Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Lech kupił z Nielby właściwego napastnika?

Maciej Lehmann
Były piłkarz Nielby Roman Maciejak w swoim debiucie w ekstraklasie strzelił gola Lechowi
Były piłkarz Nielby Roman Maciejak w swoim debiucie w ekstraklasie strzelił gola Lechowi M. Suchan
Krzysztof Knychała, trener Nielby Wagrowiec, miał w niedzielę powód do satysfakcji. Dwóch jego byłych wychowanków zadebiutowało podczas meczu Piast - Lech w ekstraklasie. Tak się jednak zdarzyło, że Roman Maciejak i Tomasz Mikołajczak stanęli po przeciwnych stronach barykady.

Maciejak swój debiut okrasił golem dla Piasta, Mikołajczak był na boisku zaledwie przez kilkadziesiąt sekund. Można więc zadać trochę przewrotne pytanie, czy Lech nie pomylił się i kupił z Nielby właściwego napastnika?

Dyrektor sportowy Lecha Marek Pogorzelczyk nie ma absolutnie żadnych wątpliwości. - Proszę mi wierzyć, nasz wybór jest dobry. Maciejak jest nam dobrze znany, obserwowaliśmy go jeszcze, gdy grał w SMS Łódź, którego jest wychowankiem i skąd trafił do Nielby. W Piaście łatwiej mu się wybić niż Tomkowi Mikołajczakowi w Lechu, bo ma o wiele słabszą konkurencję. Dajmy naszemu chłopakowi trochę czasu na aklimatyzację w klubie. Kibice zobaczą jeszcze jego gole, jestem tego pewien - powiedział nam Marek Pogorzelczyk.

- Piast najpierw namawiał do przejścia do ich klubu Tomka, bo wiedział, że to napastnik z największym potencjałem. Strzelał regularnie po 15 goli w sezonie, a to nie jest przypadek. Gdy wybrał Lecha, gliwiczanie zwrócili się do Maciejaka - wyjaśnia Krzysztof Knychała. Trener Nielby też przyznaje, że Kolejorz będzie miał z Mikołajczaka sporo pożytku.

- Gdy strzeli pierwszą bramkę, następne gole będzie zdobywał już lawinowo. To typ gracza, który potrzebuje trochę czasu, by wkomponować się w drużynę. Słyszałem, że na treningach strzela sporo bramek, więc gdy dostanie trochę więcej czasu w meczu na pokazanie, co umie, to na pewno nie zawiedzie - dodaje Knychała.

W niedzielę oczy kibiców skierowane były jednak głównie na Grzegorza Kasprzika, który do Lecha trafił właśnie z Piasta. Tak się złożyło, że w swym debiucie ligowym w barwach poznańskiej drużyny "Kapel" zagrał właśnie w Gliwicach. - PZPN chyba umyślnie tak ułożył terminarz, żebym od razu zagrał przeciw Piastowi - śmiał się Kasprzik.

- Starałem się podejść do tego meczu, jak do każdego innego, ale podwyższona adrenalina była. Nie mogło być jednak mowy o stresie, znam swój fach i skupiłem się na bronieniu bramki mojej nowej drużyny.

Kibice ciepło przyjęli byłego bramkarza Piasta, koledzy z byłej drużyny mocno ściskali Kasprzika.
- Ciągle mam tu wielu znajomych i przyjaciół, więc cieszy mnie takie przywitanie przez kibiców - mówił bramkarz.

- Większość z nich rozumie, że takie jest piłkarskie życie i zmiana klubów nie jest niczym dziwnym. Gdy byłem w Piaście, robiłem wszystko, aby tej drużynie szło jak najlepiej. Teraz takie samo nastawienie mam do Lecha. Żałuję, że nie udało się zagrać bez straty bramki, jednak wygraliśmy i to się liczy - zakończył Kasprzik.

Warto zauważyć, że jeszcze pod wodzą Jacka Zielińskiego Lech przedłużył passę spotkań bez porażki. Kolejorz jest niepokonany w lidze od 22 meczów. To rekord w historii poznańskiego klubu.
Do kronik Lecha na trwałe wpisze się też Jakub Wilk. Jego gol na 3:0 po pięknym strzale w 65. minucie, był 1800. bramką zdobytą przez Kolejorza w rozgrywkach ekstraklasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski