- Wszystko to kosztowało nas naprawdę dużo nerwów - wspomina pan Lucjan, dorosły już brat chłopca. - Mnie odmówiono prawa opieki nad bratem, czego nie rozumiem. Przecież w czasie, gdy Rysiu był w ośrodku, stale go odwiedzaliśmy. Nie było też problemu, gdy czasowo "urlopowano" go do siostry Agnieszki. Kuratorzy wypowiadali się pozytywnie na jej temat. Wówczas postanowiliśmy, że siostra spróbuje raz jeszcze. Tym razem wystąpiła z prośbą o utworzenie rodzinnego domu, do którego miałby trafić nasz brat.
Udało się. Chłopiec jest już u siostry, otoczony rodziną. - Rysiu jest bardzo radosnym dzieckiem - zapewnia pan Lucjan. - Bardzo często się śmieje. U siostry ma własny pokoik. Wyremontowaliśmy całe mieszkanie. Dziś ma prawie trzy lata. Bardzo lubi jeździć na swoim rowerku. Już nawet trudno za nim zdążyć. Najważniejsze, że jest szczęśliwy i wreszcie wszyscy jesteśmy razem - przyznaje młody mężczyzna.
Losem Rysia i desperackiej walki o niego jego matki żyła w swoim czasie cała Polska. Wągrowiecki sąd uznał, że rodzice nie są w stanie należycie opiekować się chłopcem, że w domu panują warunki, w których nie może wychowywać się maleństwo. Instynkt macierzyński Doroty S. brał jednak górę.
Podobnie jak wówczas, gdy zapadła decyzja o zabraniu jej starszych dzieci, także w obronie najmłodszego synka kobieta zdecydowała się na ucieczkę. Kiedy jednak wróciła do rodzinnego domu w Rąbczynie, na jej ślad wpadła policja. Aby odebrać maleńkie dziecko z rąk matki, wysłano tam... brygadę antyterrorystyczną.
Więcej w dzisiejszym wydaniu Polska Głos Wielkopolski, lub www.prasa24.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?