Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Chybach dziwnie liczą

Małgorzata Linettej, Łukasz Cieśla
Ani Krzysztof K., ani jego wierzyciele nie dostali pieniędzy.
Ani Krzysztof K., ani jego wierzyciele nie dostali pieniędzy. S. Seidler
Działkę w podpoznańskich Chybach, której wartość szacowana jest na kilkanaście mln. zł., komornik sprzedał za niewiele ponad 3 mln. Dlaczego? Właściciel nieruchomości, Krzysztof K., twierdzi, że działał on w zmowie z poznańskim sądem oraz nowym nabywcą działki. Celem miałoby być osiągnięcie przez nich "wielkiej korzyści majątkowej". Krzysztof K. o sprawie powiadomił prokuraturę.

W grudniu 2006 roku Krzysztof K. i jego wspólnik kupili zadłużoną nieruchomość w Chybach. Odrolnili ją i chcieli sprzedać pod budowę domów jednorodzinnych. Zarobiliby po kilka milionów złotych. - Znaleźliśmy nabywcę z Krakowa gotowego zapłacić 12 mln zł - relacjonuje Krzysztof K. - W styczniu 2008 roku podpisaliśmy umowę notarialną. Zgodnie z nią do 1 maja ubiegłego roku mieliśmy czas na "wyczyszczenie" księgi wieczystej, czyli spłacenie ujawnionych tam wierzycieli. Po tej dacie transakcja miała być sfinalizowana.

Jak zapewnia, wraz ze wspólnikiem zaczął spłacać ujawnionych wierzycieli. Z niektórymi dogadał się w ten sposób, że spłaci ich, gdy tylko dostanie całą kwotę od kontrahenta z Krakowa.

Jeszcze przed finalizacją transakcji między Krzysztofem K. a krakowianami, komornik zajmujący się egzekucją długów na nieruchomości w Chybach poinformował o istnieniu innych wierzycieli. Nie figurowali w księdze wieczystej. Krzysztof K. w ogóle więc się nie z nimi nie porozumiewał.

W związku z pojawieniem się nowych wierzycieli, komornik zarządził licytację na 29 kwietnia 2008 roku. Odbyła się, mimo że kilka dni później, według zapisów umowy notarialnej, firma z Krakowa miała kupić nieruchomość za 12 mln zł. - Nie wiedziałem o tej umowie - twierdzi komornik Michał Redelbach. - A nawet gdybym miał wiedzę, to zastanawiałbym się, czy transakcja na taką kwotę nie była pozorowana. Mnie zależy nie na deklaracjach, lecz na tym, by wierzyciele dostali jakiekolwiek pieniądze.

Tymczasem Krzysztof K. przekonuje, że na działaniach komornika stracił nie tylko on, ale i liczni wierzyciele. Dziesięciohektarowa działka na licytacji komorniczej była bowiem warta niewiele ponad 3 mln zł. - Z tej kwoty nie uda się wszystkich zaspokoić. Gdyby komornikowi się tak nie spieszyło, działka poszłaby za 12 mln i starczyło dla wszystkich - utrzymuje K.

Komornik Redelbach przekonuje, że działał zgodnie z przepisami. Jak mówi, zgodnie z ówczesnym stanem prawnym, wierzyciele nieujawnieni w księdze mieli takie same prawa, jak ci pierwsi. Właściciel, dla własnego bezpieczeństwa powinien zatem wcześniej sprawdzić, czy istnieją jakieś egzekucje dotyczące jego dóbr. A znaczną różnicę między ceną rynkową nieruchomości a kwotą, jaką uzyskano na licytacji, wyjaśnia tym, że biegły, określający cenę przed licytacją wziął pod uwagę średnią wartość gruntów z poprzedniego roku.

Właściciele ziemi w Chybach jeszcze w dniu licytacji usiłowali ją wstrzymać. Złożyli wniosek o wyłączenie sędziego prowadzącego i komornika. Został jednak odrzucony. Nie udało im się też doprowadzić do ugody z nowymi wierzycielami ujawnionymi przed licytacją. Nie wszyscy pojawili się bowiem w sądzie.
Do licytacji zatem doszło i ziemię, za nieco ponad 3 mln zł, kupił Adam S. z Przeźmierowa. Krzysztof K. natychmiast złożył skargę. Dlatego sąd wstrzymał się z decyzją o przybiciu, czyli zamknięciu licytacji.

Postanowienie o przybiciu wydano dopiero ponad rok po licytacji, dokładnie 15 maja 2009 roku. Poznański sąd tego samego dnia, na wniosek Adama S., wpisał ostrzeżenie do księgi wieczystej o roszczeniach nowego właściciela. Krzysztof K., zaskoczony, że w tym samym czasie wydano dwa korzystne postanowienia dla Adama S., uznał, że sąd faworyzował licytanta. I do prokuratury doniósł również na sędziów.

- Z punktu widzenia nadzoru administracyjnego, który mam nad tą sprawą, postępowanie komornika oraz nasze były prawidłowe - mówi Paweł Soliński, wiceprezes Sądu Rejonowego dla dzielnicy Jeżyce i Grunwald. - A zarzutów pana K. nie będę komentował, tym bardziej że dotyczyły również mnie.

Zastrzeżenia do pracy komornika miał jednak nie tylko Krzysztof K, ale również nowy właściciel. - Jak to możliwe, by bez legalnej przyczyny o rok odwlekano przybicie licytacji - pyta mecenas Augustyn Piórkowski, pełnomocnik Adama S.

Sprawę licytacji działki w Chybach, na wniosek Krzysztofa K., bada teraz poznański Sąd Okręgowy. Może postanowić o jej prawomocnym przybiciu lub wznowieniu postępowania. Z kolei prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa. Uznała bowiem, że istnieje za mało danych uzasadniających popełnienie przestępstwa przez sąd oraz komornika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W Chybach dziwnie liczą - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski