- Moja wierzytelność to prawie sto tysięcy zł. Jeśli nie dostanę tych pieniędzy, dalsza działalność mojej firmy będzie zagrożona - ubolewa Sebastian Dobrzański z Hard-Budu, który w budynku Za Groblą wylewał posadzki.
Budowlaniec ma długi w hurtowniach, w których kupował materiały niezbędne do wykonania zlecenia otrzymanego od F&S. W podobnej sytuacji znalazły się pozostałe firmy. Ich właściciele domagają się zapłaty od Portugalczyków, sami mając na karku wierzycieli, w tym ZUS oraz Urząd Skarbowy.
Tymczasem przedstawiciele F&S twierdzą, że ich zaległości wynoszą 450 tysięcy złotych. Jak przekonuje Jose Manuel Oliveira Fernandes, prezes F&S, powodem opóźnień są zastrzeżenia do jakości wykonanych prac.
- Firma F&S zawsze płaciła należności, pod warunkiem, iż kwoty do zapłaty były prawidłowe, a wykonane prace dobrze zrealizowane. Spółka posiadała zespół polskich inżynierów, którzy niestety niedokładnie nadzorowali prace różnych podwykonawców - podkreśla prezes F&S. - Niezwłocznie przystąpimy do uregulowania należności po spotkaniu z każdym podwykonawcą i wyjaśnieniu wszelkich kwestii - dodaje.
Więcej w jutrzejszym wydaniu Polska Głos Wielkopolski
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?