Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Matlak: Nie chcę wylądować w domu wariatów

Radosław Patroniak
J. Romaniszyn
Z Jerzym Matlakiem, trenerem reprezentacji polskich siatkarek, przed mistrzostwami Europy, rozmawia Radosław Patroniak

Czy dla reprezentacji siatkarek to dobrze czy źle, że siatkarze zdobyli złoto na ME? A może nie będzie to miało żadnego wpływu na ich postawę podczas zaczynającego się w piątek turnieju tej samej rangi?
Moim zdaniem to nie ma znaczenia, no chyba, że patrzymy przez pryzmat finansów naszej federeacji. Słyszałem, że po tureckim triumfie siatkarzy gwałtownie wzrosła sprzedaż biletów na mecze siatkarek. To dobrze, bo nikt nie lubi grać przy pustych trybunach. Osobiście nie czuję dodatkowej presji, bo sukces chłopaków jest ich sukcesem, a nie wyznacznikiem dla mojej drużyny. Wszyscy się z niego cieszą, ale są też tacy, którzy nieszczególnie są zadowoleni, że komuś się udało. Mnie się natomiast udaje koncentrować na pracy ze swoim zespołem i nie przejmować nieuzasadnionymi porównaniami. Całe szczęście, bo inaczej wylądowałbym w domu wariatów.

Ostateczną kadrą na ME raczej Pan nie zaskoczył. Postawił Pan na Paulinę Maj, a nie na Agatę Sawicką, ale to nie jest wielka niespodzianka. Czy chodził Panu po głowie jakiś szalony pomysł?

Jak przejmowałem kadrę, to martwiłem się, że będę miał mnóstwo dylematów personalnych. Tylko, że po drodze wypadły mi zawodniczki i zostałem wyleczony z jakichkolwiek pomysłów na roszady w składzie. Wątpliwości nie miałem więc już od kilku tygodni. Może teraz kogoś zaskoczę, ale widzę w tym trochę pozytywów. Gdyby w kadrze były Katarzyna Skowrońska i Dorota Świeniewicz, to zaczęłyby się dywagacje, gdzie mają grać i kto powinien być ich zmienniczkami. A tak zawodniczki mają spokojną głowę i przekonanie, że trener im krzywdy nie zrobi. One nie muszą słyszeć opinii, że są w kadrze w zastępstwie kontuzjowanych gwiazd.

Czy ostatnie sparingi w Weronie, z Serbią, Włochami i Belgią, dały Panu odpowiedź na kluczowe pytania?
Mecze towarzyskie nigdy nie pozwalają na wyciągnięcie ostatecznych wniosków. Przegraliśmy z Serbią i Włochami, ale to są klasowe zespoły. Katastrofy w grze nie było, ale nie była ona też rewelacyjna. Taktycznie to my za wiele nie skorzystaliśmy, bo wszyscy na tym poziomie rozgrywek nawzajem się obserwują. Rywale niczego nie ukryją i my przed nimi też. Widzę, że robimy postępy, ale teraz ważniejsze od wrażeń jest to, byśmy na turniej trafili z formą. Przez cztery miesiące treningów nie można z nikogo zrobić genialnego zawodnika. Można jednak zgrać zespół i doprowadzić do tego, że każda siatkarka zagra na sto procent możliwości. Jak będziemy mieli równą szóstkę i mentalność na szóstkę, to możemy się bić o zwycięstwo z każdym przeciwnikiem. W tym sensie przegrane sparingi nie mają wielkiego znaczenia.

Przed objęciem kadry był Pan pewny siebie, potem zaczął Pan narzekać, a teraz przyszła pora na wyciszenie...
Może źle zrobiłem, że niektóre sprawy komentowałem na gorąco i dałem pretekst do burzy mózgów. Początkowo nie miałem czego komentować, bo wydawało mi się, że będę miał kłopoty bogactwa, że zawodniczki same będą się do mnie zgłaszać, a ja będę je dobierał niczym kolekcjoner klejnoty. Potem okazało się, że nie mam niektórych siatkarek i zaczęli pisać, że Matlak wycofuje się z deklaracji. Tylko zapomnieli też napisać, iż nie jestem jasnowidzem. Poza tym nie wiedziałem, że ludzie będą mieli takie problemiki. Było dużo dywagacji, zamiast dyskusji o konkretach. Przestałem się odzywać na drażliwe tematy i wcale tego nie żałuję. Chcę być rozliczany z wyników, a nie z wypowiedzi.

Mistrzostwa Europy odbędą się w czterech polskich miastach. Miliony kibiców zasiądą przed telewizorami, część z nich wciąż widzi w Pana zespole Złotka. Każde miejsce poniżej pierwszego może być uznane za porażkę?
Nikt z działaczy nie powiedział mi, że mamy zdobyć złoty medal. Nawet nie mieli okazji, bo nie mam z nimi kontaktu Tego, co piszą w internecie, nie czytam, a Złotka zakończyły karierę w 2005 roku. Pewnie, że chciałbym z dziewczynami stanąć na najwyższym podium i wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego, ale jak nie wejdziemy na szczyt, to się nie rozpłaczę. W kontrakcie mam zapis, że zespół musi zająć minimum miejsca od 5 do 8. A jeszcze ważniejsze jest to, że moja praca ma być zweryfikowana po dwóch latach, a nie po najbliższych ME. Jak nie będzie zastrzeżeń do mojej osoby, to poprowadzę reprezentację także na igrzyskach w 2012 roku w Londynie. Nie asekuruję się, to nie w moim stylu, tylko nie lubię szumnych zapowiedzi.

Nie chce Pan skończyć z drużyną tak jak nasi koszykarze na Eurobaskecie?
Wypowiedzi Marcina Gortata robiły na mnie wrażenie. Chłopak budował w zespole atmosferę i chciał umotywować kolegów do walki. W trakcie turnieju gdzieś się jednak to wszystko ulotniło. Nie chciałbym, żeby nas coś takiego spotkało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski