Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paulina Maj: Uwielbiam sen i wysokie obcasy

Redakcja
Paulina Maj świetnie spisuje się w kadrze i klubie jako libero
Paulina Maj świetnie spisuje się w kadrze i klubie jako libero R. Królak
Z Pauliną Maj, siatkarką PTPS Piła, brązową medalistką mistrzostw Europy, rozmawia Radosław Patroniak

Jak Pani ocenia incydent w trakcie mistrzostw, po którym trener Jerzy Matlak przestał być kolegą innego znanego trenera, Andrzeja Niemczyka?
Andrzej Niemczyk powiedział parę słów za dużo. Jeżeli uważał się za kolegę Matlaka, to powinien mu powiedzieć to osobiście, a nie na antenie telewizji. Wtedy jego sugestie rzeczywiście mogłyby pomóc drużynie. Trener Matlak był zdegustowany całą sytuacją. Nam, zawodniczkom też to nie pomagało w koncentracji, ale do każdego meczu podchodziłyśmy bardzo poważnie. Moje zdanie jest takie, że krytyka w sporcie jest pożądana, ale zawsze musi być wyważona.

Potem ta sprawa zeszła na dalszy plan, kiedy okazało się, że żona trenera Matlaka, Joanna ciężko zachorowała i trafiła do szpitala...

Jako zawodniczka Farmutilu Piła miałam okazję dobrze poznać żonę selekcjonera. Była nieodłącznym elementem drużyny, kimś kto tworzył atmosferę, pocieszał i doradzał. To, co się zdarzyło w trakcie mistrzostw Europy to bardzo przykra sytuacja, zwłaszcza dla trenera, który w trudnych chwilach po prostu zrobił to, co do niego należało i nikt nie mógł mieć pretensji, że był przy żonie.

Pani miała też okazję porównywać pracę Matlaka w klubie i w reprezentacji. Jakie były różnice i podobieństwa?
W kadrze trener nie do końca był sobą. Był spokojniejszy niż w klubie. W lidze zawodniczki podpisują kontrakty. Na zgrupowaniach reprezentacji są z własnej woli, więc trzeba z nimi też inaczej postępować. Obowiązują inne metody wychowawcze. Problem pogłębił się jeszcze bardziej, kiedy pojawiły się kłopoty z kontuzjami zawodniczek. Trener nie chciał się narażać i nie przesadzał też z reżimem treningowym, by nie komplikować sobie sytuacji.

Czy w optymalnym składzie Polska mogła być jeszcze wyżej niż na trzecim miejscu?
Nie jestem przekonana, bo przecież z Holandią mogłaby przegrać nawet mocniejsza reprezentacja. Zdziwiłam się, że "pomarańczowe" tak łatwo oddały finał Włoszkom. Spodziewałam się z ich strony dużo większego oporu. Musiałyśmy wygrać z Rosją i to nam się udało. Dwa lata temu kadra wyglądała na bardzo solidną, a wróciła z ME w Belgii bez medalu. Cieszę się więc, że udowodniłyśmy niedowiarkom, że stać nas na medal.

Za jego zdobycie każda z was zainkasuje 50 tys. zł od sponsora reprezentacji. Warto było więc spędzić tyle czasu na walizkach?
Tych pięciu miesięcy nie da się przeliczyć na złotówki. Człowiek przez pół roku żyje w innym świecie i na pewno tego nie żałuje jak są sukcesy. Granie w klubie też ma jednak swoje dobre strony i mimo wszystko my, siatkarki traktujemy występy w lidze jako podstawowe źródło utrzymania. Wracając do nagrody od sponsora, to postaram się ją rozsądnie zainwestować, ale nie powiem, w jaki sposób.

W mediach głośno o tym, że siatkówka jest już sportem numer jeden w Polsce, a w Wielkopolsce znikają jeden po drugim mocne ośrodki żeńskiej siatkówki. Dlaczego?
Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie, ale jedno jest pewne, w Poznaniu i Kaliszu zbyt łatwo zrezygnowano z utrzymania drużyn ekstraklasy. To kiedyś odbije się zarówno na młodzieżowej siatkówce, jak i reprezentacji. Mówi się o nowym pokoleniu kadrowiczek, tylko nikt jakoś nie myśli, skąd je będziemy w przyszłości brać. Dwie potęgi finansowe, czyli Muszynianka i Aluprof Bielsko-Biała, to stanowczo za mało jak na 40-milionowy kraj. Cieszę się więc, że reprezentacje świetnie wypadły na mistrzostwach Europy, ale jednocześnie martwię, że w klubach żeńskiej siatkówki nie wszystko jeszcze jest na takim poziomie jakbyśmy chcieli.

PTPS Piła też stracił w wakacje dwie reprezentantki Polski. Czy to zapowiedź gorszych dni w pilskiej siatkówce?
Pojawiły się głosy, że będziemy walczyć o utrzymanie, ale sceptykom sugeruję cierpliwość. Może nie mamy w zespole wielkich nazwisk, ale mamy ciekawą mieszankę rutyny z młodością. Drużyna będzie inna, nie wiem czy lepsza, czy gorsza, ale na pewno zdolna do walki o strefę medalową. Mnie, Klaudii Kaczorowskiej i Marty Szczygielskiej długo nie było z dziewczynami, ale na pewno szybko odrobimy stracony czas i zrobimy wszystko, by fani mogli być z nas dumni.

Czy trener Wojciech Lalek będzie godnym następcą Jerzego Matlaka?
W Pile są kibice i ludzie, którzy kochają siatkówkę. Jest też ogromna presja, więc porównania obu trenerów będą nieuniknione, ale uważam, że to błędne podejście. Trener jest ważny, ale wyniki w dużym stopniu zależą też od samych siatkarek. Słyszałam takie opinie, że Piła jest uzależniona od Matlaka. Tylko że w sporcie zawsze trzeba liczyć się ze zmianami. Trener Matlak ma teraz inne zadania, a my, siatkarki musimy się z tym pogodzić i zrobić wszystko, by jego nieobecność była jak najmniej dokuczliwa. Jestem przekonana, że trener Lalek pomoże nam odnaleźć się w nowej rzeczywistości i przyczyni się do tego, że tęsknota za Matlakiem nie będzie w Pile występować.

Co robi Paulina Maj, kiedy nie gra w siatkówkę?
Uwielbiam... spać i dlatego nienawidzę wstawać o siódmej rano. Poza tym chętnie sięgam po książki psychologiczne i obyczajowe. Gdybym nie była siatkarką, to pewnie byłabym piłkarką, bo mój tata jest trenerem piłkarskim.

Jak się Pani czuje wśród koleżanek ze swoim wzrostem 166 cm?

Nie mam kompleksu niższości, przynajmniej mogę kupować i nosić buty na... wysokim obcasie. Koleżanki raczej tego unikają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski