Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech: Transfer Rodionowa niestety się oddala

Maciej Lehmann
Za Siergieja Kriwca  Lech zapłacił ponad 1,5 mln złotych.  Tyle nie wydał żaden klub ekstraklasy
Za Siergieja Kriwca Lech zapłacił ponad 1,5 mln złotych. Tyle nie wydał żaden klub ekstraklasy Waldemar Wylegalski
Czy leci z nami napastnik? - to pytanie zadawali sobie kibice i trenerzy Lecha zarówno przed zgrupowaniem w Hiszpanii jak i przed drugim obozem, który właśnie rozpoczął się w Turcji.

Jacek Zieliński jeszcze w piątek zapewniał nas, iż transferowe puzzle układają się w miarę dobrze, że trwają negocjacje z dwoma klasowymi snajperami i jeden z nich na pewno dołączy do Lecha. Dziś szkoleniowiec z pewnością nie jest już takim optymistą. Powoli musi pogodzić się z myślą, że żaden nowy napastnik nie dołączy do Kolejorza w tym oknie transferowym.

- Kupienie napastnika za około milion euro to żaden problem - mówi Marek Pogorzelczyk, dyrektor sportowy Lecha. - Po zamknięciu okna transferowego na Zachodzie agencje menedżerskie przysyłają teraz do nas dane tych wszystkich piłkarzy, których nie dało im się wepchnąć do klubów niemieckich, francuskich czy belgijskich. Prawie każdego dnia otrzymuję kilkanaście maili z propozycjami. Problem w tym, że większość z nich nie jest absolutnie warta tych pieniędzy. Skoro ktoś nie sprawdził się w trzech czy czterech klubach, to sprawdzi się akurat u nas? - pyta dyrektor sportowy.

Po wycofaniu się sponsora strategicznego, bukmacherskiej firmy Bet Clic, Lech musi oszczędzać. Kolejorza nie stać już na takie pomyłki transferowe jak w poprzednim sezonie, kiedy to kupując Handzica czy Golika wyrzucił praktycznie w błoto 400 tysięcy euro. Dlatego też w grę nie wchodzą żadne testy podsyłanych przez agentów piłkarzy. - Szukamy klasowego napastnika, a taki przed podpisaniem umowy zgadza się tylko na testy medyczne - podkreśla trener Zieliński. Na liście życzeń Lecha od dawna numerem 1 jest Witalij Rodionow. Białorusin był wielokrotnie obserwowany. To gracz klasy Kriwca, byłby dużym wzmocnieniem Kolejorza.

- Zaproponowaliśmy jego klubowi BATE Borysow, że go wypożyczymy. Początkowo władze klubu nie chciały o tym słyszeć. Rodionowa nie udało im się sprzedać na Zachód, więc są skłonni pójść na ustępstwa. Tyle że sam piłkarz nie wykazuje wielkiego zainteresowania transferem, a już szczególnie na zasadzie wypożyczenia. Jego menedżer postawił sprawę jasno - albo 4,5-letni kontrakt, albo koniec tematu. Obawiamy się, że może powtórzyć się podobna historia jak z Rengifo. Szybko straci ochotę do gry na pełnych obrotach i będziemy mieli kolejny balast dla naszego budżetu - wyjaśnia Pogorzelczyk.

Czy w tej sytuacji błędem nie było zerwanie rozmów ze Zbigniewem Zakrzewskim? Skoro w Bełchatowie uznano, że może zastąpić sprzedanego do Rumunii Costly’ego, to chyba nie jest za słabym piłkarzem dla Lecha.

- Wolimy postawić na Bartka Bereszyńskiego. Pokazał w Hiszpanii, że ma spore możliwości - kończy dyrektor sportowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski