Młody mężczyzna po kłótni z domownikami wyjechał rowerem na pole w pobliżu gospodarstwa rodziców. Na szyi powiesił dwie butelki z żółtym płynem, zatkane szmatami, a do głowy przystawiał pistolet. Groził, że jeśli ktokolwiek się do niego zbliży, podpali się.
Powiadomiona o desperacie policja postawiła na równe nogi wszystkie służby ratownicze. Oprócz policjantów do Trzebuchowa przyjechała straż pożarna i karetka pogotowia. Pojawili się również policyjni negocjatorzy. Mężczyzna zażądał, by sprowadzić jego ojca i media. Ojciec wskutek wielkiego zdenerwowania zasłabł i musiało się nim zająć pogotowie.
- Sytuacja wyglądała naprawdę dramatycznie. Nie mieliśmy pewności, czy pistolet, który miał mężczyzna nie jest naładowany. Dlatego nie dopuszczaliśmy nikogo w pobliże tego miejsca - relacjonuje Zdzisław Kmita, rzecznik policji w Kole. - Mężczyzna był bardzo wzburzony i głośno krzyczał.
Po prawie trzech godzinach akcji, kiedy zabiegi negocjatorów nie przyniosły rezultatu, policja zdecydowała o siłowym zatrzymaniu desperata. Mężczyzna nie stawiał oporu. Policjanci odwieźli go do lecznicy. Stąd został przewieziony do szpitala psychiatrycznego na obserwację.
Dopiero po zakończeniu akcji okazało się, że w butelkach nie ma łatwopalnej cieczy, a pistolet to pneumatyczna wiatrówka z pustym magazynkiem. Desperat najwyraźniej blefował, ale bardzo chciał zwrócić na siebie uwagę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?