Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr: Weszły w role po swoich mamach

Stefan Drajewski
Hanna Konarowska (w białej bluzce) i Maria Seweryn leży na kolanach swoich teatralnych sióstr
Hanna Konarowska (w białej bluzce) i Maria Seweryn leży na kolanach swoich teatralnych sióstr Robert Jaworski
W "Trzech siostrach", które Teatr Polonia pokazał w tym tygodniu w Poznaniu, zdarzyła się rzecz rzadko spotykana. Córki Krystyny Jandy i Joanny Szczepkowskiej, zagrały te same role, co ich mamy 36 lat temu.

W "Trzech siostrach" w inscenizacji Aleksandra Bardiniego, Janda wystąpiła w roli Maszy, Szczepkowska zagrała Irinę. W inscenizacji Natashy Parry, Krystyny Zachwatowicz i Krystyny Jandy Maszę gra Maria Seweryn a Irinę - Hanna Konarowska.

Obie młode aktorki przyznają, że oglądały wcześniej to przedstawienie telewizyjne, ale w trakcie pracy nad własną produkcją, obejrzały je wspólnie z całą ekipą dopiero tuż przed premierą.

- Za każdym razem, kiedy mam powiedzieć "Do Moskwy, do Moskwy" - opowiada Hanna Konarowska - czuję ciężar legendy mojej mamy, ponieważ wszyscy mi mówią, że ona to robiła zjawiskowo.
- Jeśli wchodzimy w role naszych rodziców, które obrosły legendą, zaczyna na nas ciążyć wielka odpowiedzialność. Musimy mieć tego świadomość - dopowiada Maria Seweryn.

"Trzy siostry", w których grają Maria Seweryn i Hanna Konarowska są zupełnie inne od przedstawienia z udziałem ich mam w tych samych rolach. I dobrze. Reżyserki założyły, że wystawią dramat Czechowa tak, jak on napisał. Świadomie przyjęły założenie, że będzie to teatr tradycyjny, by nie powiedzieć staromodny. Mnie ten spektakl przypomina oglądanie albumu ze starymi zdjęciami: wszystkich w nim sportretowanych znam bardzo dobrze, ale oni są mi zupełnie obojętni, a nawet obcy, nic do nich nie czuję. Bohaterowie tego przedstawienia wydają się wyzuci z emocji, nawet, jeśli momentami porywa ich nadekspresja... Ich emocje do mnie - widza - nie docierają.

Kiedy ze sceny padła słynna kwestia Wierszynina: "Skoro nie dają tu herbaty, to może pofilozofujemy", uzmysłowiłem sobie, że ten tradycyjny, do bólu wierny literze tekstu Czechow nic mnie nie obchodzi, nie porusza moich emocji, nie prowokuje do filozofowania, do myślenia, nie uwiera, co najwyżej chwilami śmieszy. Daleki jestem od uwspółcześniania klasyki na siłę, ale rekonstrukcja też mi nie wystarcza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski