Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejorz rozpoczął negocjacje ze Zbigniewem Zakrzewskim

Maciej Lehmann
Zbigniew Zakrzewski od października trenuje z piłkarzami Warty
Zbigniew Zakrzewski od października trenuje z piłkarzami Warty J. Romaniszyn
Lepiej późno niż wcale. Dyrektor sportowy Lecha Marek Pogorzelczyk wreszcie znalazł czas i spotkał się we wtorek ze Zbigniewem Zakrzewskim. Jeszcze w tym roku wyjaśni się, czy "Zaki" po dwóch i pół roku pobytu w FC Sion i Arce Gdynia wróci na Bułgarską. Przed gwiazdką, na posiedzeniu rady nadzorczej zapadnie najważniejsza decyzja - ile pieniędzy Lech przeznaczy na zimowe transfery.

Z wypowiedzi szefów Kolejorza wynika, że nasz klub będzie bardzo aktywny w zimowym okienku transferowym. Można odnieść nawet wrażenie, że tym razem szykuje się prawdziwe natarcie! Skoro nawet trener Jacek Zieliński przyznał, że może szukać trzech piłkarzy, którzy natychmiast nadawaliby się go gry w pierwszej jedenastce, to oznacza, że tym razem Kolejorz nie chce oszczędzać.

Celem numer jeden jest sprowadzenie wartościowego napastnika. Numerem 1 na liście życzeń szkoleniowca jest 19-letni Artur Sobiech z Ruchu Chorzów, który w rundzie jesiennej strzelił 6 goli (również Lechowi) i zaliczył 3 asysty. Ile może kosztować napastnik "Niebieskich''? Wydaje się, że Ruch zażąda około 2,5 mln złotych.

- Jeśli chodzi o napastników to na naszym rynku panuje wyjątkowa posucha. Dlatego penetrujemy rynki zagraniczne - mówi Marek Pogorzelczyk, który w najbliższych dniach wybiera się na Białoruś i na Bałkany, by obserwować kandydatów do gry na Bułgarskiej.

Kolejorz potrzebuje jednak także drugiego, bardziej doświadczonego snajpera i dlatego podjął rozmowy ze Zbigniewem Zakrzewskim, za którego nie trzeba płacić sumy odstępnego. "Zaki" przedstawił swoje oczekiwania finansowe i otrzymał zapewnienie, że negocjacje nadal będą prowadzone.

- W sprawach finansowych na pewno się dogadamy. Nie mam wygórowanych oczekiwań. Jestem w stanie bardzo dobrze przygotować się do rozgrywek i pomóc drużynie. Nie mam nadwagi, grałem w sparingach, mam zajęcia indywidualne z trenerem od przygotowania fizycznego - mówi 28-letni napastnik.

Lech potrzebuje także wzmocnień w drugiej linii. Konkurentem dla Semira Stilica miał być Jan Zapotoka, ale Słowak sprawia na razie wrażenie wolnego i ociężałego. Dlatego trwają poszukiwania kreatywnego pomocnika i znów mówi się o Mateuszu Cetnarskim z Bełchatowa.

Kto wie, czy na orbicie zainteresowań Lecha nie powinien znaleźć się tez Sebastian Mila ze Śląska. Były reprezentant po nieudanej przygodzie zagranicznej odżył we Wrocławiu, ustatkował się, został ojcem pięknej córeczki i...kilku zwycięstw zespołu Ryszarda Tarasiewicza. Mila może grać też na lewej pomocy, gdzie również potrzeba wzmocnień.

Najlepszym lewym pomocnikiem w ekstraklasie jest Patryk Małecki, ale on jest nie do wyciągnięcia z krakowskiej Wisły. Wszystkim kibicom marzy się, by Lech miał także na lewym skrzydle równie szybkiego piłkarza jak Sławomir Peszko, a to gwarantuje tylko Janusz Gancarczyk ze Śląska. Także za Gancarczyka, którego ma w notesie Franciszek Smuda, trzeba by zapłacić ponad 2 miliony złotych. Sporo...

Bez poważnych inwestycji nie da się jednak zbudować drużyny, która walczyłaby z Wisłą o mistrzostwo Polski. Tego chyba w Lechu nie trzeba nikomu przypominać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski