Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa Ziętary: zabijanie nadziei

Krzysztof M. Kaźmierczak
Po 17 latach od porwania Jarosława Ziętary trudno być optymistą i wierzyć, że jego los zostanie jeszcze wyjaśniony. Ale przed rokiem szefowie resortu sprawiedliwości i spraw wewnętrznych wzbudzili nadzieje na zwrot w tej ponurej sprawie. Teraz szanse na to maleją.

Rok temu minister sprawiedliwości otrzymał list otwarty poznańskich dziennikarzy dotyczący uprowadzonego w 1992 roku Jarosława Ziętary. W tej samej sprawie wystąpił przed rokiem do ministra spraw wewnętrznych eurodeputowany Filip Kaczmarek. Obie interwencje miały wspólną cechę - wskazywały na zasadność przekazania niewyjaśnionej od 1992 roku sprawy dziennikarza do zbadania przez prokuraturę i policję spoza Wielkopolski.

Obie interwencje zatrzymały się na jednym: zleconej (w wyniku listów) przez Komendy Główną Policji kompleksowej analizie akt. Ich zbadanie , przez Biuro Wywiadu Kryminalnego miało dać podstawy do stwierdzenia, czy w sprawie Ziętary wykonano faktycznie wszystko, co było możliwe i czy są podstawy do przekazanie jej do prowadzenia organom ścigania spoza Wielkopolski.

Zanim analiza sprawy Jarosława Ziętary powstała minął ponad rok. Teraz okazuje się, że poufny raport analityków będący obszernym zbiorem zaleceń opartych na stwierdzonych zaniedbaniach i zaniechaniach poznańskich organów ścigania trafi do… tychże organów. Poznańska policja i prokuratura stanie w roli sędziów we własnych sprawach. Nawet zakładając ich wyłącznie dobrą wolę, trudno mieć pewność, że decyzje i działania, które będą skutkiem raportu, nie będą obciążone balastem dotychczasowego, fatalnego przebiegu poszukiwań odpowiedzialnych za zbrodnię.

Autorzy listów do ministrów sprawiedliwości i spraw wewnętrznych nie domagają się głów osób odpowiedzialnych za to, że śledztwo wszczęto dopiero po roku od uprowadzenia Ziętary. Nie żądają pociągnięcia do odpowiedzialności osób, które kierowały poszukiwania na manowce. Nie chcą wskazywania i karania winnych bagatelizowania wątków, które mogły mieć kluczowe znaczenie do sprawy. Domagają się tylko jednego: podjęcia próby wyjaśnienia losu Jarosława Ziętary przez prokuratorów i policjantów, którzy nie są obciążeni syndromem porażki w tej sprawie.

Takiej szansy dotąd nie było, chociaż latami zabiegała o to rodzina dziennikarza. I kolejnej szansy zapewne już nie będzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sprawa Ziętary: zabijanie nadziei - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski