Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konin: Nadal nie wiadomo, kto zabił Ryszarda B.

Ola Braciszewska
Po trzech miesiącach od morderstwa na konińskim osiedlu Wilków ciągle nie wiadomo, co naprawdę stało się w domu państwa B. - Śledztwo trwa - mówi Marek Kasprzak, rzecznik prokuratury okręgowej w Koninie.

Pod koniec października około północy przed posesją właściciela baru w Brzeźnie przejeżdżający osiedlową ulicą mężczyźni znaleźli zakrwawionego 55-letniego Ryszarda B. i jego 26-letniego syna Marcina. Obaj z ranami ciętymi głowy, szyi i rąk trafili do konińskiego szpitala. Ryszard B. zmarł w trakcie przygotowań do operacji. Obrażenia 26-latka były lżejsze i po kilku dniach został wypisany.

Tajemnicze morderstwo poruszyło całe miasto. Sąsiedzi zamordowanego Ryszarda B. twierdzili, że była to spokojna, kochająca się rodzina. Nie rozumieli, co mogło doprowadzić do tragedii i kto mógł się dopuścić zabicia życzliwego - jak mówili - człowieka. Niestety, feralnej nocy nikt niczego nie słyszał.
- Kładłem się za pięć dwunasta spać i niczego nie słyszałem. Dopiero po pierwszej w nocy, kiedy policjanci zapukali do moich drzwi, dowiedziałem się, co się stało. Gdy wyszedłem przed dom, zobaczyłem na ziemi Ryśka - mówił sąsiad mieszkający obok państwa B.

Nad tym, co mogło się wydarzyć w domu Ryszarda B., zastanawiali się wszyscy koninianie. Internetowe fora huczały od domysłów. Do dziś mieszkańcy Konina, którzy nie zapomnieli o rodzinnej tragedii, prześcigają się w hipotezach dotyczących morderstwa. Jedni twierdzą, że ojciec i syn padli ofiarą gangsterów wyłudzających haracze. Zdaniem innych, między 26-latkiem a jego ojcem doszło do sprzeczki, która zakończyła się tragicznie. Konińscy śledczy na temat przebiegu zdarzenia milczą. - Badamy ślady zabezpieczone na miejscu zbrodni. Dla dobra śledztwa nie mogę nic więcej powiedzieć - mówi prokurator Kasprzak.

Od początku wiadomo było, że nie był to napad na tle rabunkowym. Z domu państwa B. nic bowiem nie zginęło. Wszystko inne jest owiane wielką tajemnicą. Prokuratorzy nie chcą zdradzić, czy zeznania przesłuchanego w toku śledztwa 26-letniego Marcina B. wniosły cokolwiek do sprawy. Nie wiadomo też, czy w domu państwa B. znaleziono jakieś ślady należące do osób trzecich.

- Zbieramy dowody. Śledztwo będzie długie. Decyzję, co dalej, podejmiemy, kiedy zbierzemy cały materiał dowodowy - mówi Marek Kasprzak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski