sumienie

Jacek Sobczyński
Nie ronił krokodylich łez, nie błagał o wybaczenie, a równocześnie nie chował głowy w piasek, zasłaniając się tezą Macieja Maleńczuka, głoszącą, że "artyście wolno więcej".

Nie, stający wczoraj przed zielonogórskim sądem raper Peja grzecznie przyznał się do swojego nagannego zachowania. I bardzo dobrze. Cieszy sytuacja, w której kreowany przez antagonistów hip-hopu na trzygłową, ziejącą ogniem bestię Peja udowodnił, że potrafi zwyczajnie, po ludzku powiedzieć "przepraszam".

Przyklaskuję raperowi, ale równocześnie wciąż nie mogę pozbyć się z pamięci pewnego obrazka. Sześć dni po feralnym, zielonogórskim incydencie miałem okazję być na imprezie, promującej ostatni album artysty "Na serio". Mijałem wówczas Peję wielokrotnie i widziałem, że pomimo szalejącej właśnie nad jego głową medialnej burzy raper wydawał się być całym larum kompletnie niezainteresowany. Dziś mam nadzieję, że Peja nie przyznał się do winy tylko po to, by całą zielonogórską historię mieć już w końcu za sobą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Raperskie sumienie - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski