Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konin: Skatował bez powodu gościa hotelowego

Ola Braciszewska
Mariusz K. nie pamięta co się stało tragicznej nocy i nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu
Mariusz K. nie pamięta co się stało tragicznej nocy i nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu O. Bracziszewska
W konińskim Sądzie Okręgowym rozpoczął się proces 36-letniego Mariusza K. Mieszkaniec Słupcy 11 lutego tego roku w hotelu robotniczym przy ul. Dworcowej w Koninie bez żadnego powodu skatował 66-letniego Stanisława W. Mężczyzna po dwóch tygodniach zmarł w konińskim szpitalu.

W dniu tragedii Mariusz K. wspólnie z kolegami świętował w hotelu swoje imieniny. Jak podczas procesu zeznała recepcjonistka, która była wówczas na nocnej zmianie, już do pokoju mężczyźni przyszli pijani. Po kilku godzinach biesiadowania rozeszli się. Oskarżony wspólnie z Tomaszem H. zjechali windą do recepcji skąd chcieli wziąć klucz do sali bilardowej. Ten jednak został wcześniej wydany innym hotelowym gościom.

Tomasz H. zeznał, że został na parterze, żeby porozmawiać z recepcjonistką, a Mariusz K. pojechał na szóste piętro, gdzie znajdowała się sala bilardowa. Po chwili Agnieszka N., recepcjonistka dostała telefon od jednego z gości, że ktoś puka do jego drzwi. - Mogłam zadzwonić po ochronę, ale chciałam najpierw sprawdzić, czy ktoś się nie pomylił - mówiła Agnieszka N.

Kiedy wjechała na ósme piętro budynku zobaczyła Mariusza K. kopiącego w drzwi innego już pokoju. Jak zeznała recepcjonistka próbując go uspokoić tłumaczyła 36-latkowi, że na dole czeka na niego kolega. Wtedy drzwi, do których dobijał się agresywny mężczyzna, otworzył 66-letni Stanisław W. Mariusz K. bez słowa rzucił się na niego i zaczął bić. Agnieszka N. razem z jednym z gości hotelowych próbowała dostać się do środka pokoju, ale drzwi były zabarykadowane.

- Widziałam tylko przez szczelinę, że oskarżony leży na panu Stasiu i go dusi. Pobiegłam piętro wyżej szukać pomocy. Kiedy zeszłam z panem Tomkiem udało nam się we trójkę wejść do pokoju i wykręcić ręce Mariusza K. do tyłu. Szybko się jednak uwolnił i wypchnął nas na korytarz. Zatrzasnął drzwi i słyszałam tylko jak pan Stasiu jęczał - mówiła drżącym głosem recepcjonistka.

Kiedy na ósme piętro wjeżdżali ochroniarze, Mariusz K. zbiegł schodami i uciekł z budynku. Do hotelu wrócił na drugi dzień. Wtedy jak twierdzi, dopiero dowiedział się co zrobił. - Niczego nie pamiętam. Nie przyznaję się do winy, ale jeśli świadkowie zeznali, że to ja pobiłem pana W. to widocznie go pobiłem - mówił przed sądem Mariusz K. - Nigdy nie byłem agresywny po alkoholu i nie wiem co się ze mną działo. Bardzo mi przykro, że tak się stało - dodał 36-latek.

Koniński sąd poza synem zmarłego, recepcjonistką i kolegami oskarżonego, przesłuchał również biegłych psychiatrów, psychologa i farmaceutę. Wszyscy biegli wypowiadali się na temat jego zachowania oraz możliwości reakcji po połączeniu alkoholu ze sterydami. W trakcie przesłuchań Mariusz K. bowiem przyznał, że od kilku miesięcy przed zdarzeniem zażywał anaboliki. - Sterydy są hormonami (w tym testosteronu) i w połączeniu z alkoholem powodują wzrost agresji. Nie wpływają natomiast na stopień poczytalności i rozpoznanie znaczenia czynu - mówiła biegła psychiatra.

Za zabójstwo Mariuszowi K. grozi od 8 do 25 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski