Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy ratownicy wrócili z Haiti

Monika Kaczyńska, Irena Łaszyn
To jakieś fatum. Podróż na Haiti trwała 60 godzin, powrót do domu trwa nadal. Dopiero dziś polscy ratownicy będą w domach, a wśród nich poznaniak Marcin Ratajczak.

Międzynarodowa akcja ratownicza na Haiti została zakończona. ONZ i haitański rząd orzekł, że nie ma już szans na znalezienie żywych osób i należy skupić się na udzielaniu pomocy tym, którzy przeżyli.

W tej sytuacji polscy ratownicy już w piątek mieli odlecieć rządowym samolotem do kraju. Ale w leciwym Tu-154 doszło do usterki układu sterowania, trzeba było czekać. Na początku wydawało się, że bez jedzenia i wody, bo Polacy wszystko, co mieli (łącznie z agregatem prądotwórczym i halogenami dla miejskiego szpitala), rozdali potrzebującym. Na szczęście wspomogli ich Brytyjczycy.

Z Haiti wylecieli w niedzielę o godz. 1.45, dosyć czasochłonne okazały się międzylądowania w Bangar (USA) i w Keflaviku (Islandia). Ostatecznie samolot wylądował w Warszawie kilka minut po 22, po ponad 21 godzinach od startu z haitańskiego lotniska.

Ratownicy są bardzo zmęczeni. Fizycznie i psychicznie. Widzieli piekło na ziemi, czuli zapach śmierci. Po noclegu w stolicy wrócą do macierzystych jednostek.
Starszy strażak Marcin Ratajczak wraz z Bilasem będą w Poznania dziś po południu. Niemal bezpośrednio po przylocie ratownik spotkał się z psycholog z Wojewódzkiej Komendy Straży Pożarnej, która specjalnie w tym celu pojechała do Warszawy.

- Po ciężkich akcjach, w czasie których ratownicy są narażeni na duży stres, rozmowy z psychologiem to standard - mówi kpt. Sławomir Brandt, rzecznik KW PSP w Poznaniu. - Wszyscy widzieliśmy, co działo się na Haiti. Sytuacja była ogromnie trudna, a widoki niezwykle drastyczne, nawet dla przygotowanych psychicznie ratowników, którzy niejedno widzieli. - Po przylocie przewidziano dla wszystkich ratowników briefingi z psychologiem - dodaje mł. bryg. Jakub Zambrzycki, zastępca komendanta KM PSP w Gdańsku.

Ratownicy zrobili tyle, ile mogli. Przeszukiwali gruzowiska, pomagali poszkodowanym, dawali nadzieję. Centrum koordynacyjne ONZ doceniało profesjonalizm polskiej ekipy. Gdy w środę po raz kolejny zatrzęsła się ziemia, to właśnie 15 Polaków - lekarzy i ratowników medycznych - przewieziono śmigłowcem do Petit Goave, miejscowości w epicentrum ponownego trzęsienia. Zorganizowali tam punkt, w którym udzielili pomocy 75 rannym.

Wśród 54 w sumie polskich ratowników, którzy wraz z dziesięcioma psami, w czwartek 14 stycznia, polecieli na Haiti, był jeden strażak z Poznania. Towarzyszył mu pies Bilas, wyszkolony do wyszukiwania żywych osób pod gruzami. Niestety, żywych nie udało się wydobyć. Choć cuda się zdarzały. Francuscy ratownicy po 11 dniach wyciągnęli spod ruin zawalonego hotelu w Port-au-Prince 24-letniego żywego mężczyznę. To była 133. uratowana osoba. A zginąć mogło nawet 200 tysięcy Haitańczyków.

Polska Ciężka Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza PSP, to jedna z 11 grup na świecie, z certyfikatem wydanym przez ONZ, przygotowanych do niesienia pomocy na całym świecie.

ONZ-owski certyfikat zdobyła w kwietniu ubiegłego roku. To pierwsza jej od uzyskania tego certyfikatu akcja za granicą. CGP-R tworzy 64 ratowników z pięciu działających w kraju Grupach Poszukiwawczo-Ratowniczych. Początkowo mieli lecieć wszyscy (w tym czterech ratowników z Poznania), ostatecznie z powodu przeciążenia samolotu liczbę spieszących na pomoc Haiti ograniczono o dziewięć osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski