Pracownicy firmy spedycyjnej, o której napisaliśmy na początku grudnia, stwierdzili na naszych łamach, że część wypłaty dostawali pod stołem. Mieli też brać nadgodziny, za które nie dostawali wynagrodzenia. Mówili także o fatalnych stosunkach w pracy. Szefowie firmy zaprzeczali tym zarzutom i grozili, że skierują sprawę przeciwko ich autorom. - Rzeczywiście, planujemy przeprowadzenie kontroli w tej firmie - potwierdza nam Jacek Strzyżewski, rzecznik poznańskiej PIP.
O firmie spedycyjnej zrobiło się głośno, gdy napisaliśmy, że jej kierownik wymieniał intymne e-maile z kandydatkami na stanowisko jego osobistej asystentki. Pisał w nich o swoich seksualnych preferencjach oraz zastrzegał, że jeśli w ciągu dnia pracy przyjdzie mu ochota "na bliższe kontakty", to oczekuje spełnienia swojej zachcianki.
Sprawa wyszła na jaw, bo pod kandydatkę na asystentkę kierownika podszyła się kobieta, która wcześniej pożegnała się z firmą w niemiłych okolicznościach. Pani Aneta twierdziła, że nie przedłużono z nią umowy, bo nie chciała spełnić seksualnych fantazji szefa. Po stracie pracy, pod fikcyjnymi nazwiskami, zaczęła wymieniać e-maile ze swoim byłym przełożonym. Gdy potem na naszych łamach ujawniła ich treść, władze firmy odmówiły komentarzy.
Z kolei sam kierownik twierdził, iż prowadził korespondencję z seksualnymi podtekstami wyłącznie "dla jaj".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?