Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Dziewczynki i mama są pod opieką lekarzy

Danuta Pawlicka
Dla Anny Jankowskiej z Ostrowa Wlkp. czworaczki są pierwszymi, wytęsknionymi dziećmi
Dla Anny Jankowskiej z Ostrowa Wlkp. czworaczki są pierwszymi, wytęsknionymi dziećmi Waldemar Wylegalski
Cztery dziewczynki, które w środę po południu przyszły na świat w poznańskim Szpitalu Klinicznym, ważyły 7770 gramów. Mama, mieszkanka Ostrowa Wielkopolskiego, i dzieci czują się dobrze, chociaż jeszcze przez jakiś czas pozostaną pod opieką lekarzy.

- W rodzinie męża jest dużo bliźniąt, ale narodziny naszych czworaczek zawdzięczamy medycznej pomocy poznańskich lekarzy - mówi Anna Jankowska, która wczoraj czekała na kolejny przyjazd męża Rafała.

Obydwoje rodzice dość wcześnie, bo już w kwietniu, w szóstym miesiącu ciąży usłyszeli, że będą mieć więcej niż jedno dziecko. W pierwszej chwili lekarze doliczyli się trójki, a dopiero po pewnym czasie okazało się, że jest i czwarte maleństwo.

- Wiadomość, którą usłyszeliśmy już na pierwszej wizycie u lekarza, przyjęłam płaczem ze... szczęścia, bo rok staraliśmy się o dziecko, a tu taka niespodzianka - opowiada mama.

Tata Rafał, który przed drzwiami porodówki czekał na moment narodzin, do ostatniej chwili liczył, że lekarze pomylili się, mówiąc o czterech dziewczynkach. Chciał chociaż jednego piłkarza, małego kibica Jasia, z którym mógłby dzielić swoje emocje podczas meczów piłki nożnej. Teraz całą nadzieję pokłada w największej córeczce, która ważyła najwięcej - 2360 gramów. Może przynajmniej ona polubi "kopaczy"? A może mniejsze Maja, Iga, Hania nie zawsze będą chciały się bawić tylko lalkami?

Dzisiaj mama była już spokojna o to, gdzie umieści cztery łóżeczka. Wcześniej, gdy lekarz obwieścił radosną nowinę, miała wątpliwości. Młoda para zajmowała wtedy tylko jeden pokój u rodziców. Ten skromny metraż tylko na krótko zakłócił ich radość z narodzin, chociaż pytanie, jak sobie poradzą z czwórką płaczących i siusiających maluszków, nie opuszczało ich przez kilka dni. Rozwiązanie znaleźli dziadkowie czworaczków, którzy wygospodarowali pomieszczenia na trzy pokoje, kuchnię i łazienkę.

- Stoją gotowe, jest ogrzewanie, ale nie ma ani jednego mebla, nawet łóżeczek jeszcze nie mamy - zwierza się z kłopotów pani Ania.
Pociesza się tym, że zanim dzieci wrócą do ostrowskiego mieszkania, rodzina zdąży uzupełnić podstawowe braki. Teraz sprawą najważniejszą jest zdrowie całej piątki przebywającej w Szpitalu Klinicznym przy ulicy Polnej w Poznaniu. Mama po cesarskim cięciu i dwóch miesiącach spędzonych na szpitalnym łóżku jest osłabiona i musi odzyskać siły. Trzy córeczki przebywają na neonatologii, a Zosia, najmniejsza z dziewczynek (ważyła 1340 gramów) trafiła na oddział intensywnej terapii. Lekarze są bardzo zadowoleni z ogólnego stanu zdrowia czworaczków (jedne bliźnięta są jednojajowe), ale muszą dzieci dokładnie przebadać. Dopiero kiedy będą mieć stuprocentową pewność, że poradzą sobie bez ich wsparcia, Majkę, Igę, Hanię i Zosię wypiszą do domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski