Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Piłkarz Lecha na banknocie

Agnieszka Smogulecka
Takimi kuponami dzieci chciały płacić w starej części Nowego Miasta
Takimi kuponami dzieci chciały płacić w starej części Nowego Miasta Waldemar Wylegalski
W Poznaniu kilkakrotnie przyłapano dzieci, które próbowały płacić w sklepie przypominającymi banknoty stuzłotowe kuponami firmy bukmacherskiej.

- Już na pierwszy rzut oka widać, że to nieprawdziwe pieniądze, ale dzieciaki się nabrały - komentują policjanci z Nowego Miasta. Apelują do rodziców, by - przynosząc takie rzeczy do domów - tłumaczyli dzieciom, że kupony nie służą do płacenia w sklepach.

Policjanci na razie nie chcą rozdmuchiwać sprawy. Nic nie wskazuje bowiem na to, że dzieci działały z premedytacją i że świadomie chciały zapłacić fałszywkami, by uzyskać resztę w oryginalnych pieniądzach. Dlatego nikomu nie postawiono zarzutów. A wprowadzanie do obiegu fałszywych pieniędzy jest poważnym przestępstwem - grozi za nie nawet do 10 lat więzienia. W przypadku nieletnich sprawa trafiłaby do sądu rodzinnego, a najsurowszą karą jest pobyt w ośrodku wychowawczym.

- Ekspedientki zgłaszają takie sprawy, bo czują się zobowiązane do powiadomienia o próbie przestępstwa, nie mają też pewności, że dziećmi nie kieruje jakiś dorosły - tłumaczą funkcjonariusze. - Podczas rozmów z nami, zdarza się, że rodzice się śmieją, nie zdając sobie sprawy z wagi problemu. Dlatego prosimy, by tłumaczyli dzieciom czym są pieniądze, jak odróżnić podróbki od oryginałów, przynosząc przypominające banknoty kupony tłumaczyli, że nie są to prawdziwe pieniądze.

Każda sprawa jest - jak zapewniają policjanci - drobiazgowo badana. W Wielkopolsce były już bowiem przypadki, że do wprowadzania do obiegu fałszywek były wykorzystywane dzieci. W zeszłym roku w Międzychodzie na posługiwaniu się fałszywymi dwudziestozłotówkami przyłapano 10-latka. Został on wykorzystany przez gimnazjalistów, którzy przy użyciu komputera i drukarki produkowali fałszywe banknoty.

Drukowanie na domowym sprzęcie to najpopularniejszy ostatnio sposób wytwarzania fałszywek. Pod Szamotułami ujęto w tym roku trzy osoby, które drukowały "pięćdziesiątki", a koło Ostrowa Wlkp. małżeństwo produkowało "dziesiątki", "pięćdziesiątki" oraz "setki". Zdarza się też, że oszuści wykorzystują stare, wycofane z obiegu pieniądze, zwykle bilon. Tłumaczą młodym sprzedawcom, że to monety okolicznościowe. Ekspedienci przyjmują je, wydają resztę już w prawdziwych pieniądzach.

Oszuści rzadko decydują się na użycie reklamówek, kuponów czy ulotek przypominających banknoty. Jest ich dość dużo, a te, które ostatnio przejęto, to kupony, na których w miejscu króla Władysława Jagiełły widnieje piłkarz poznańskiego Lecha. - Zgodę na produkowanie takich materiałów musi wyrazić Narodowy Bank Polski, jako emitent i właściciel praw majątkowych do projektów znaków pieniężnych oraz autor projektu - informuje biuro prasowe NBP. - Z uwagi na bezpieczeństwo obiegu banknotów, zgoda jest obwarowana wymogiem jednostronnego reprodukowania, w wymiarach większych niż 125 procent lub mniejszych niż 75 procent w długości i w szerokości oryginalnych banknotów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski