Godzina 13 w Szpitalu Wojskowym w Poznaniu. Pielęgniarki wprowadzają na korytarz oddziału chirurgii urazowej i ortopedii metalowy wózek ze szczelnie zamkniętymi tacami. Pod nimi kryje się obiad. W niczym nie przypomina sławnego kleiku, czy niezidentyfikowanej miazgi nakładanej wielką chochlą. Są ziemniaki, kotlet, sos i surówka. Pacjenci na diecie dostają gotowane mięso i warzywa oraz biały sos.
- Mamy własną kuchnię, dlatego możemy dostosować posiłki do potrzeb pacjentów - mówi Ryszard Stankiewicz, dyrektor 111 Szpitala Wojskowego w Poznaniu. - Za całodniowe wyżywienie dla jednego pacjenta, czyli śniadanie, obiad i kolację płacimy 5 złotych.
- To mało - przyznaje Danuta Pokrzycka, dietetyczka pracująca w tej placówce. - Ale nie zdradzimy, jak udaje nam się uzyskać taką cenę.
Mimo że obiad tani, to pacjentom smakuje.
- Jak cały dzień leżę przykuty do łóżka, nie ruszam się, to nie potrzebuję wiele zjeść - mówi pan Stanisław, pacjent oddziału ortopedii. - Jedzenie jest dobre, jak w barze, czy restauracji.
- Może nie jest to Mariott, ale nie narzekam - dodaje pan Łukasz z tej samej sali.
Dyrektorzy szpitali z wielu względów nie chcą zdecydować się na catering.
- Żaden szanujący się szpital nie ma cateringu - mówi Danuta Pokrzycka. - Z własną kuchnią możemy szybko reagować nie tylko na zmieniającą się liczbę pacjentów, podczas gdy w przypadku cateringu z góry musimy określić ilość zamawianych porcji, ale też możemy modyfikować posiłki zgodnie z oczekiwaniami pacjentów.
Z własnej kuchni zadowolony jest też Szpital im. Józefa Strusia w Poznaniu. Całodzienne wyżywienie pacjenta kosztuje tu ponad 8 złotych.
- Własna kuchnia jest pewniejsza, wiemy, że posiłki przygotowywane są ze świeżych produktów - twierdzi Adam Jacyna-Onyszkiewicz, dyrektor Szpitala im. Franciszka Raszei w Poznaniu. - Nie zdecydowałbym się na catering przygotowywany przez zewnętrzną firmę, choć mieliśmy takie przymiarki, ze względu na dobro pacjentów.
W tej lecznicy pacjenci zjedzą trzy posiłki, za które szpital płaci od 4,5 do 5 zł.
Z cateringu dwa lata temu zrezygnował Szpital Kliniczny numer 2 przy ulicy Przybyszewskiego w Poznaniu.
- Mamy oddziały, których pacjenci muszą mieć specyficzną dietę, dla nich prowadzona jest osobna kuchnia - mówi Stanisław Szczepaniak, zastępca dyrektora ds. ekonomicznych w klinice przy Przybyszewskiego.
W klinice przy Przybyszewskiego cena tak zwanego wsadu do kotła (czyli koszty posiłków) wahają się od 5 do 6 zł.
Nieco więcej na posiłki wydaje szpital Ginekologiczno-Położniczy przy ulicy Polnej. Pacjentki dostają tu cztery posiłki (dodatkowo podwieczorek). Wyżywienie kosztuje ponad 10 zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?