Piłkarz Czerwonych Diabłów w środę grał w sparingu z Boca Juniors w Monachium. W czwartek wieczorem wrócił do Anglii, a już w piątek wylądował w Berlinie, skąd w sobotę rano wyruszył pociągiem do Poznania. Z dworca odebrał go Piotr Reiss, który z Kuszczakiem zamienia się rolami, jak wyjeżdża na Wyspy. - Z Tomkiem znamy się bardzo dobrze od czasów wspólnej gry w Hercie - tłumaczył "Rejsik".
Pierwsze kroki Kuszczaka w Opalenicy przypomniały ubiegłoroczną histerię związaną z pobytem Lukasa Podolskiego. W końcu bramkarz MU przebił się przez grupę swoich wielbicieli i przypomniał sobie czasy, kiedy sam startował do wielkiej kariery. - W życiu piłkarza liczy się cierpliwość i rozsądek. Do tego musi dochodzić radość z gry i zaangażowanie na treningach. Każdy młody zawodnik musi sobie zdawać sprawę, że bez wyrzeczeń nie dojdzie do najwyższego pułapu - przyznał 27-letni zawodnik.
Jego zdaniem fakt, że nie jest bramkarzem numer 1 w MU, nie jest frustrujący. - Cel minimum w życiu już osiągnąłem, bo przecież gram w najlepszym klubie świata, w dodatku mam z nim podpisany trzyletni kontrakt. Nie jestem jednak minimalistą i zamierzam walczyć o podstawowy skład. Na tym etapie rywalizacji nie szukam innych rozwiązań. Nie interesuje mnie zmiana barw klubowych, bo czuję, że dostanę swoją szansę od Aleksa Fergusona - dodał Kuszczak.
W rozmowie z nim nie mogło też zabraknąć odwiecznego tematu, czyli nieobecności od roku w kadrze Leo Beenhakkera. - Jestem Polakiem i zawsze zależało mi na występach w reprezentacji, ale przecież sam się nie powołam - zakończył gość specjalny Remes Cup.
Serial Kuszczaka z rozdawaniem autografów obserwował z boku pomysłodawca turnieju Bartosz Remplewicz (też pozował do zdjęć uczestnikom zawodów). Sugestie niektórych trenerów, by gwiazdę turnieju sprowadzać na późniejszą godzinę i namawiać do pokazowego treningu, skwitował krótko. - To nierealne. Musimy się cieszyć z tego, że Tomek w ogóle dla nas znalazł czas. Nie możemy mu narzucać harmonogramu dnia - zauważył Remplewicz.
Oczywiście był dumny, że 20 boisk w Opalenicy znów zapełniło się piłkarską młodzieżą z całego świata. W przyszłości baza Remesu powiększy się o budowany obok głównej płyty czterogwiazdkowy hotel. Pod koniec roku opalenicki ośrodek ma szanse stać się prawdziwą futbolową perełką. - Jestem pewien, że poziom naszych usług pobytowo-treningowych zostanie doceniony. Nie ukrywam, że marzy mi się goszczenie podczas Euro 2012 reprezentacji Niemiec. Gdyby ten cel udało się zrealizować, to po mistrzostwach nie będziemy się musieli martwić o następnych gości - podkreślił Remplewicz.
A na perfekcyjnie równych murawach w tym czasie toczyły się pierwsze mecze młodzieżowego festiwalu. Były pierwsze okrzyki radości, pierwsze łzy smutku i ... pierwsze kontuzje. Zdarzały się też pogromy i nierówne boje, ale stali uczestnicy Remes Cup bardziej niż na wynikach turnieju koncentrują się na niepowtarzalnej atmosferze.
- Gwiazdy ściągamy, ale nie po to, żeby zdominowały rozgrywki. Jeśli chcemy bić rekordy frekwencji, działać zdużym rozmachem i stawiać na spontaniczność, nie możemy przeprowadzać selekcji zgłoszeń. Udział w naszym turnieju oprócz wartości szkoleniowej ma być dobrą zabawą, a czasami nawet wakacyjną przygodą - przyznał dyrektor Remes Cup Robert Hirsch.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?