Do tragedii doszło 5 maja. Dzień wcześniej Waldemar P. pomógł wujowi dotrzeć z bagażami do mieszkania. Jan L. chodził jeszcze o kulach. Starszy pan chciał sobie powetować kilkumiesięczną abstynencję, wymuszoną leżeniem w gipsie. Wypłacił pieniądze z bankomatu, ale nie wiedział, gdzie kupić alkohol. Zapytał o to wysokiego mężczyznę, którego siostrzeniec znał z widzenia.
- Nabrałem zaufania do oskarżonego, bo przyniósł resztę. Zaproponowałem, żebyśmy ten alkohol wypili jak ludzie i zaprosiłem go do domu - zeznał Jan L.
Nakarmił gościa, bo był głodny, napoił. Potem zmęczony położył się spać. Kiedy się obudził, siostrzeniec już nie żył. Po zatrzymaniu 48-letni bezrobotny Ireneusz Sz. nie przyznawał się do winy. Zrobił to dopiero w czwartek, w pierwszym dniu procesu przed poznańskim sądem.
Powiedział, że wielu rzeczy nie pamięta - także tego, jak dusił Waldemara P. Po lekturze akt uznał jednak, że musiał to zrobić, gdyż "innej możliwości nie było".
- Sam nie mogę tego zrozumieć, bo przecież zostałem jako osoba obca przyjęty w tym domu - mówił oskarżony.
Próbował wczoraj nieskładnie przeprosić obecnych na sali krewnych ofiary. Dzisiaj drugi dzień procesu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?