Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aktywna baba w wielkim mieście

Redakcja
Pierwszym wspólnym przedsięwzięciem kobiet z Babilądu był Babi Targ.  Jego sukces zaskoczył nawet same organizatorki.  Ochotę na wymianę ciuchów miały dziesiątki pań
Pierwszym wspólnym przedsięwzięciem kobiet z Babilądu był Babi Targ. Jego sukces zaskoczył nawet same organizatorki. Ochotę na wymianę ciuchów miały dziesiątki pań W. Owczarzak
Żyją aktywnie, są spełnione i szczęśliwe. Realizują swoje pasje, spełniają marzenia i chcą zarażać tym inne kobiety. Ich działania pokazują, że płeć piękna wcale nie musi być słabsza. O paniach tworzących poznański Babiląd, ich pomysłach i poglądach na rolę kobiety w społeczeństwie, a także o tym co myślą o parytecie, pisze Paulina Jęczmionka.

Babiląd to miejsce szczególne. Prowadzą go kobiety dla kobiet. Wspólnie uczą się języków obcych, tańczą, ćwiczą, poznają tajniki stylizacji i wizażu, robią zdjęcia. Jednak ich spotkania to nie tylko zajęcia praktyczne. Babiląd to ośrodek rozwoju osobistego kobiet. Tu mogą się one dowiedzieć, jak radzić sobie ze stresem, przezwyciężać nieśmiałość, zarządzać czasem, a także własną firmą. A wszystko po to, by zachęcić panie do wyjścia z domu. Kobiety pracujące w poznańskim ośrodku są dla uczestniczek zajęć dobitnym przykładem, że samorealizacja i aktywność nie są zarezerwowane tylko dla mężczyzn. I że pora, by społeczeństwo dostrzegło, że rola płci pięknej po prostu się zmienia.

Bo w grupie jest siła

Założycielką Ośrodka Rozwoju Osobistego Kobiet Babiląd w Poznaniu jest Joanna Stankiewicz, absolwentka kulturoznawstwa UAM. Zainteresowanie problematyką płci, feminizmem i informacje o powstających w Polsce organizacjach kobiet skłoniły ją do działania dla nich i na ich rzecz. - Babiląd to miejsce, w którym kobiety mogą się spotkać, poznać, a przede wszystkim zainspirować sobą nawzajem i pobudzić do działania - mówi Joanna Stankiewicz. - Wbrew funkcjonującym w naszym społeczeństwie stereotypom, kobiety są aktywne. I dlatego potrzeba nam oddolnych inicjatyw, dzięki którym będziemy się jednoczyć i wspólnie coś tworzyć.

Jednym z pierwszych pomysłów, jakie zrodziły się wśród organizatorek ośrodka, był Babi Targ - akcja wymiany ciuchów. Impreza okazała się dużym sukcesem i za każdym razem gromadzi coraz większą grupę pań. Już w marcu odbędzie się kolejna edycja. Wyjątkowa, bo połączona z trzecimi urodzinami organizacji. Ale Babi Targ to coś więcej niż kiermasz ubrań. To okazja do spotkań, rozmów i dobrej zabawy. A przede wszystkim: pierwszy krok do uświadomienia, że poza rodziną i domem, można mieć także pomysł na samą siebie.

"Mieszkanki" Babilądu to kobiety z pasją. Często nie jedną. Jest ich około trzydziestu. Każda uczy inne tego, co potrafi i lubi najbardziej. Są w różnym wieku, mają różne poglądy, pochodzą z różnych miast, a nawet krajów. Ale wszystkie łączy przekonanie, że kobietom trzeba stworzyć miejsce do rozwoju i działania. - Przychodzą do nas kobiety, które w natłoku codziennych zajęć związanych zarówno z domem, jak i pracą, postanowiły zrobić coś wyłącznie dla siebie - mówi Małgorzata Ciernioch, prowadząca w Babilądzie kurs stylizacji i wizażu. - Panie uczestniczące w zajęciach, które prowadzę wspólnie z Joanną Werc, bardzo często sporo już wiedzą o sztuce makijażu i wyglądu. Ale zwykle są pozbawione poczucia własnej wartości czy świadomości własnego piękna.
I choć Gosia podkreśla, że nie prowadzi kursu psychologicznego, to przyznaje, że bardzo często zupełnie nieświadomie w parze z lekcją makijażu idzie analiza samej siebie. Okazuje się także, że współczesne Polki mają coraz mniej czasu na zwykłe babskie spotkania. I dla nich radością, a także rodzajem odskoczni, jest już sam fakt spędzania weekendu na rozmowach w damskim towarzystwie. I to właśnie w grupie zaczynają odkrywać swoje pasje. - Kobietom potrzebne jest wsparcie, taki zbiorowy impuls - uważa Joanna Stankiewicz. - One nie przychodzą na taniec brzucha tylko po to, by wyrobić sobie kondycję czy zrzucić kilka kilogramów, ale chodzi też o grupową mobilizację. Uczestniczki zajęć widzą inne aktywne kobiety i dzięki temu same zdobywają pewność siebie.

Babiląd jest organizatorem Klubu Kobiet Przedsiębiorczych. To właśnie spotkania jego członkiń pokazują, jak bardzo potrzebna jest płci pięknej solidarność i wzajemne wsparcie. Przychodzi na nie wiele młodych pań, które dopiero myślą o własnej działalności. Ale pojawiają się na spotkaniu, by przekonać się, że kobieta faktycznie jest w stanie sama założyć firmę i nią zarządzać. To popycha je do działania. Z kolei dla tych, które już prowadzą własne przedsiębiorstwa, takie sesje są zastrzykiem nowej energii, okazją o dzielenia się problemami i doświadczeniami.

Dialog z mężczyznami

Zdaniem bywalczyń Babilądu problem bierności polskich kobiet tkwi w tym, że na pewnym etapie życia odkładają własne marzenia na bok. Wzorce kulturowe, tradycja i stereotypy sprowadzają rolę pań wyłącznie do bycia żoną, matką, gospodynią. A otoczenie tę sytuację akceptuje. Często więc kobiety po prostu uznają, że tak musi być.

- Spotykam się z opiniami, że skoro kobieta zostaje w domu, to znaczy, że sama tego chce - opowiada Eva Rufo, Hiszpanka mieszkająca w Poznaniu od 12 lat, instruktorka hiszpańskiego tańca ludowego w Babilądzie. - Takie myślenie mnie przeraża. Bo to nie jest tak, że Polki nie mają energii i pomysłu. Tyle że w pewnym momencie te kobiety opiekujące się domem, wychowujące dzieci potrzebują wsparcia oraz impulsu. Ktoś musi im powiedzieć, że myślenie o sobie nie jest złe. Mówiąc o konieczności pchnięcia pań do działania, Eva miała na myśli, że powinni to robić zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Panowie specjalnie nie naciskają, by ich żony wyszły z domu. Po co je namawiać, skoro same nie wyrażają chęci? Z kolei kobiety boją się pojedynczo występować przeciwko temu, co jest powszechne.
- Za panujący w polskim społeczeństwie seksizm odpowiedzialne są obie płci - uważa Eva Rufo. - Mężczyźni - bo będąc w uprzywilejowanej pozycji, bronią się przed jej utratą i dlatego nawet nie próbują zrozumieć płci przeciwnej. A kobiety - bo wciąż wychowują swoje córki według utartych założeń i same nie dają im odpowiednich przykładów.

Z poglądami Evy zgadzają się inne działaczki Babilądu. Trzeba bowiem podkreślić, że ośrodek w żadnym razie nie jest organizacją feministyczną, wrogo nastawioną do mężczyzn. Joanna Stankiewicz, założycielka organizacji, wskazuje, że Babiląd nie zamyka się na dialog i współpracę z mężczyznami. Niektóre warsztaty są prowadzone właśnie przez nich. W wielu zajęciach mogą też oni uczestniczyć. Niedawno, pod wpływem sugestii kobiet, które przychodzą do Babilądu, odbył się kurs stylizacji dla ich partnerów. A podczas najbliższego Babiego Targu po raz pierwszy, specjalnie na życzenie panów, zostanie utworzona sekcja męska. Bo choć ośrodek zajmuje się przede wszystkim rozwojem kobiet, to nie zamyka się tylko w ich kręgu.

- Jeśli ktoś chce coś robić i się spełniać, to powinien mieć taką możliwość - uważa Małgorzata Ciernioch. - Niezależenie od tego, czy jest kobietą, czy mężczyzną. Bo płeć nie ma tu nic do rzeczy. Każdy powinien w swoim życiu znaleźć coś, do czego jest stworzony, co sprawia mu przyjemność i po prostu pójść tą drogą. Babiląd opowiada się za pełnym równouprawnieniem. A to, ich zdaniem, oznacza równouprawnienie i dla kobiet, i dla mężczyzn. Mężczyzna powinien być partnerem i wspierać płeć przeciwną w jej działaniu, ale powinien też pozwolić, by płeć przeciwna wspierała jego inicjatywy.

