W Poznaniu występuje natomiast jako świadek, a oskarżonym jest pilski biznesmen. Ta przedziwna sytuacja procesowa powoduje, że były dyrektor miał prawo wczoraj nie zeznawać.
Skorzystał z tego prawa, nie odpowiadał również na pytania. Sąd odczytywał mu więc protokoły wcześniejszych wyjaśnień, które świadek albo podtrzymywał albo stwierdzał, że owszem - wtedy tak mówił, ale potem to zmienił...
Po zatrzymaniu w maju 2006 roku Andrzej Ż. przyznał się, że wziął "z chytrości"20 tysięcy od zdającego egzamin na doradcę podatkowego, chociaż nic w tej sprawie nie zrobił. Pytany podczas wcześniejszych przesłuchań o kontakty z Henrykiem Stokłosą, twierdził, że otrzymywał po tysiąc złotych wynagrodzenia za przeprowadzenie szkolenia w Śmiłowie. Potem - że senator wręczył mu kopertę, ale on do niej nie zaglądał i nie wie, czy były tam pieniądze. Poza tym, zwrócił mu kopertę w nienaruszonym stanie i poinformował, że decyzja w sprawie jego zaległości podatkowych będzie zgodna z prawem.
Henryk Stokłosa skomentował odczytywane wypowiedzi świadka oświadczeniem, że są niezgodne z prawdą. Na dzisiejszą rozprawę sąd wezwał kolejnego byłego dyrektora z Ministerstwa Finansów, który również jest oskarżonym o przyjmowanie łapówek od byłego senatora.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?