Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Oszukał naiwnych na dwa miliony złotych?

Paulina Jęczmionka
Poznański Sąd Okręgowy zajmował się dzisiaj sprawą, jaką z prywatnego aktu oskarżenia wytoczył Janowi Sz. jeden z mieszkańców Swarzędza.

Ten ostatni twierdzi, że Sz. rozporządzał jego majątkiem, choć nie miał do tego prawa. Początkowo szukał sprawiedliwości w prokuraturze, która jednak dwukrotnie umarzała śledztwo w sprawie rzekomych oszustw Jana Sz. Poszkodowanych jest jednak więcej. Łącznie szacują oni swoje straty nawet na około 2 mln zł.

Mieszkaniec Swarzędza poznał Jana Sz. przez wspólnego znajomego. Miał przedstawiać się wtedy jako przedstawiciel zagranicznych banków. Rzekomo prowadził także interesy w branży paliwowej. Był bardzo przekonywający. W końcu mężczyzna ze Swarzędza powierzył mu sprzedaż swojego rozbitego samochodu. Za pojazd chciał 30 tysięcy złotych.

- Auto było w strasznym stanie, więc nie dało się go za tyle sprzedać - przekonywał w czasie przerwy w rozprawie sądowej Jan Sz. - Znalazłem kupca za 15 tys. zł. I te pieniądze oddałem - dodaje.

Skarżący twierdzi natomiast, że nigdy ich nie otrzymał. Według niego Jan Sz. tłumaczył się pilnymi potrzebami jego firmy, zajmującej się dystrybucją paliw. Miał zaproponować w zamian spisanie umowy pożyczki. Dokumenty dotyczące tej umowy trafiły już do sądu. Jednak Jan Sz. utrzymuje, że niczego takiego nie podpisywał.

- To był dopiero początek - opowiada poszkodowany. - Jan Sz. tłumaczył mi, że zwróci pieniądze za samochód, kiedy rozwinie działalność swojej firmy. Poprosił, bym pożyczył mu na to pieniądze. I takich pożyczek udzielałem mu przez kilka kolejnych lat - mówi pokrzywdzony, który swoje straty szacuje na ok. 500 tys. zł.

Jak się okazuje, dzisiejsza wizyta Jana Sz. w sądzie nie była dla niego nowością. Jest on bowiem oskarżony w kilku podobnych sprawach. W jednej z nich komornik wydał nakaz zapłaty pożyczonych pieniędzy, ale Sz. odwołał się do sądu. Sprawa nie jest jeszcze zakończona.

Niebawem jednak zapadnie wyrok sądu we Wrześni. Jan Sz. miał tam działać na szkodę firmy Biegrol, obiecując ówczesnemu dyrektorowi załatwienie pokaźnego kredytu. Dotarliśmy także do Włodzimierza Lehmanna, przedsiębiorcy, który twierdzi, iż Sz. obiecał mu kredyt pod zastaw samochodu.

Jan Sz. nie przyznaje się do żadnego z tych czynów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski