Proceder rozpoczęło w 2000 r. dwóch mieszkańców Jarocina. Do lewego interesu wciągali kolejne osoby, w tym pleszewian, którzy do lokali w naszym mieście wstawiali automaty zarejestrowane jako gry zręcznościowe. Nie różniły się one niczym od automatów do gier hazardowych, poza informacją, która powinna na nich wisieć, a często nie wisiała, że automat nie wypłaca wygranych. Tajemnicą Poliszynela było, że w większości lokali wygrane wypłacał nieoficjalnie właściciel lokalu (przy niższych wygranych) lub właściciel automatu (przy wyższych). W 2004 r. nasz dziennikarz odwiedził kilka lokali w Pleszewie, pytając obsługę czy otrzyma nagrodę jeśli wygra. Każdy to potwierdzał mrugnięciem oka lub kiwnięciem głowy. Kilka miesięcy po artykule sprawą zajęło się CBŚ i rok później rozbiło gang. Na ławę oskarżonych trafiły 32 osoby, w tym tak wypływowe, jak były poseł i notariuszka. W różnych lokalach na terenie południowej Wielkopolski gang wstawił w sumie ok. 1250 automatów. Przez kilka lat na nielegalnym procederze zarobili ok. 5 mln zł. Zajmowali się też sprzedażą alkoholu bez akcyzy. Alkohol przeznaczony na podpałkę do grilla sprzedawali jako spirytus spożywczy. Na poczet kar zarekwirowano ich majątek.
W sprawie przesłuchano ok. 700 świadków. To największy proces w historii pleszewskiej Temidy. W ub. roku nie udało się go rozpocząć, bo oskarżeni wykręcali się zwolnieniami lekarskimi. - Za przestępstwa karno-skarbowe, działanie w zorganizowanej grupie przestępczej i pranie brudnych pieniędzy grozi im do 10 lat więzienia - informuje nas Janusz Walczak, zastępca prokuratora okręgowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?