Zezwolił jednak na ochronę znaku towarowego słowno-graficznego z wizerunkiem trębacza. Decyzja była dla kaliskich wnioskodawców zupełnym zaskoczeniem. Tym bardziej że w kwietnia tego roku te cieniutkie, słodkie wafle znalazły się - jako jeden z czterech produktów polskich - w unijnym rejestrze regionalnych specjałów o chronionej nazwie pochodzenia.
- Nie mogę pojąć, że Unia Eurpejska godzi się na ochronę nazwy, a krajowy urząd nie - mówi Eliza Smolińska, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej Ziemi Kaliskiej. - Wiele procedur i pieniędzy kosztowało nas to, by znaleźć się w unijnym rejestrze. Zależy nam, by produkt o nazwie Andruty Kaliskie był zawsze tej samej, wysokiej jakości. Stąd pomysł złożenia wniosku także w Urzędzie Patentowym.
Unijny certyfikat zobowiązuje. Producenci andrutów z LOT muszą poddawać swój wyrób, co jakiś czas, badaniom sprawdzającym, czy nie odbiega on od ustalonych norm.
- Gdyby opatentowana była nazwa Andruty Kaliskie byłoby wiadomo, czy kupujemy produkt wysokiej jakości, czy może wytwarzany na przykład w garażu. A wielu takich producentów podszywa się pod nas - dodaje Eliza Smolińska.
Urząd Patentowy RP ma jednak inne zdanie.
- To, że Andruty Kaliskie zostały wpisane na listę specjałów o Chronionej Nazwie Pochodzenia nie upoważnia zgłaszającego do monopolizacji tej nazwy przez jeden podmiot - czytamy w uzasadnieniu decyzji Urzędu Patentowego RP. LOT będzie się odwoływała.
- Nasi prawnicy pomogą przygotować odwołanie do Urzędu Patentowego - mówi Iwona Duda szefowa Biura ds. Promocji Miasta UM. W końcu andruty, to słodka wizytówka Kalisza i ważne jest, by chrupały zawsze tak samo dobrze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?