Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkówka: Nowy trener, ale stary cel, czyli pierwsza czwórka

Radosław Patroniak
Adam Grabowski wraca na ławkę swojej ukochanej drużyny
Adam Grabowski wraca na ławkę swojej ukochanej drużyny Sławomir Seidler
W grodzie Staszica zakończył się w środę stan przejściowy. Drużynę siatkarek przejął stary-nowy trener, Adam Grabowski. Następca Wojciecha Lalka nie obiecuje złotych gór, ale też nie boi się grać o czołowe miejsca w PlusLidze. Nie boi się też presji kibiców i mówi, że jak coś się nie uda, to chyba go w Pile nie powieszą...

- Pół roku temu zrobiłem wszystko, żeby pokazać działaczom, że muszę być w klubie na siłę. Teraz się wahałem, czy przyjąć propozycję, ale skoro podjąłem rozmowy, to nie mogłem ich też przedłużać w nieskończoność. Nie ukrywam, że podoba mi się być pierwszym trenerem. Bycie drugim nie bardzo już mnie interesowało, no chyba, że u boku Jerzego Matlaka. Poza tym ja już skończyłem 40 lat. To kiedy mam się usamodzielnić - pytał sam siebie Adam Grabowski.
Umowę z pilskim klubem podpisał on do końca sezonu. - To była moja sugestia. Potem muszę skoncentrować się na pracy w kadrze, która pozostaje dla mnie priorytetem. Z trenerem Matlakiem kontaktujemy się w sprawach reprezentacji. Nie jest on w PTPS nadtrenerem czy trenerem-koordynatorem. Sam mnie zresztą namawiał do tego, żebym się usamodzielnił - przyznał Grabowski, który nie chciał oceniać pracy Lalka.

- Powiem tylko tyle, że zespół pod względem fizycznym jest bardzo dobrze przygotowany. W czwartek trening trwał dwie godziny czterdzieści minut i żadna z dziewczyn "nie odpływała". Nie chcę mówić, co zmienimy, co poprawimy. Zapewniam jednak, że drużyna będzie wiedziała jak ma grać. Osobiście od zawodniczek oczekuję zaangażowania, mądrości na boisku, pracy i entuzjazmu. Jeśli będzie to wyglądało tak dobrze jak na dwóch ostatnich treningach, to jestem dużym optymistą - mówił nowy szkoleniowiec.

Nie chce on być minimalistą i zapowiada walkę o cele, które zostały sformułowane już przed sezonem. - Interesuje nas miejsce w pierwszej czwórce na koniec sezonu. Po rundzie zasadniczej musimy być w przedziale 3-6, żeby uniknąć spotkań w fazie play-off z Muszynianką lub Aluprofem. Nie jest to zadanie niewykonalne. Wciąż gramy także w Pucharze Polski i na pewno tanio skóry nie sprzedamy, choć przyjdzie nam walczyć z mistrzyniami Polski - dodał Grabowski, który do Piły był ściągany w trybie nagłym. Przebywał bowiem z rodziną na urlopie w czeskich Karkonoszach. - Dwa dni pojeździłem na nartach. Spakowałem się i wróciłem do Piły. Bliscy zostali, ale to naturalne, bo przecież nikt w klubie nie będzie czekał aż skończą się ferie - tłumaczył szkoleniowiec, który w PTPS pracował ponad 11 lat.

W roli pierwszego trenera zadebiutuje w wyjazdowym spotkaniu z Muszynianką. - Terminarz nas nie rozpieszcza, bo po "Mineralnych" mamy zaplanowane starcie z Aluprofem. Nawet przez moment nie pomyślałem jednak, żeby wziąć drużynę po pojedynkach z potentatami. To byłby przejaw tchórzostwa - tłumaczył Grabowski.
PTPS do Muszyny wyjechał już wczoraj w nocy, by mieć możliwość odbycia treningu dziś po południu. Rywalki są uskrzydlone wtorkowym zwycięstwem w Lidze Mistrzyń nad Metalem Galati i awansem do kolejnej fazy prestiżowych rozgrywek. W ich szeregach kluczową postacią jest była środkowa pilanek Agnieszka Bednarek-Kasza. Jeśli nasza ekipa poradzi sobie z jej zagrywką, zatrzyma na siatce skrzydłowe Muszynianki i wytrzyma "ciśnienie", to może liczyć na korzystny wynik. Sytuacja pilanek w tabeli ekstraklasy nie jest wcale tak dramatyczna jak mogłoby się wydawać. Do końca rundy zasadniczej zostało jeszcze siedem kolejek, a do trzeciego miejsca PTPS traci 6 pkt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski