Program Innowacyjna Gospodarka miał wspierać nowoczesną przedsiębiorczość. Reklamy zachęcały do zakładania własnych firm. Uzyskanie dotacji miało być szybkie i proste.I rzeczywiście tak było: decyzje o przyznaniu dotacji nadchodziły szybko. Ale kłopoty zaczynały się później: kiedy przyszło do wypłaty pieniądzy. Okazuje się, że zdobycie dofinansowania wiąże się z niezliczoną liczbą pism, oświadczeń i aneksów. A pieniędzy - nawet jak zostały przyznane - i tak nie ma. Według przedsiębiorców PARP celowo utrudnia wypłatę dotacji.
Dotychczas podpisano ponad 3 tys. umów na łączną kwotę ok. 18,5 mld zł. Wypłacono z tego zaledwie 1,5 mld zł.
W połowie lutego poznańska Fundacja Przedsiębiorczości Akademickiej pozwała PARP do sądu. Od stycznia czeka na wypłatę zaliczki w wysokości ponad 137 tys. zł. Do tego dochodzi około 40 tys. zł refundacji za realizację pierwszego etapu projektu. Jednak zamiast pieniędzy fundacja otrzymała od PARP aneks do umowy. Wynika z niego, że poznańska organizacja błędnie złożyła wniosek o zaliczkę.
PARP przekonuje, że aneks jest konieczny i do czasu jego podpisania wypłata będzie wstrzymana.
- Złożyliśmy wniosek zgodnie z umową - przekonuje Przemysław Lis Markiewicz, prezes Fundacji. - Nie podpiszę aneksu, z którego wynika, że fundacji minął już termin złożenia wniosku. PARP celowo wzywa do podpisywania wyjaśnień, poprawek i aneksów, by opóźnić wypłatę należnych pieniędzy.
PARP broni jednak swojego stanowiska. - Zaproponowaliśmy rozwiązanie, które jest korzystne dla beneficjenta: aneksowanie umowy i wprowadzenie zapisów, które umożliwiają wypłatę zaliczki w przypadku zaistniałej sytuacji - tłumaczy Monika Karwat-Bury, rzecznik PARP. - Podobna praktyka była stosowana w innych umowach i przedsiębiorcy w krótkim terminie otrzymywali wypłatę zaliczki.
Fundacja wystąpiła do PARP o udostępnienie informacji o stanie finansowym kont bankowych w dniu, w którym powinna zostać wypłacona zaliczka. Z odpowiedzi wynika, że na koncie przeznaczonym do wypłat PARP nie posiadała żadnych pieniędzy. Tymczasem według podsumowania wydanego na koniec stycznia agencja podpisała w ramach wspierania e-biznesu (to tylko jeden z segmentów programu Innowacyjna Gospodarka) 702 umowy na ponad 400 mln zł. A wypłaciła z tego niecały 1 procent.
- Gdzie reszta pieniędzy? - pyta Przemysław Lis Markiewicz. - Młode firmy zaciągają pożyczki, by realizować projekt, a potem okazuje się, że nie dostają refundacji. To jest łapanie ludzi w pułapkę i przerzucanie biurokratycznych problemów z Warszawy na beneficjentów.
Biurokratyczne wymogi PARP sięgają absurdu. Przekonała się o tym poznańska spółka Prorel, która wystąpiła o dofinansowanie do projektu świadczenia usług internetowych na rzecz jednostek publicznych.
- PARP wymagała od nas wyjaśnień, dlaczego do wskazanego w harmonogramie laptopa kupiliśmy torbę i myszkę - mówi Maciej Grablewski, pełnomocnik spółki. - Musieliśmy też napisać oświadczenie tłumaczące, dlaczego kierownik w podróż służbową udał się pociągiem a nie samochodem.
Wniosek o zaliczkę dla Prorel wciąż leży w Wielkopolskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, która ma go przekazać do Warszawy. Z naszych informacji wynika, że są firmy, które na wypłatę czekają 1,5 roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?