Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tysiące mieszkańców Jarocina żegnało kpt. Ambrozińskiego

Janusz Jaros
Wczoraj w wielkopolskim Jarocinie pochowano kapitana Daniela Ambrozińskiego
Wczoraj w wielkopolskim Jarocinie pochowano kapitana Daniela Ambrozińskiego W. Wylegalski
Mszę pogrzebową w kościele oo. Franciszkanów w Jarocinie odprawiało 15 duchownych, a przewodniczył jej generał brygady Tadeusz Płoski, biskup polowy Wojska Polskiego.

- Bóg, którego śp. Daniel Ambroziński kochał i umiłował znalazł mu w niebie wieczne mieszkanie. Kapitan Daniel lubił góry i wzniósł się na najwyższe szczyty, szczyty wieczności. Na spotkanie wyjdzie mu teraz litościwa Matka - mówił biskup. Przedstawiał zmarłego jako "dzielnego żołnierza". Prosił rodzinę, by "nie rozpaczać, bo jest wieczna ojczyzna i dom wiecznie trwały w niebie, a miłość jest silniejsza od śmierci".

Biskup przypomniał okoliczności śmierci kapitana. - Oddał życie w służbie pokoju. Poniósł śmierć męczeńską - mówił. Przedstawił życiorys zmarłego, który urodził się 7 września 1977 roku w Skierniewicach. Skończył szkołę podstawową w Koluszkach, a potem technikum spożywcze w Łodzi. Ukończył AWF oraz Wyższa Szkołę Oficerską im. Tadeusz Kościuszki we Wrocławiu.

Później szkolenie wojskowe odbył w USA. W lipcu 2004 roku ożenił się w Jarocinie z Natalią Pogorzelec. Dwa lata służył w Zamościu, a potem w Leźnicy Wielkiej. W 2006 roku służył w Iraku. - Do najtrudniejszych zadań wybierani byli zawsze najlepsi. Kpt. Daniel był ponadprzeciętny - mówił biskup. - Przed wylotem do Afganistanu kpt. Daniel był z rodziną na mszy w tym kościele. Ostatnia jego rozmowa telefoniczna z żona miała miejsce dzień przed śmiercią. Była ona wtedy z córeczką przy grocie Matki Bożej, obok tego kościoła.

ok. 5 tys - tyle osób żegnało wczoraj kapitana Ambrozińskiego

Po mszy odczytano list biskupa kaliskiego Stanisława Napierały, w którym składał on kondolencje rodzinie zmarłego. Przy trumnie przykrytej flagą narodową, wartę honorową pełniły różne formacje wojskowe, w tym kawaleria powietrzna, w której służył zabity przez talibów kapitan. Przez całą mszę nad trumną pochylały się żona i matka, opłakując zmarłego.

We pogrzebie uczestniczyło kilku generałów i szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, minister Aleksander Szczygło, który w imieniu prezydenta przekazał zmarłemu, przyznany pośmiertnie Krzyż Komandorski.

Na całej trasie przejazdu konduktu żałobnego, zmarłego żegnało tysiące mieszkańców Jarocina. Uroczystości pogrzebowe na kilka godzin sparaliżowały miasto. Na cmentarzu komunalnym zebrało się ok. 5 tys. osób. Pojawił się tam także nieobecny w kościele minister obrony narodowej i premier Donald Tusk.

Nad grobem odczytano kondolencje od prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Jesteśmy wstrząśnięci tą śmiercią - napisał prezydent. - Kapitan Ambroziński próbował uratować życie kolegom i podwładnym, eliminując strzelającego do nich przeciwnika. Niestety nie udało mu się uchronić siebie. Jego poświęcenie i męstwo zasługują na ogromny podziw, szacunek i wdzięczność. Nie ma większej ofiary niż oddać za kogoś życie. Ofiara ta nie zostanie zapomniana. Dzięki świadectwu jego bohaterskiej służby każdy żołnierz Rzeczpospolitej może z honorem nosić mundur. Chylę czoła przed jego wyjątkową ofiarnością i odwagą.

32 lata - miał polski oficer, który 10 sierpnia został zabity przez talibów w Afganistanie

Z kolei premier Donald Tusk zwrócił się bezpośrednio do zmarłego oficera. - Panie kapitanie, jesteśmy tu dziś z tobą i twoimi najbliższymi - mówił Donald Tusk. - W wielu domach Polacy myślą co zrobiłeś i jak zginąłeś. Ciepłe, serdeczne myśli krążą wokół twojej rodziny. Dziś o tobie pamiętają też twoi koledzy. Myślą o tobie i wierzą, że będziesz z góry ich pilnował, by nie musieli dołączyć do ciebie. Żegna ciebie bohatera cała ojczyzna. Panie kapitanie wszyscy chylą nisko czoła przed tobą. Zaczynasz swoją ostatnią misje. Żegnaj bo wiem, że tam jesteś - podkreślił premier polskiego rządu.

Po salwie honorowej opuszczono trumnę do grobu. Flagę z trumny minister obrony Bogdan Klich przekazał wdowie. Otrzymała ona także odznaczenia męża. Grób zasłały tysiące kwiatów.

Do zebranych przemówiła matka zmarłego. Dziękowała za wsparcie dowódcy jednostki w Leźnicy, kolegom, znajomym, delegacji rządowej, księżom, sąsiadom. - Był wyjątkowym synem, ojcem i kochającym mężem mówiła - stwierdziła matka zabitego kapitana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski