Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmierzch kasety

Redakcja
Kaseta magnetofonowa przeżyła szczyt swojej atrakcyjności w latach 80.
Kaseta magnetofonowa przeżyła szczyt swojej atrakcyjności w latach 80. Marcin Królak
W latach 80. i 90. wszyscy byliśmy piratami. Domowe filmo- i muzoteki roiły się od taśm nagranych z telewizji i radia. Dziś, aby jeszcze raz przyjrzeć się kasetom, należy udać się nie do sklepu, lecz na wystawę do poznańskiego "Eskulapa" do Galerii Przychodniej. Ale poznać historię kaset audio i VHS można już teraz od Jacka Sobczyńskiego.

Na kartach historii pop-kultury mijająca dekada zapisze się nie tyle "Avatarem" czy śmiercią Michaela Jacksona, co niespotykanie szybką możliwością swobodnej wymiany dóbr kulturalnych, zapisanych w formie elektronicznej.

Jak dziś wygląda dzień przeciętnego zjadacza kultury? Śniadanie, kawa, Youtube - w sam raz, żeby na dobry początek puścić sobie ulubiony ostatnio utwór. Jeśli bardzo nam się spodobał, wówczas dwa kliknięcia i w kwadrans możemy stać się nielegalnymi właścicielami całej dyskografii artysty, obojętnie, czy jest nim Paul McCartney czy niszowy raper z Kongo.

Dla młodszych czytelników to norma, jednak ci, urodzeni przynajmniej w latach 80., doskonale pamiętają, że nie zawsze muzykę poznawało się tak łatwo. Jeszcze dekadę temu na korytarzach szkół kwitła wymiana przegrywanych kaset audio i video. Format mp3 nieśmiało pukał do drzwi polskich domów, a żeby obejrzeć film, należało odstać swoje w wypożyczalni kaset.

To se ne vrati - zdają się mówić organizatorzy wystawy "Koniec kasety", którą od wczorajszego wieczora możemy oglądać w Galerii Przychodniej, mieszczącej się na piętrze poznańskiego Eskulapa. A w zasadzie nie tyle oglądać, co posłuchać - dla zwiedzających oprócz kolekcji starych kaset audio, zostaną wystawione walkmany oraz wyemitowane słuchowiska. - Interesuje nas kaseta jako element pewnej epoki, która już nie powróci, oraz proces stopniowego znikania jej z rynku - mówi Wiktoria Szczupacka, kuratorka wystawy.

Może być tylko głośniej
Dziś znika, ale w latach 60. i 70. kaseta audio uchodziła za symbol nowej myśli technologicznej. W 1963 r. jako pierwsza na rynek wypuściła ją firma Philips. Przez dłuższy czas funkcjonowała obok "winyla" i taśm magnetofonowych, by w pełni rozbłysnąć na początku lat 80. Pomógł jej w tym nowy wynalazek firmy Sony - walkman. Po raz pierwszy ulubionej muzyki można było słuchać przez słuchawki, spacerując po ulicy. Co prawda istniały już przenośne tranzystory, ale o stosunku społeczeństwa do właścicieli takich gadżetów wymownie świadczy jedna ze scen z "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" Stanisława Barei.

Mało kto wie, jak wielki wpływ na rozwój kaset miało porno

Najczęściej kupowano kasety firm TDK, Maxell, BASF czy Grundig. W Polsce ich produkcją zajmowały się dwa zakłady włókien chemicznych: Chemitex Stilon z Gorzowa Wielkopolskiego oraz Chemitex Wiskord, mieszczący się w Szczecinie. Sporym wydarzeniem było wprowadzenie na rynek czystych kaset do nagrywania programów - np. z radia. Zbiegło się to z audycjami, w których prowadzący puszczali całe albumy, najczęściej przywiezione zza granicy. Dziś za podobny proceder radiowiec wyleciałby z pracy jeszcze przed końcem audycji, ale wówczas "legalne piractwo" uchodziło wszystkim na sucho. Co więcej, czyste taśmy nierzadko były w sklepach droższe niż oryginalne kasety z muzyką.

Król z jamnikiem
W latach 90. coraz popularniejsza stawała się muzyka nagrana na płytach kompaktowych. Miały one sporo zalet: czystszy dźwięk, możliwość przeskakiwania od utworu do utworu bez konieczności przewijania i tylko jedną wadę - wciąż wysoką cenę. Piractwo kasetowe, zwłaszcza wśród młodzieży, kwitło więc w najlepsze. Czyste kasety były już o wiele tańsze niż dekadę wcześniej, ale nagrywający na potęgę wytrawni kolekcjonerzy imali się każdego możliwego fortelu.

Bardzo często na wyprzedażach można było znaleźć stare egzemplarze kaset z lat 80. w bardzo niskich cenach. Niestety wszystkie miały wyłamane wypustki, pozwalające na powtórne nagrywanie. Melomańska myśl techniczna nie ma granic - dziurki po wypustkach zaklejano taśmą klejącą i już można było rozpocząć nagrywanie. A już królem towarzystwa był pod koniec lat 80. ten, kto miał w domu popularnego "jamnika", czyli podłużny magnetofon dwukasetowy, na którym można było przegrywać muzykę z jednej kasety na drugą.

Nie ma VHS-ów bez porno
Wystawa "Koniec kasety" portretuje wyłącznie schyłek taśm audio, tymczasem o wiele bardziej spektakularny upadek nie tak dawno temu zaliczyły kasety video. W październiku 2008 roku firma JVC ogłosiła, że z ich taśm produkcyjnych została wypuszczona ostatnie partia kaset. Ta sama fabryka 32 lata wcześniej zaprezentowała swój nowy wynalazek - kasetę VHS.

Przez pierwsze lata poważnymi konkurentami w wyścigu o klienta były firmy Sony (producent kaset Betamax) i Philips (Video 2000). Z obiema propozycjami JVC wygrało dzięki znacznie niższej cenie produktu i... nie tylko. Mało kto wie o tym, jak wielki wpływ na rozwój kaset miała branża porno. JVC była jedyną firmą, która bez oporu zgodziła się na rozpowszechnianie filmów pornograficznych na kasetach VHS. Był to decydujący cios zwłaszcza dla Sony, które sprzeciwiało się propagowaniu takiego kina na swoich Betamaxach.

O ile muzykę na kasety audio z czasem rzadko nagrywano z radia, o tyle filmy na czystych kasetach video nagrywało się niemal wyłącznie z telewizji. Istniały nawet firmy, które za opłatą mogły umieścić na naszej kasecie film emitowany przez którąś z zachodnich stacji. Od końca lat 90. kasety zaczął wypierać nowy format - DVD. W 2001 r. po raz pierwszy na świecie sprzedano więcej filmów na nośnikach DVD niż VHS. Tak rozpoczęła się era podzwonnego dla zasłużonych kaset, która skończyła się w 2006 r. Wtedy do sklepów trafił ostatni hollywoodzki film, wyprodukowany w wersji VHS - "Historia przemocy" Davida Cronenberga.

Wypożyczalnie bez kaset
Gdzie dziś można kupić kasety audio i VHS? Najprościej na internetowych portalach aukcyjnych. Przeciętnie oryginalny film video kosztuje tam około 5 zł, jeszcze taniej zapłacimy za kasetę z muzyką. Wystarczy jednak pobuszować kilka minut w Sieci, by trafić na takie okazje jak 20 oryginalnych kaset z filmami o Jamesie Bondzie (72 zł plus przesyłka), eleganckie trylogie "Gwiezdnych wojen" i "Ojca Chrzestnego" (20 zł) albo tajemniczy rarytas - 600 kaset za 480 zł. Co prawda sprzedający nie podał, jakie filmy weszły w skład tej monumentalnej kolekcji, wiadomo jednak, że są w niej "przedstawiciele wszystkich filmowych gatunków oprócz porno".

Komu nie chce się szperać w internecie, może wybrać się np. na jedną z giełd w poznańskiej Starej Rzeźni, do magazynów ze starzyzną lub przejść się po okolicy w poszukiwaniu osiedlowych wypożyczalni kaset. Próżno szukać ich jednak w najpopularniejszej poznańskiej sieci wypożyczalni Beverly Hills Video.

Wychowanym na przegrywanych kasetach odbiorcom pozostaje więc regularne odkurzanie swoich kolekcji i nostalgiczne wspominanie dawnych czasów. Ale są i wyjątki - miesiąc temu producenci horroru "Dom diabła" wypuścili go w USA wyłącznie na video.

Według nich tak jak jazzu należy słuchać wyłącznie z "winyli", tak dla horrorów zarezerwowany jest segment video. W ostateczny krach nośników kasetowych nie wierzy też ekonomista z firmy Consumer Electronic Association, Shawn DuBravac: "Tak długo, jak ludzie trzymają na strychach składanki z muzyką od swoich szkolnych miłości, będzie pragnienie, by znów ich posłuchać. W ludziach tkwi wrodzona ciekawość, która pojawia się, gdy przeszukują pudło z kasetami i zadają sobie pytanie: "ciekawe, co się na nich znajduje".

Współpraca: Marek Zaradniak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski