Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Becikowa gra w rosyjską ruletkę

Redakcja
Katarzyna Kończyk z Klaudią. Od czasu przeniesienia do klasy integracyjnej dziewczynka otoczona jest przez życzliwych  i rozumiejących ludzi
Katarzyna Kończyk z Klaudią. Od czasu przeniesienia do klasy integracyjnej dziewczynka otoczona jest przez życzliwych i rozumiejących ludzi Tomasz Bołt
Warunkiem wypłaty 1000 zł becikowego za urodzenie dziecka ma być zaświadczenie, że matką od 10 tygodnia ciąży opiekował się ginekolog. Czy to wystarczy, by cofnąć wyrok chociaż na jedno dziecko? - zastanawia się Dorota Abramowicz.

Kiedy osa ugryzła Kacperka w ucho, nawet nie zapłakał. Nie czuł bólu. Sześcioletnia Klaudia pół godziny stała przed otwartą szafą. Proste polecenie: "ubierz skarpetki" było dla niej za trudne do wykonania. Rafał zaatakował starszą siostrę kuchennym nożem tylko dlatego, że usiadła na jego krzesełku, w łazience. Daria wraz z zastępczym tatą przed sprawdzianem z matematyki sprawnie rozwiązywała wszystkie zadania. Na sprawdzianie nie rozwiązała żadnego. Tata nie mógł zrozumieć dlaczego. Dopiero od niedawna wie, że Daria jest w stanie skoncentrować się tylko na jednym poleceniu. Widząc pięć równań na kartce, poddaje się. Ale z każdym z nich z osobna daje sobie radę.

Zaburzenia czucia, kłopoty z pamięcią i koncentracją, zachowania agresywne, niemożność korzystania w pełni z posiadanej wiedzy i umiejętności - to niektóre z objawów alkoholowego zespołu płodowego, określanego angielskim skrótem FAS. To choroba, której można bez problemu uniknąć pod jednym warunkiem - kobieta w ciąży całkowicie zrezygnuje z picia alkoholu. Kłopot w tym, że kobiety nie rezygnują.

W Polsce rodzi się więcej dzieci z FAS, niż z zespołem Downa. Ile? Dokładnie nie wiadomo, diagnozę udaje się postawić u jednego na 500. Dziesięć razy tyle dzieci ma FAE (efekt poalkoholowy, w którym nie występują wszystkie objawy FAS). Aż 60 proc. osób z alkoholowym zespołem płodowym w dojrzałym wieku popada w konflikt z prawem. Wielu sięga po alkohol i narkotyki, nie są w stanie utrzymać się na dłużej w jednym miejscu pracy, zmieniają życiowych partnerów, a w końcu pozostają sami, bezrobotni, bywa, że bezdomni. Najgorszy jest zamknięty krąg bezradności. Córki matek z FAS rodzą dzieci z FAS.

Matka idzie w zaparte

Lekarze mówią, że igranie z FAS przypomina rosyjską ruletkę. Albo ma się szczęście, albo nie.
- Czasem wystarczy jedno upicie się w czasie całej ciąży, by naznaczyć chorobą dziecko na całe życie - tłumaczy dr Jolanta Wierzba z Oddziału Patologii Niemowlęcia Kliniki Pediatrii, Hematologii, Onkologii Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku. - Zdarza się też, że kobieta pije całą ciążę bez żadnych dla dziecka konsekwencji. Nieokreślona jest ani dawka graniczna, ani czas picia.
Wiadomo za to, że pół godziny wystarczy, by we krwi płodu pojawiło się takie samo stężenie alkoholu, jak we krwi pijącej matki. Pół promila po piwie, promil po drinku. Niektóre mamy "dociągają" nawet do trzech promili. A potem już wyrok zależy od indywidualnej reakcji dziecka. Najbardziej niebezpieczny jest początek ciąży. Większość narządów rozwija się do 10 tygodnia, ale najważniejszy z nich - mózg - przez całe dziewięć miesięcy.
Tymczasem alkohol - przeważnie w niewielkich ilościach - pije co trzecia kobieta w ciąży. Jedna na 200 sięga po kieliszek codziennie, przez całą ciążę. Niektóre są wręcz namawiane (czasem nawet przez ginekologów) na lampkę wina "dla poprawienia wyników krwi". - Nie przesadzajmy - mówi anonimowo ("zakraczą mnie, gdy wystąpię pod nazwiskiem") jeden z ginekologów. - Pół lampki szampana na sylwestra nie zaszkodzi. Czym innym jest picie na umór, nałogowe. Ale na to już nie mamy wpływu. Położnicy twierdzą, że na porodówkę bardzo rzadko trafiają pijane mamy.

- Nie pamiętam w ostatnich latach takiego przypadku - mówi dr Piotr Zygmuntowicz, ordynator położnictwa w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku. A prof. Krzysztof Preis, kierujący Kliniką Położnictwa GUMed dodaje, że przeważnie są to osoby uzależnione, ze środowisk patologicznych.
To jednak wcale nie tłumaczy, dlaczego tak wiele dzieci w Polsce rodzi się z objawami alkoholowego zespołu płodowego.

- Pijana kobieta w ciąży? Na to nie ma społecznego przyzwolenia, więc raczej nie ujrzy pani ciężarnej zataczającej się na ulicy - wyjaśnia dr Jolanta Wierzba. - Nie oznacza to, że kobiety w ciąży nie piją. One się po prostu z tym ukrywają. Piją samotnie, wyrzucają butelki, by nikt tego nie zauważył. Kiedy przychodzi na świat dziecko z pełnoobjawowym FAS (w tym z charakterystycznymi deformacjami twarzy) matka idzie w zaparte. Pytana o to, czy piła, odpowiada, że nawet nie wie, gdzie w jej rodzinnym mieście są sklepy z alkoholem!

Dr Wierzba tylko raz spotkała kobietę, która przyznała, że swoim zachowaniem doprowadziła do choroby dziecka. Zdarzyło się to całkiem niedawno, w tym roku. - To była studentka - wspomina lekarka. - Po urodzeniu dziecka dotarło do niej, że jest uzależniona od alkoholu. Podjęła leczenie.
Pierwsza gmina

Na pytanie o dokładne statystyki lekarze rozkładają ręce. Do właściwej diagnozy konieczne jest potwierdzenie w wywiadzie faktów spożywania alkoholu przez matkę. Nie zawsze maluch rodzi się z pełnym "zestawem" zewnętrznych objawów, do których należą małe, szeroko rozstawione oczy, skrócone szpary powiekowe, opadające powieki, krótkowzroczność, zez, krótki zadarty nos, brak rynienki pod nosowej, czerwieni wargowej, spłaszczony środek twarzy, słabo rozwinięta szczęka, duże lub źle ukształtowane uszy, wąskie czoło. Kiedy matka się nie przyznaje, to chorobę dziecka "wrzuca się" do szeroko pojętych wad rozwojowych. Niewykluczone, że np. bezmózgowie czy niektóre przepukliny oponowo-rdzeniowe mogą być spowodowane przez alkohol.

Problem w tym, że niektóre problemy dzieci dotkniętych poalkoholowym syndromem pojawiają się dopiero później. W przedszkolu, szkole. Dzieci - nie wiadomo dlaczego - uczą się gorzej. Nie mogą zapamiętać podstawowych poleceń. Buntują się, są agresywne. Niedostosowane, gorzej uczące się nastolatki stają się "zakałą" gimnazjum. Tymczasem choremu z FAS można pomóc na każdym etapie życia. Trzeba tylko wiedzieć jak. A przede wszystkim - zidentyfikować jego przypadłość.
Gdynia jest pierwszą gminą w Polsce, która postanowiła kompleksowo zająć się tym problemem.

MOPS wspólnie z psychiatrą, dr Grażyną Rymaszewską, prezesem fundacji "Trzeźwość" opracował trzyletni Gminny Program Edukacyjno-Terapeutyczny FAS. - Zaczęliśmy od szkoleń pracowników MOPS, rodzinnych domów dziecka, rodzin zastępczych - mówi Mirosława Jezior, dyrektor gdyńskiego MOPS. - Wybór rodziców zastępczych nie jest przypadkowy. Ocenia się, że aż 80 proc. dzieci z FAS nie jest wychowywanych przez biologicznych rodziców. Do 2011 r. zaprosimy na szkolenia nauczycieli i pedagogów, a także lekarzy pediatrów i ginekologów, położne, pielęgniarki pediatryczne i środowiskowe. Mamy nadzieję, że w ten sposób uda nam się dotrzeć do matek i dzieci, o których nikt nie wie.
Szkolenia w Gdyni prowadzi psychiatra, dr Krzysztof Liszcz z Torunia. To uznany, krajowy ekspert w dziedzinie FAS. Prywatnie - człowiek legenda, wraz z żoną, Katarzyną, laureat tegorocznej Nagrody Znaku i Hes-tii im. ks. Tischnera. Od 20 lat zastępczy ojciec czworga dzieci z FAS. Najstarszy, syn, Paweł jest już w pełni samodzielny, pracuje, rozpoczął zaocznie studia. Kolejne dziecko - Kasia (doktor opowiada, że trafiła do ich domu w wieku dwóch lat z diagnozą głębokiego opóźnienia rozwoju umysłowego i objawami porażenia ruchowego) rozwija się powoli, ale systematycznie. Pomaga w fundacji. W 2002 r. państwo Liszczowie stali się rodzicami zastępczymi dla dwóch dziewczynek - Ewy i Julii. Doktor Liszcz barwnie opowiada o swoich doświadczeniach z chorobą dzieci. Pomaga zrozumieć na pozór nieistotne objawy, zachowania, reakcje.

Trudna wielka miłość

Między danymi liczbowymi, klinicznymi objawami choroby, informacjami o szkoleniach i inicjatywach kryje się dziecko. Skrzywdzone podwójnie - przez chorobę i rodziców, którzy albo nie chcieli, albo nie umieli się nim zaopiekować. Z czasem próbujące zrozumieć: dlaczego mnie nie chciano? Dlaczego nie pamiętam, o czym mówiła pani w szkole? Dlaczego nagle ogarnia mnie złość?
Specjaliści w mądrych książkach piszą, że FAS może skazać dzieci na samotność i odrzucenie. Lekarstwem może być mądra, ale trudna wielka miłość.

Pierwsza mama 3,5-rocznego Kacperka była nieświadoma konsekwencji swoich czynów. Drugą mamą, zastępczą, od lipca ub. roku jest Celina. - Wcześniej zaadoptowaliśmy z mężem córeczkę - mówi drobna, ciemnowłosa kobieta. - Byliśmy w kontakcie ze Stowarzyszeniem Zastępczego Rodzicielstwa, postanowiliśmy stworzyć rodzinę dla kolejnego dziecka.

Przygotowuje się także Katarzyna Kończyk, prowadząca wraz z mężem Rodzinny Dom Dziecka w Gdyni. W domu jedenaścioro dzieci. W tym troje rodzeństwa. Sieroty. - Ich matka miała 30 lat, gdy zmarła - opowiada Katarzyna. - Piła. Była w ciąży. Wcześniej urodziła czworo dzieci. Najstarszy jest u rodziny, trójka z nami. Drugi syn nie odczuł skutków alkoholizmu, ale dziewczynki już tak. U najmłodszej, Klaudii, stwierdzono FAS. Teraz wiem, że i Daria ma problemy. Klaudia poszła o rok później do zerówki.

"Klaudia zapomniała czerwonej kredki" - przynosiła uwagi od nauczycielki w pierwszej klasie. Płakała. Teoretycznie nauczycielka wiedziała o problemach zdrowotnych uczennicy, ale uwagi i tak wypisywała. - Czy to takie ważne? - denerwowała się Katarzyna. W końcu przeniosła Klaudię do klasy integracyjnej w gdyńskiej Szkole Podstawowej nr 34. Teraz dziewczynka otoczona jest przez życzliwych ludzi.

Piętnaście sekund

- Pomaganie dzieciom z FAS to ważna sprawa, ale najważniejsze jest przerwanie kręgu bezradności - mówi dr Jolanta Wierzba. - Problem dotyczy nie tylko Polski. Ostatnio na konferencji w Budapeszcie przedstawiono informacje ze wschodniej Europy. Są kraje, gdzie na świat przychodzi 30 proc. dzieci z objawami alkoholowego zespołu płodowego. To klęska!
Dlatego lekarze na całym świecie mówią - najważniejsza jest profilaktyka. Informowanie matek o zagrożeniach. I pomoc, gdy kobieta sama nie może poradzić sobie z nałogiem. I tak wracamy do becikowego. Obawa przed utratą tysiąca złotych sprawi, że do ginekologów zaczną wcześniej przychodzić nie tylko świadome, odpowiedzialne kobiety. Pojawią się także setki, może tysiące tych, które odpowiedzialne nie są. Warto z nimi porozmawiać. Nawet, jeśli na korytarzu czeka kolejka pacjentek, a fundusz za rozmowy nie płaci.

- Wie pani, jak długo wymawia się słowa "nie ma bezpiecznej dawki alkoholu dla płodu, pijąc naraża pani swoje dziecko na wystąpienie wad rozwojowych"? - pyta dr Grażyna Rymaszewska. - Piętnaście sekund! I niech nikt nie mówi, że to zupełnie nie ma sensu. Będzie miało sens, jeśli uratuje choć jedno dziecko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski