Radni w Kramsku zdecydowali, że gmina dofinansuje przewozy MZK, a nie PKS. Jednak ten przewoźnik jeździ tylko na trasie Kramsk - Konin. Z kolei PKS, który obsługiwał trasy w innych miejscowościach gminy, został zmuszony do rezygnacji z części kursów. - Połączenia są deficytowe. Bez dotacji nie można ich utrzymać - mówi Dariusz Andrzejewski, prezes PKS Konin.
Mieszkańcy z wsi pod Kram-skiem napisali petycję do Urzędu Gminy. - Nasze dzieci nie mają czym wracać do domów ze szkół, my z pracy. Trzeba czekać nawet trzy godziny w Koninie, aby dostać się do domu. Popołudniami jedyna możliwość powrotu to pociąg z Konina, który odjeżdża o 23.40. Cofamy się do czasów, kiedy jeżdżono bryczką czy wołami - piszą.
Wczoraj odbyło się spotkanie przedstawicieli PKS z samorządem Kramska. Jednak żadnych decyzji nie podjęto. Wójt Józef Karmowski przyznaje, że wejście MZK sprawiło zamieszanie, jednak gmina nie chce rezygnować z usług tego przewoźnika. - Zorganizujemy w przyszłym tygodniu przetarg na obsługę komunikacyjną. Chodzi nam głównie o część wschodnią i północną gminy. Liczę, że do przetargu przystąpi PKS Konin i szybko podpiszemy umowę - powiedział Józef Karmowski.
Jak się dowiedzieliśmy, gmina jest zainteresowana utrzymaniem 25 kursów. Nie wiadomo jednak, ile to będzie kosztować. Tymczasem prezes Dariusz Andrzejewski mówi, że gdyby przedsiębiorstwo obsługiwało wszystkie kursy, także te dochodowe, to gmina nie musiałaby dopłacać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
