Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tyle słońca w całym mieście

Marek Zaradniak
Znajomość i miłość Anny i Jarosława (siedzi pierwszy od lewej) zaczęły się od wspólnych występów w zespole Waganci
Znajomość i miłość Anny i Jarosława (siedzi pierwszy od lewej) zaczęły się od wspólnych występów w zespole Waganci fot. archiwum rodzinne Kukulskich
W latach 70. byli najsławniejszą parą z Łazarza: ona śpiewała, on komponował dla niej kolejne przeboje. O uczuciu Anny Szmeterling i Jarosława Kukulskiego przypomina Marek Zaradniak

Był rok 1968. Babcia Anny Szmeterling odprowadzała wnuczkę do autobusu, którym miała ona jechać w swą pierwszą trasę koncertową z zespołem Waganci. Gdy dotarły do celu, babcia spojrzała na chłopaka budzącego jej zdaniem największe zaufanie i poprosiła, aby się Anią zaopiekował. Chłopakiem był... Jarek Kukulski.

- Chcieliśmy trochę ubarwić nasz zespół pod względem i urody, i głosu, bo tworzyli go do tej pory sami chłopcy. Zrobiliśmy casting, na który zgłosiło się sporo dziewczyn, a wśród nich Ania.

Wcześniej opowiedział mi o niej jeden ze znajomych: że warto na nią zwrócić uwagę, że śpiewała trochę w klubie Od Nowa, trochę w Nurcie. I rzeczywiście: ze wszystkich kandydatek Ania najlepiej śpiewała, a do tego miała najwięcej wdzięku i uroku. Została więc wokalistką Wagantów i tak się poznaliśmy. Niecałe dwa lata później została moją żoną - mówi lider Wagantów podczas rozmowy w domu w podwarszawskim Komorowie. Nie potrafi ukryć wzruszenia, wspominając tamte dni.

- Ujmowało mnie w niej wszystko. Przede wszystkim to, że była dziewczyną bardzo naturalną, bardzo spontaniczną, wesołą i pełną życia. Zaimponowała mi swoją mądrością. Jeżdżąc wspólnie na koncerty, mieliśmy dużo czasu na rozmowy. Miała przecież dopiero niecałe 19 lat i wspaniałe podejście do życia i pewną wiedzę o nim. To nas bardzo zbliżyło. Rozmawialiśmy o poezji, o muzyce, o różnych stylach. O tym, co jej się podoba i czym się najbardziej fascynuje. To nas zbliżyło i w krótkim czasie zostaliśmy małżeństwem.

Uczucie w zespole nie doprowadziło bynajmniej do artystycznego regresu. Wręcz przeciwnie - stało się inspiracją do stworzenia przeboju, który w 1970 roku śpiewała cała Polska. Autorem słów piosenki "Co ja w Tobie widziałam?" był Lech Konopiński.

- Tekst powstał w ciągu jednej nocy. Któregoś dnia, gdy wpadłem do Ani i Jarka, zapytałem - Aniu, co Ty w nim widziałaś? A Ania na to. - No właśnie, co ja w Tobie widziałam? - Słuchajcie to jest świetny pomysł na piosenkę - powiedziałem. I zaczęliśmy pracować - wspomina Konopiński. Samo napisanie utworu niczego jeszcze nie gwarantowało, ponieważ studio Polskiego Radia w Poznaniu było zamknięte dla większości młodych talentów.

- Gdy Jarek uznał, że Waganci powinni odbyć sesję nagraniową, wpadł do mnie. Owszem, Ania nagrała piosenkę "Po ten kwiat czerwony", ale w wyniku złego zgrania instrumentów, mogło powstać wrażenie, że Ania sepleni. Ale w Warszawie przyjaźniłem się z kompozytorem Mateuszem Święcickim, który poznał mnie z realizatorem dźwięku Sławomirem Pietrzykowskim. On udzielił zespołowi korepetycji przed nagraniem. Po sesji Pietrzykowski poszedł z piosenkami do Andrzeja Korzyńskiego, który był wtedy szefem Młodzieżowego Studia Rytm. W jego oczach największe uznanie zyskała właśnie piosenka "Co ja w Tobie widziałam?". Emitowano ją kilkanaście razy dziennie. Wreszcie stała się piosenką roku 1970 w Polskim Radiu.

Jej sukces Anna Szmeterling i Jarosław Kukulski świętowali już jako małżonkowie: 15 sierpnia 1970 roku w poznańskiej Wadze Miejskiej wzięli ślub cywilny. Przyjęcie weselne odbyło się w nieistniejącej już dziś restauracji Adria przy ul. Głogowskiej i zostało zapamiętane, ze względu na niecodzienne wydarzenie: jeden ze świadków, poeta Włodzimierz Ścisłowski, odśpiewał "Pierwszą Brygadę", przypominając zebranym o rocznicy "cudu nad Wisłą". Niemal rok później, 11 kwietnia 1971 Kukulscy wzięli także ślub kościelny, który odbył się w kościele św. Anny na Łazarzu.

Waganci nie doczekali się kolejnych przebojów. Rozpadli się w 1972 roku, po występach w Związku Radzieckim. Artystyczne małżeństwo musiało zdecydować, co dalej i postawiło na urok Anny: od 1972 roku występowała pod pseudonimem Anna Jantar. Dlaczego nie na przykład Anna Kukulska?
- Odbyła się narada rodzinna. Anię nazywano wtedy bursztynową dziewczyną polskiej piosenki i stąd zrodził się pomysł na pseudonim Jantar - mówi Jarosław Kukulski.

Wiadomo jednak, że zastanawiano się też nad innymi pseudonimami - w biografii pióra ks. Andrzeja Witko znajdujemy niektóre z nich, ale wątpliwe, czy poznańska wokalistka zaistniałaby równie mocno jako Anna Ling, Terling lub po prostu Anna Maria. Być może po wydarzeniach 1968 roku nazwisko Szmeterling mogło nie przysłużyć się karierze Anny.

Już w 1973 roku cała Polska śpiewała "Najtrudniejszy pierwszy krok".
- Przyznam, że nad szlagwortem do tego przeboju pracowałem długo. Z pomocą przyszedł Włodek Ścisłowski, mówiąc: "co się tak zastanawiasz, przecież najtrudniejszy pierwszy krok". Nie chciał jednak rozwijać dalej tematu, choć powiedziałem, że będzie współautorem. Ania wystąpiła z tą piosenką w Opolu podczas koncertu "Interpretacje". Podczas festiwalu jury przyznało jej same trójki. Tylko Lucjan Kydryński postawił czwórkę. Z Opola Ania i Jarek przyjechali do nas nad morze do Ustronia Morskiego. Byli lekko załamani ocenami jury. Miny im się zmieniły, gdy przez całą noc z pobliskiej restauracji dobiegał tylko ten przebój - wspomina Lech Konopiński.

A co z miłością? Anna miała dobrą rękę - pomogła znaleźć męża swej najlepszej koleżance Wali. - Któregoś dnia powiedziała: "Wiesz, znam takiego chłopaka Jurka Martinka. On chciał się ze mną umówić, ale przyjdzie z kolegą. Powiedziałam mu, że będę z koleżanką". Z czasem Jurek został moim mężem - wspomina Walentyna Zięba-Martinek.

Jutro ciąg dalszy - "Nic nie może przecież wiecznie trwać", czyli szczyt popularności

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski