Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W niedzielę mecz prawdy dla Jasmina Burica

Maciej Lehmann
Jedna jaskółka wiosny nie czyni - głosi przysłowie. Jeden dobry występ Jasmina Burica nie oznacza, że w Lechu skończyły się już problemy z bramkarzami. Młody Bośniak przeszedł "chrzest bojowy" w Gdyni, ale dopiero niedzielny pojedynek z Wisłą Kraków będzie weryfikacją jego umiejętności.

Lech od trzech lat szuka klasowego bramkarza. Między słupkami poznańskiej bramki stało już kilku zdolnych i kilku doświadczonych golkiperów, ale wszyscy popełniali poważne błędy i w efekcie tracili miejsce w podstawowej jedenastce. Największym niewypałem okazał się Emilian Dolha. Los Rumuna, z którego Kolejorz zrezygnował już po roku pobytu w Poznaniu, podzielił po tym sezonie Ivan Turina.

Na początku obecnych rozgrywek pewniakiem w bramce Lecha był sprowadzony latem z Piasta Gliwice Grzegorz Kasprzik. Lecz także on spisywał się poniżej oczekiwań. Lech tracił mnóstwo bramek, a czarę goryczy przelał mecz z Legią w Warszawie. Już przed spotkaniem w stolicy, dziennikarze pytali trenera Jacka Zielińskiego, czy zastanawiał się nad zmianą bramkarza, ale wtedy szkoleniowiec stwierdził, że takie myśli nie chodzą mu po głowie.

Po dwóch wpuszczonych golach na Łazienkowskiej cierpliwość Zielińskiego, a przede wszystkim właściciela Lecha Jacka Rutkowskiego się wyczerpała i dla Kasprzika zabrakło nawet miejsca na ławce rezerwowych. Przed meczem z Arką Jacek Zieliński dał mu płytę z jego interwencjami i wysłał do domu, by w spokoju przeanalizował swoje wpadki.

Wydawało się, że w tej sytuacji między słupkami ponownie stanie niezniszczalny Krzysztof Kotorowski. 32-letni bramkarz zdecydowanie wygrywał rywalizację na treningach i nikt nie pamiętał już jego występu w przegranym 1:2 meczu Lecha z Fredrikstad. "Kotor" słynie z tego, że ma nerwy ze stali, nikt i nic nie jest go w stanie wyprowadzić z równowagi. A w sytuacji kryzysowej, w jakiej znalazł się Lech, właśnie spokój był najbardziej deficytowym towarem.

Decyzję o wystawieniu Jasmina Burica słusznie uznano za niezwykle odważną. Kto wie, czy Zieliński zdecydowałby się na nią, gdyby nie otrzymane kilkanaście godzin wcześniej olbrzymie wotum zaufania od Jacka Rutkowskiego. Nie da się bowiem ukryć, że młodego Bośniaka niewielu traktowało poważnie. Średnia wpuszczonych goli w Młodej Ekstraklasie przekraczała 1,40 na mecz, pochodził on też przecież ze słynnego już "zimowego bałkańskiego zaciągu", z którego wyśmiewał się na łamach wielu gazet Franciszek Smuda.

Tymczasem Burić okazał się bohaterem meczu. Bośniak pokazał, że ma refleks, umie bronić w sytuacji jeden na jeden z napastnikiem, nieźle gra na przedpolu. Szybko przypomniano sobie jego deklarację na przedsezonowej prezentacji zespołu w Multikinie. Kiedy stwierdził, że chce zostać nie tylko najlepszym bramkarzem Lecha, ale także całej ekstraklasy, nie brano jego słów poważnie. Teraz mają one już inny wymiar.

- Jasmin wie, że teraz nadeszło jego pięć minut. Dostał wyraźny sygnał, że jest pierwszym bramkarzem. Ma wykorzystać tą szansę najlepiej jak tylko potrafi - mówi trener bramkarzy Paweł Primel.

W niedzielę Bośniaka czeka mecz prawdy. Jeśli uda mu się zatrzymać króla strzelców naszej ligi Pawła Brożka i jego kolegów, to na dłużej wywalczy sobie miejsce między słupkami bramki Kolejorza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski