- Poznańscy cukiernicy przygotują na ten dzień milion pączków - zapowiada Stanisław Butka z poznańskiego Cechu Cukierników i Piekarzy. - Z roku na rok smażymy ich coraz więcej, bo i klienci coraz chętniej je jedzą i to nie tylko w tym dniu.
W zmieniającej się technologii upatruje Stanisław Butka rosnącej popularności pączków.
- Kiedyś pączki ociekały tłuszczem, a dzisiaj są bardziej pulchne, bo smażone są w bardziej gorącym tłuszczu - tłumaczy Butka. - Poza tym, nadzienia nie zawija się już tradycyjnie. Po usmażeniu wstrzykuje się je do gorącego pączka. To też sprawia, że nie piją one tyle tłuszczu, co kiedyś.
Tradycyjne nadzienie to marmolada, powidła i róża. Popularne są również pączki z ajerkoniakiem, a ostatnio z toffi, budyniem, czy bitą śmietaną.
Aby karnawałowych przysmaków wystarczyło dla wszystkich, cukiernicy już dzisiaj rozpoczynają produkcję. Pracować będą przez całą noc i cały czwartek.
- Mamy zamiar usmażyć sześć tysięcy pączków - zdradza Piotr Koperski, cukiernik. - Pracę zaczynamy w środę o godzinie 18 i nie przerywamy do czwartkowego popołudnia. W ubiegłym roku pączki skończyły nam się o godzinie 16, nie chcemy dopuścić do takiej sytuacji.
W cukierni Koperskiego w produkcję pączków zaangażowani będą nie tylko pracownicy.
- Smażyć będziemy wszyscy. Szef, jego żona i synowie - mówi Koperski. - To duże przedsięwzięcie, bo w inne dni sprzedajemy sześćset do siedmiuset pączków.
Na najwyższych obrotach praca przebiegać będzie także w cukierni Kandulski. Tutaj do produkcji pączków zaangażowani zostali wszyscy pracownicy.
- Zatrudniamy 150 osób, wszyscy będą pracować przy pączkach - zapowiada Robert Einbacher, szef produkcji w cukierni Kandulski. - Mamy zamiar usmażyć ich sto tysięcy.
Cukiernia Kandulski stawia na tradycyjne rozwiązania. Większość pączków będzie z konfiturą wiśniową.
- Moi klienci zdecydowanie wybierają to nadzienie - przyznaje Einbacher. - W ciągu mojej dwudziestoletniej pracy w zawodzie próbowałem już różnych eksperymentów, ale nie kończyły się one dobrze. Z doświadczenia wiem, że w Poznaniu najlepiej sprzedają się pączki lukrowane z tradycyjnym nadzieniem.
Zaangażowanie wszystkich sił w produkcję pączków sprawia, że cukiernie ograniczą pozostałą ofertę. Wyjątek stanowią faworki. Cukiernia Kandulski przygotowała dla swoich klientów kilka tysięcy paczek tych smakołyków.
Ceny pączków to, w zależności od cukierni, około 1,50 zł. Przeciętnie każdy poznaniak zjada dwie sztuki tego specjału. Ale są też rekordziści, którzy deklarują, że w tłusty czwartek pochłaniają ich ponad dziesięć.
Jeden pączek to około 200 kalorii. Żeby je spalić potrzeba 20 minut intensywnego biegu lub 50 minut jazdy na rowerze. Pączki są również ciężkostrawne, o czym powinny pamiętać osoby o wrażliwym układzie pokarmowym.
- Na objadanie się pączkami mogą pozwolić sobie osoby młode, prowadzące aktywny tryb życia - mówi doktor Ewa Łukomska, diabetolog. - Kilka pączków to już poważna bomba kaloryczna. Zdecydowanie powinny ograniczać się z takimi słodkościami osoby o podwyższonym cholesterolu i wysokim poziomie trójglicerydów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?