Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Utalentowany obrońca coraz bliżej Kolejorza

Maciej Lehmann
Kamil Glik (z prawej) w walce z Tomaszem Mikołajczakiem
Kamil Glik (z prawej) w walce z Tomaszem Mikołajczakiem M. Zakrzewski
- Nie sprzedamy zimą Kamila Glika do innego klubu - twardo zapowiadał w listopadzie prezes Piasta Gliwice Jacek Krzyżanowski. Teraz jednak zmienił zdanie. - Wiadomo, że trudno utrzymać piłkarza, chcącego wykonać następny krok w karierze - wyznał prezes w rozmowie z "Polską Dziennikiem Zachodnim". Na młodego obrońcę najdłużej poluje Lech, który już latem chciał sprowadzić go na Bułgarską.

- Piast, by ratować ligowy byt, musi się wzmocnić na kilku pozycjach. A to wymaga sporych pieniędzy. Być może będzie musiał więc pozbyć się swojej największej gwiazdy... Piast pozyskał z Korony Kielce Mariusza Zganiacza, blisko porozumienia z gliwickim klubem są Adrian Paluchowski i Bartosz Iwan. Prezes Krzyżanowski zapowiada, że kolejnymi wzmocnieniami mogą być Pavol Stano i Michał Chałbiński.

By sfinalizować te transfery, trzeba głęboko sięgnąć do klubowej kasy. I tu otwiera się duże pole do popisu dla Lecha, który po sprzedaży na Cypr Hernana Rengifo za około 800 tysięcy złotych, zaoszczędził dodatkowo ponad 400 tysięcy na samej pensji Peruwiańczyka.

- Kamil to utalentowany zawodnik, który wcześniej czy później powinien trafić do lepszego piłkarsko klubu niż Piast - powiedział prezes Jacek Krzyżanowski. - Chciałbym, aby nie stało się to zbyt szybko, choć wiadomo też, że trudno utrzymać piłkarza, chcącego wykonać następny krok w karierze. Można go jednak sprzedać z opcją wypożyczenia na rundę - dodał prezes.

Dyrektor sportowy Lecha Marek Pogorzelczyk już wcześniej wspominał, że Lech zaproponuje Piastowi takie rozwiązanie. W styczniu lub w lutym na konto gliwiczan trafią pieniądze, natomiast młody obrońca będzie do dyspozycji Kolejorza od lata. Wiele wskazuje na to, że gliwiczanie po długim namyśle też doszli do wniosku, iż taki układ będzie korzystny dla obu stron.

W otwartym właśnie zimowym oknie transferowym priorytetem dla Lecha będzie sprowadzenie wartościowego napastnika. Po zerwaniu kilka dni temu negocjacji ze Zbigniewem Zakrzewskim, jedynym zawodnikiem godnym uwagi z polskiej ekstraklasy jest Artur Sobiech. Tymczasem Ruch Chorzów podyktował za swojego gracza zaporową cenę rzędu 1-1,5 mln euro, czyli blisko 6 mln złotych!

Wydawało się, że "niebiescy" będą musieli sprzedać utalentowanego napastnika z powodu sporu z ZUS, który domagał się spłaty 3,1 mln zł zaległych składek za lata 1999-2004. Okazało się jednak, że być może konflikt da się rozwiązać po myśli chorzowskiego klubu.

- Mamy na oku nie tylko Sobiecha - przyznaje Pogorzelczyk. Numerem 1 na liście życzeń pozostaje napastnik BATE Witalij Rodionow. Reprezentant Białorusi przyznaje, że chciałby ponownie trafić do Bundesligi, ale jeśli nie będzie miał ofert z Niemiec, to rozważy propozycje z Poznania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski