Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Liskowo: Życie przy lampie naftowej

Katarzyna Kamińska
Jedynym źródłem światła w domu Chojnackich są świece i lampy naftowe
Jedynym źródłem światła w domu Chojnackich są świece i lampy naftowe Katarzyna Kamińska
Gdy miesiąc temu śnieg i mróz sprawiły, że mieszkańcy południa Polski na kilkanaście dni zostali pozbawieni prądu, zajmowały się tym obszernie wszystkie gazety, stacje telewizyjne i portale internetowe. Teresa i Bogdan Chojnaccy, nawet jeśli trafiliby na taką wiadomość, wzruszyliby ramionami. Serwisów telewizyjnych i tak nie oglądają. Mogli jeszcze o trudnym życiu bez prądu usłyszeć w radiu. Pod warunkiem jednak, że akurat nie wyczerpały się baterie.

- Mieszkam tu od czasu ukończenia szkoły i nigdy tu prądu nie było - opowiada Teresa Chojnacka, otoczona kłębami pary unoszącej się znad blaszanej balii pełnej mokrych ubrań. Z jednoizbowej chatki wychodzi mąż z wiadrem wrzątku. Jeszcze tylko lodowata woda ze studni, proszek i można prać. - Babcia nie chciała prądu. Prababcia by powiedziała, że od jakiego złego to jest. I tak to ciągnęli przez lata.

Domek Chojnackich stoi w szczerym polu. W odległości pół kilometra w szarzejącym świetle popołudnia widać zapalające się przydrożne latarnie, jaśnieją światła w odległych domach. W obejściu Teresy i Bogdana robi się coraz ciemniej. Po chwili nie widać nawet wyciągniętej dłoni. Robi się nieswojo.

- Człowiek się już przyzwyczaił, ale ciężko tak żyć - Teresa Chojnacka prowadzi do domu. Dłonią osłania płomyk świecy. - Zimą dzień krótki, szybko ciemno się robi, ale latem też niedobrze. Jak się czegoś kupi więcej czy mięso, czy wędlinę, to to wszystko bez lodówki szybko śmierdnie i zaraz jest do wyrzucenia.

Po wejściu do domu odruch każe szukać kontaktu - panującego półmroku nie rozprasza słabe światło świecy i poblask z rozgrzanego pieca. Bogdan zapala lampę naftową, jeszcze jedną i kolejne świeczki. Robi się jasno i - gdyby nie świadomość, że tak wygląda każdy wieczór i większa część dnia jesienią i zimą - można by nawet powiedzieć, że przytulnie. Mała sień z kuchenką gazową, kuchnia z kredensem i piecem węglowym, pokój z żeliwnym piecykiem. Cały dom Chojnackich. Na kanapie dwójka uśmiechniętych i rumianych dzieci - 9-letnia Ania i 12-letni Piotrek.

- Dzieci idą do szkoły na ósmą, to trzeba wstać, w piecu zapalić, śniadanie zrobić - mówi Chojnacka. - I idą: zimą piechotą przez śnieg, a jak śniegu nie ma, to rowerami. A po powrocie, jak jest jeszcze widno, robią zadania domowe. A jak nie zdążą, to przy świeczkach. Nieraz już córce się włosy od ognia zapaliły. A spać to teraz chodzimy o szóstej, siódmej. Nie ma po co siedzieć do nocy.

Teresa i Bogdan Chojnaccy mieszkają w Ciepielewie razem od 1995 roku. Wcześniej Teresa opiekowała się niedołężnymi dziadkami. Póki żyli, prądu nie potrzebowali i nie chcieli. Gdy zmarli, Teresa z mężem zaczęli starać się - na miarę własnych możliwości - o podłączenie domu do prądu.

- Pisaliśmy do różnych miejsc, żeby nam prąd dali, wszędzie dostawaliśmy odpowiedź odmowną - mówi Chojnacka. - Energetyka nam odpowiedziała, że nie pociągną prądu, bo to dla nich za drogo. Do gminy też pisaliśmy.

Gdy pierwszy raz odwiedziliśmy Chojnackich, pod koniec listopada ubiegłego roku, Maria Krawiec, wójt gminy Liskowo, w której mieszkają Chojnaccy, przyznała, że ją ta sprawa "męczy od dawna".

- Pisałam do Energi, bo to oni się tymi sprawami na naszym terenie zajmują, i usłyszałam, że to jest zbyt kosztowna inwestycja - mówiła. - Rozważamy nawet zakup dla nich agregatu prądotwórczego.

- Agregat to jest takie rozwiązanie na "już" - mówiła wówczas Karina Krymarys, sekretarz Starostwa Powiatowego w Kaliszu. - Ale ze swej strony mogę obiecać, że starosta będzie rozmawiał z dyrektorem Energi i być może uda się znaleźć takie rozwiązanie, by ta rodzina mogła godnie żyć w XXI wieku.

Energa oświadczyła tymczasem w grudniu, że wielokrotnie - mimo wysokich kosztów - deklarowała gotowość przyłączenia energii. Wystarczyło tylko, by rodzina wystąpiła z właściwym wnioskiem i zapłaciła kwotę oszacowaną przez firmę na 19 tys. zł.

- Ustawa Prawo energetyczne nakłada na nas obowiązek równego traktowania klientów, tak więc nie mamy możliwości odstąpienia od pobrania opłaty za przyłączenie - informowała Marzanna Kierzkowska, kierownik wydziału promocji Energi w Kaliszu. - Mając świadomość trudnej sytuacji materialnej potencjalnych klientów, zasugerowaliśmy jednostkom samorządowym i lokalnym instytucjom udzielenie tej rodzinie pomocy społecznej.

Minęły trzy miesiące. Chojnaccy przeżyli ciężką zimę w odciętym niemal od świata śniegiem domu. Z kupna agregatu nic nie wyszło, bo okazał się na dłuższą metę inwestycją drogą, ale...

- Podobno coś się ruszyło po tej waszej wizycie - mówiła wczoraj Teresa. - Podobno będą prąd ciągnąć, ale ja nie wierzę.
- Bardzo dużo udało się zrobić, ale rezultat jest taki, że ręce opadają - opowiada Bożena Humelt, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Liskowie. - Po naszych pismach kierowanych do Fundacji Energa okazało się w styczniu, że kwota do zapłacenia za przyłączenie Chojnackich zmalała do... 529,72 zł. Po wysłaniu kompletu wniosków otrzymaliśmy jednak odpowiedź, że nie będą one rozpatrywane ze względu na brak potwierdzenia prawa własności.
Rzeczywiście - po tym, jak poprzedni dom należący do dziadków Teresy spłonął, nie zostały żadne dokumenty potwierdzające, kto jest właścicielem ziemi i domu. Nie została również przeprowadzona sprawa spadkowa.

Jedyny ślad w dokumentacji mówi, że dziadek Teresy był osobą "władającą" gospodarstwem.
- Rozmawiałam już na ten temat z mamą i ciotką Teresy Chojnackiej - dodaje Bożena Humelt. - Ciotka ma iść do starostwa i szukać odpowiednich dokumentów. Szkoda, bo ta sprawa - jak to ze spadkowymi bywa - teraz pewnie będzie się ciągnąć, będzie kosztowna i problem prądu pozostanie nadal nierozwiązany.
- Jakby tak prąd był, to i pralkę można wtedy podłączyć... i lodówkę... i żelazko... - marzą Chojnaccy.
- I jakbyśmy tak telewizor mieli, to byśmy filmy przyrodnicze oglądali - dodaje podekscytowany Piotrek.
- I bajki - uśmiecha się Ania...
- I w ogóle, to by inne życie było - wzdycha Teresa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski