- Musimy zresetować nasze głowy, z innym nastawieniem podejść do gry i wreszcie uwierzyć we własne umiejętności. Tej wiary nam bowiem brakowało - mówił przed meczem kapitan Lecha Bartosz Bosacki. Niestety, nie wszystkim się udało odpędzić koszmary z poprzednich spotkań.
- Gol cieszy, ale remis niekoniecznie. Nie da się bowiem ukryć, że w naszej sytuacji najważniejsze było zwycięstwo. Kiedy trzeba odrabiać straty punktowe, styl się nie liczy. Niestety, wygląda na to, że nie możemy otrząsnąć się z tych porażek - mówił przed kamerami Canal + strzelec jedynego gola dla Lecha, Robert Lewandowski.
"Lewy" w tym sezonie pięć razy w ekstraklasie trafił do bramki rywali, ale tych goli powinno być zdecydowanie więcej. Tylko wczoraj zmarnował dwie wymarzone sytuacje. Najpierw w 38. minucie pierwszej połowy źle opanował piłkę i potem musiał ratować się strzałem nożycami. W 52. minucie wydawało się, że po podaniu Stilicia musi paść gol, ale Lewandowski trafił w wychodzącego z bramki Bledzewskiego.
- Jak nie możemy wygrać z czwartą od końca Arką, to może uda się za dwa tygodnie z Wisłą - stwierdził młody napastnik Lecha, który dziś wyjedzie do Wronek na zgrupowanie reprezentacji. Może treningi u Stefana Majewskiego przywrócą mu skuteczność.
W Poznaniu pozostają Tomasz Mikołajczak i Krzysztof Chrapek, którymi będzie zajmował się Andrzej Juskowiak. Mikołajczak mógł być bohaterem, był jednym z najlepszych piłkarzy Lecha w pierwszej połowie, ale też w świetnych sytuacjach strzelał niecelnie.
- Uważam, że zagrałem nieźle, ale nadal mam problem ze skutecznością - przyznał 21-letni lechita. - Napastnika rozlicza się ze strzelonych bramek, a ja nadal mam zero na swoim koncie. Raz nie udało się przelobować bramkarza, bo trochę podskoczyła mi piłka, kilka minut wcześniej dostałem naprawdę bardzo dobre podanie od Kuby Wilka i zabrakło kilku centymetrów, aby dosięgnąć piłkę i umieścić ją w siatce. Czułem, jak ześlizguje mi się ona z czubka głowy - dodał rozczarowany Mikołajczak.
- Straciliśmy dwa punkty, bo mieliśmy więcej okazji niż Arka. Właściwie do przerwy powinno być po meczu i nie ma co ukrywać, ten remis musimy przyjąć jak porażkę - zakończył młody napastnik Kolejorza.
Lewandowski twierdził, że sędzia powinien w końcówce podyktować rzut karny dla Lecha, bo gdy wychodził do podania Peszki, w pół chwycił go Płotka. - Sędziowie boją się niestety gwizdać w takich sytuacjach - przyznał "Lewy", ale ten karny byłby potrzebny, gdyby w 81. minucie Chrapek wygrał piątą (!) w tym meczu sytuację sam na sam z Bledzewskim. Już z tego wyliczenia wynika, że pretensje za stratę punktów w Gdyni, poznaniacy mogą mieć tylko do siebie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?