W parytecie nadzieja

Dyskusja wokół roli, jaką kobieta powinna pełnić w polskim społeczeństwie, rozgorzała przy okazji przygotowanego przez Kongres Kobiet projektu ustawy o parytetach płci na listach wyborczych. Zdania są podzielone nawet wśród pań. Tak jest również w poznańskim Babilądzie. Wydaje się jednak, że przeważa grupa kobiet opowiadających się za wprowadzeniem do polityki parytetu.
Za parytetem opowiada się także Joanna Stankiewicz. Uważa, że zmiany w prawie pozwolą zmienić mentalność społeczeństwa i wspomogą mechanizmy promowania kobiet.
- Jesteśmy też tak wychowywane, że brakuje nam pewności siebie - ocenia Joanna. - Nie potrafimy tak jak mężczyźni, walczyć o swoje. Bzdurą jest więc mówienie, że gdyby kobiety miały odpowiednie kwalifikacje i predyspozycje, to na listach wyborczych, by się znalazły. Takie kobiety są, tylko zwykle z góry zakładają, że się do tego nie nadają. Poza tym mają do pokonania wiele barier.

Tymczasem liczne grono aktywnych w Babilądzie poznanianek dowodzi, że każda przedstawicielka płci pięknej może robić to, co zechce. Najpierw jednak trzeba jej to uświadomić. I walczyć z powodującym nieuzasadnione wyrzuty sumienia stereotypem matki-Polki. Żadna z członkiń Babilądu nie umniejsza znaczenia ani nie krytykuje macierzyństwa i zajmowania się domem. Wręcz chwalą to i podziwiają. Ale równocześnie podkreślają, że kobieta może mieć wiele ról do spełnienia. Takich ról, na które sama się zdecyduje.

W Hiszpanii stowarzyszenia takie jak Babiląd powstają wszędzie jak grzyby po deszczu

Eva Rufo, Hiszpanka mieszkająca do 20. roku życia w Toledo, często porównuje sytuację kobiet w Polsce do tego, jak są one traktowane w jej ojczystym kraju. I stwierdza, że pod tym względem pozostajemy wciąż w ogonie Europy. W Hiszpanii parytet obowiązuje i jest rygorystycznie przestrzegany. Dało to już pierwsze efekty w postaci przewagi kobiet nad mężczyznami w rządzie. Poza tym, w kraju corridy stworzono inne mechanizmy, które mają służyć aktywizacji kobiet i zachęcaniu ich do działania. Na przykład, uznaje się ich pierwszeństwo w kolejce po unijne dotacje na założenie własnej firmy. I panie masowo z tego korzystają. Do tego właściwie w każdym, nawet najmniejszym mieście, organizują się do wspólnego działania. Mini-babilądy powstają jak grzyby po deszczu. Mama Evy ma ponad 60 lat i mieszka w małej mieścinie. Chodzi tam jednak do ośrodka kobiet na kurs sztuki i obsługi komputera.
W Polsce taki poziom zorganizowania kobiet wciąż jest abstrakcją. Parytety, powstające naturalnie czy też narzucane prawnie, jak na razie też. Eva jest jednak przekonana o konieczności ich wprowadzenia jako pierwszego kroku. - Nie mówię, że wprowadzenie parytetu jest sprawiedliwe - ocenia Eva Rufo. - Ale w obecnej sytuacji kobiet w Polsce, takie odgórne narzucenie jest konieczne. Wystarczy spojrzeć na to, jakie funkcje pełnią panie nie tylko w polityce, ale chociażby w dużych firmach czy na uniwersytetach. Często jest więc tak, że kobiety od razu rezygnują nawet ze starań o posadę.

Zdaniem Evy narzucony parytet będzie na początku dziwną sytuacją. Ale z czasem stanie się całkowicie naturalny. Dzięki temu kobiety odważą się wejść w sfery dotychczas zdominowane przez mężczyzn. - Kiedy dwanaście lat temu przyjechałam do Polski, pierwszy raz w życiu spotkałam się z dyskryminacją intelektualną kobiet - mówi Eva. - Dlaczego mężczyźni w Polsce traktują kobiety, jakby były głupsze? Dlaczego tutaj zakłada się na przykład, że wszystkie urządzenia, które mają przyciski, sprawią kobiecie trudność? W Hiszpanii takiego traktowania Eva nigdy nie doświadczyła.

Kontakt z Babilądem
Ośrodek Rozwoju Osobistego Kobiet Babiląd
ul. Bukowska 31/6, Poznań
tel. 608 437 377
e-mail: [email protected]
www.babilad.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski