Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: Targowisko zwierząt cieszy się złą sławą

Mateusz Pilarczyk
Zmarznięte szczenięta to częsty widok na Sielance. Ubrani ciepło właściciele nie zdają sobie sprawy z ich cierpienia
Zmarznięte szczenięta to częsty widok na Sielance. Ubrani ciepło właściciele nie zdają sobie sprawy z ich cierpienia S. Seidler
Koty, kury, psy, rybki - to tylko część asortymentu, jaki oferują sprzedawcy na poznańskim targowisku zwierząt Sielanka. Miejsce od lat budzi wiele kontrowersji, a miłośnicy zwierząt nieraz interweniowali, widząc, jak pseudohodowcy traktują swoich podopiecznych. Choć na Sielance jest już lepiej niż kilka lat temu, to jeszcze dużo pozostaje do zrobienia.

Nazwa targowiska powinna zobowiązywać, lecz w tym przypadku niestety tak nie jest. Teren przy Opolskiej 115 z sielskością nie ma nic wspólnego. Giełda zarządzana przez Poznański Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego od lat jest na cenzurowanym Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Choć połowę Sielanki zajmują klatki z ptakami, to największym zainteresowaniem cieszą się koty i psy. Właśnie do hodowców tych ostatnich zastrzeżenia mają miłośnicy zwierząt, którzy wskazują, że większość sprzedawanych na Sielance psów i kotów jest zbyt młoda i nie posiada odpowiednich szczepień.

Żeby kupić nowego pupila, nie musimy wcale wchodzić na teren targowiska. "Hodowcy" czekają już przed bramą. Z rozpiętej kurtki wystaje pyszczek małego yorka. - To dziewczynka. Jest z tych najmniejszych - mówi właścicielka psa, która chce za niego 700 zł. - Kiedyś braliśmy więcej, ale jest konkurencja. Niektórzy oszukują i sprzedają kundle, a ten jest rasowy, tylko że bez rodowodu - dodaje. Według niej piesek jest odrobaczony, ale szczepień jeszcze nie miał.
Do niedawna sprzedający zwierzęta przed targowiskiem byli największym problemem Sielanki.

- Osoby, które tam handlowały, były wprowadzone w błąd przez właściciela terenu, któremu odebrano potrzebne pozwolenia. Ostrzegliśmy sprzedawców, że będziemy wystawiać mandaty. W większości przypadków to wystarczyło - tłumaczy Wojciech Wyroząbski z poznańskiej straży miejskiej.

Niektórzy jednak nadal próbują swoich sił poza obrębem targowiska, sprzedając "z samochodu". Strażnicy mogą wtedy nałożyć nawet 500 zł mandatu.

Wchodząc w głąb targowiska, widać, że więcej jest gapiów niż faktycznie zainteresowanych zakupem: - Kochanie, oddaj panu psa. Jeszcze się zastanowimy - mówi mama do córki, która trzyma włochatą kulkę, z której za kilka miesięcy ma wyrosnąć owczarek niemiecki.

- Dziś są takie brzydkie, bo pada, a tu akurat nie ma zadaszenia - przekonuje hodowca, podnosząc szczenię. - Zaraz panu pokażę sukę - dodaje. Za szczeniaka chce aż 500 zł.

Niektóre szczenięta są przemarznięte. Leżą kilka godzin w metalowych klatkach bez żadnego posłania. Na szczęście są to już odosobnione przypadki.
- Staramy się systematycznie ulepszać targowisko, ale brakuje nam pieniędzy - mówi Godfryd Kuryło, prezes związku zarządzającego targowiskiem.

Na Sielance widać też hodowców, którzy darzą swoich podopiecznych miłością, a klientów rzetelnie informują o wadach i potrzebach danej rasy. Reputacja targowiska jednak się nie zmieni, dopóki będą się tam pojawiać oszuści.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski