Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odchudzone wojsko sprzedaje swoje zapasy cywilom

Agnieszka Świderska
Brak poborowych spowodował, że na wojskowe konserwy nie ma już w wojsku amatorów
Brak poborowych spowodował, że na wojskowe konserwy nie ma już w wojsku amatorów Janusz Wójtowicz
"Co żołnierz je? Żołnierz je obrońcą ojczyzny" to zakurzony już nieco żart z żołnierskiej serii. Wojsko je bowiem coraz mniej, ale nie dlatego, że żołnierze mają mniejszy apetyt albo mniejsze racje; wojsko je mniej, bo jest go mniej. Jeszcze dziesięć lat temu było do wykarmienia ponad 100 tysięcy żołnierzy służby poborowej. W tym roku nie ma już żadnego.

Tylko w poznańskim Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych ubyło tysiąc poborowych. Ci, którzy akurat mieli wczoraj służbę, albo byli kursantami jednego z wielu szkoleń doskonalących, mogli na śniadanie wybierać między musli truskawkowym, kukurydzianymi płatkami na mleku, kanapką z serem, pomidorem albo dżemem jagodowym. Podobnie było z obiadem, gdzie do wyboru była zupa kaszubska albo grysikowa włoska, szarma z indyka, warzywa mieszane z patelni, ryż na sypko, i surówka z białej kapusty. Nieco mniej urozmaicone było menu kolacji: ser topiony z szynką i kiełbasa myśliwska, a do tego podobnie jak przy śniadaniu, herbata z cytryną i kawa zbożowa.

Tymczasem w wojskowych magazynach jest ponad 1800 ton żywności, której wojsko nie jest w stanie przejeść, zanim minie termin jej ważności. Dlatego po raz pierwszy w historii Agencja Mienia Wojskowego będzie sprzedawała cywilom wojskowe zapasy.

Są wśród nich takie rarytasy jak konserwy ze słynną mielonką, salceson saperski, konserwowa słonina oraz różnego rodzaju konserwy rybne wyprodukowane według specjalnych receptur i technologii. Agencja zapewnia jednak, że nie ma powodów do obaw, że polska armia poszła w ślady szwedzkiej i chce karmić Polaków mięsem wyprodukowanym na wypadek zimnej wojny w połowie lat osiemdziesiątych. W Gorzowie, gdzie 4 marca odbędzie się pierwszy przetarg, na licytację trafi towar, który w magazynach nie przeleżał nawet dwóch lat.

- Sprzedajemy go tylko dlatego, żeby się nie zmarnował, bo jego termin ważności mija w tym roku - mówi Maciej Macios z Agencji Mienia Wojskowego w Warszawie.

A chętnych już teraz nie brakuje; są wśród nich producenci żywności, organizacje charytatywne, właściciele małej gastronomii oraz prywatne osoby. Wystarczy tylko, że będą mieli w kieszeni co najmniej 700 złotych, bo taka jest cena wywoławcza najtańszego żołnierskiego pakietu, w którym jest 25 kilogramów trwałego żytniego chleba, ponad 100 kilogramów puszek z gulaszem wieprzowym oraz 18 kilogramów puszek z konserwową słoniną. Na worki będzie sprzedawany m.in.: cukier, fasola, herbata liściasta oraz grochówka. Tyle, że sama grochówka z magazynu wojskowej grochówki jeszcze nie czyni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski