Po liczbie nagród można sądzić, że miniony rok był najlepszy w Pana karierze?
Rzeczywiście ostatnio zamiast grać w piłkę, odbieram nagrody. To fajna robota, ale szybko muszę wrócić myślami na boisko. Miło jest być docenianym, tylko że za każdym razem trzeba pamiętać o rosnących oczekiwaniach. W ostatnich miesiącach dużo się w moim życiu wydarzyło. Przełom gonił przełom. W życiu prywatnym też nastąpiły spore zmiany, bo najpierw zostałem mężem, a potem ojcem.
Co zadecydowało Pana zdaniem o wygranej i pokonaniu klubowych kolegów?
Kibice najlepiej pamiętają ostatnie miesiące roku, a wtedy właśnie zacząłem strzelać bramki i asystować.
Czego Pan najbardziej żałuje w minionych dwunastu miesiącach?
Tego czego żałują też nasi fani, czyli straconych nadziei na tytuł mistrza Polski. Drzwi do niego mieliśmy szeroko otwarte, a mimo to skończyliśmy ligowe rozgrywki dopiero na trzecim miejscu. Teraz jest inaczej, bo drzwi są lekko uchylone, ale też liczę, że i finał może być inny. Zdobycie mistrzostwa z Lechem byłoby spełnieniem części moich marzeń. Części, bo marzę również o występie na Euro 2012 i występach na miarę oczekiwań kibiców.
Nad czym Sławomir Peszko musi jeszcze pracować?
Nad każdym elementem piłkarskiego rzemiosła, tak żeby na dłużej zagościć w kadrze. W Lechu moja pozycja wydaje się być ugruntowana. Wiem, że co jakiś czas pojawiają się informacje o zainteresowaniu moją osobą przez zagraniczne kluby, ale na razie jest tak naprawdę cisza i spokój. Warto jednak pamiętać, że życie piłkarza jest przewrotne, kiedy wszystko jest w nim ustabilizowane, wtedy może dojść do trzęsienia ziemi.
Jak się Panu podoba życie w Poznaniu?
To miasto już na trwałe wpisało się w mój życiorys, choćby dlatego, że tutaj urodziła się moja córka Wiktoria. Poza tym szybko w Poznaniu się zaaklimatyzowałem. Dobrze zostałem przyjęty przez kolegów z drużyny i kibiców.
Czy po przybyciu na Bal Piłkarza był Pan pewny, że Srebrna Piłka trafi do Pana?
Po wejściu do hotelu nie, bo spodziewałem się spotkać Bartosza Bosackiego i Roberta Lewandowskiego. Kiedy zobaczyłem, że ich nie ma, wtedy uświadomiłem sobie, że będę głównym laureatem.
Jak spędził Pan okres świąteczno-noworoczny?
Wybrałem się do swojego Jedlicza. Miałem spore zaległości w rodzinnych kontaktach i zdołałem je odrobić. Nie brałem nawet udziału w turniejach towarzyskich. Tych, którzy martwią się o moją dyspozycję, pragnę uspokoić. Na tournée kadry w Tajlandii i na obozach w Hiszpanii i Turcji będę już w formie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?