Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były doradca podatkowy pogrążył Stokłosę

Barbara Sadłowska
Henryk Stokłosa twierdzi, że zeznania świadka są nieprawdziwe
Henryk Stokłosa twierdzi, że zeznania świadka są nieprawdziwe W. Wylegalski
- Wysoki Sądzie! Zeznania pana J. nie są zgodne z prawdą - powiedział wczoraj były pilski senator Henryk Stokłosa. - Są to perfidne kłamstwa.

Takie oświadczenie wygłaszał po niemal każdym odczytaniu wcześniejszych wyjaśnień swojego byłego doradcy podatkowego. Marian J., były dyrektor Izby Skarbowej w Pile, jest głównym świadkiem oskarżenia w procesie byłego pilskiego senatora. To on miał wozić wędzone węgorze i pieniądze dla dyrektorów z Ministerstwa Finansów, a także wręczać koperty z gotówką byłemu prezesowi poznańskiego sądu administracyjnego i urzędniczce, która poznała sędziego z senatorem.

Wczoraj Marian J. miał zeznawać jako pierwszy świadek. Pojawił się jednak pewien kłopot: Marian J. jest również oskarżonym, a stawiane mu zarzuty dotyczą sytuacji z udziałem byłego senatora, jego głównej księgowej i sędziego. Sprawa byłego doradcy nie została połączona z poznańskim procesem - tak zdecydował w ubiegłym tygodniu sąd apelacyjny.

Marian J. ma odpowiadać przed Sądem Rejonowym w Chodzieży za przekazanie łapówki od Henryka Stokłosy sędziemu Ryszardowi S. i urzędniczce Elżbiecie Z. Pozostałe zarzuty wobec niego zostały prawomocnie umorzone. Jednak w takiej sytuacji świadek (a jednocześnie oskarżony) ma prawo milczeć i nie odpowiadać na pytania.

Tak też postąpił 72-letni Marian J., który na wczorajszą rozprawę przybył z adwokatem i... dwoma "ochroniarzami". Obecność dwóch milczących, rosłych panów zaniepokoiła Jolantę Turynowicz-Kieryłło, adwokata księgowej Henryka Stokłosy.

Pani mecenas wyraziła obawę, że świadek nie będzie mógł swobodnie zeznawać, czując presję prokuratury, która otacza go ochroniarzami. Na to prokurator zarzucił pani adwokat "emocjonalne nakręcanie" sprawy i stwierdził, że nie będzie się odnosił do niemerytorycznych wniosków obrony. Sytuację wyjaśnił adwokat świadka, oświadczając, że owi panowie nie mają nic wspólnego z prokuraturą.

- Świadek poważnie choruje, dlatego przybył z postronnymi osobami, które udzielą mu pomocy w przypadku zasłabnięcia - powiedział adwokat Robert Magnuszewski.

Sędzia Mariusz Sygrela przypomniał wówczas publiczności, składającej się głównie z pracowników Farmutilu, popierających oskarżonego szefa, że sąd będzie reagował na niewłaściwe komentarze i fotografowanie bez zgody (podczas ostatniej rozprawy sędzia Sygrela dopilnował, by fotoamator z firmy senatora skasował zdjęcia).

Potem rozprawa potoczyła się według schematu: sędzia sprawozdawca odczytywał, co Marian J. powiedział jako podejrzany od grudnia 2006 roku, świadek oświadczał, że nie będzie odnosił się do swoich wcześniejszych wyjaśnień, a Henryk Stokłosa komentował niemal każde z nich, że "nie odpowiadają one prawdzie".
Z wcześniejszych wyjaśnień świadka Mariana J. wynikało, że ten starszy, schorowany mężczyzna będzie współpracował z prokuraturą w zamian za nadzwyczajne złagodzenie kary. Mówił w nich o tym, jak wręczał koperty z 20 tysiącami złotych dla sędziego i 15 tysiącami dla urzędniczki, która namówiła go na przyjazd do biznesmena. Opowiadał też, jak woził wędzone węgorze z własnego stawu do Warszawy dla dyrektora departamentu, który wydawał korzystne dla senatora decyzje w sprawach podatkowych.

- Nie chciałem w ten sposób uzyskać jego przychylności, ale wiedziałem, że doceni ten gest, bo był koneserem ryb - mówił Marian J., przyznając, że dyrektorzy z ministerstwa nie wydawali decyzji sprzecznych z prawem, a senator był niejako "przymuszony" do wręczania łapówek, ponieważ był nieustannie kontrolowany i nękany przez urzędy skarbowe.

Dziś, na kolejną rozprawę przyjedzie Elżbieta Z., która miała przyjmować od senatora pieniądze za kontakt z sędzią, a jutro - dwaj byli dyrektorzy departamentów z Ministerstwa Finansów. Ponieważ oni także są oskarżonymi - ich proces toczy się w Warszawie - sytuacja z wczorajszej rozprawy może się powtórzyć.

Proces pilskiego biznesmena, jego głównej księgowej i poznańskiego sędziego sądu administracyjnego rozpoczął się 1 kwietnia. Na pierwszych dwóch rozprawach warszawscy prokuratorzy prezentowali zarzuty - jest ich łącznie 25 - i główne tezy aktu oskarżenia. Potem sąd oddał głos byłemu senatorowi, a następnie jego byłej księgowej, która również nie przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień. Trzeci oskarżony, sędzia, złożył jedynie oświadczenie, w którym stwierdził, że nie przyjmował pieniędzy od senatora ani też nie brał udziału w postępowaniach administracyjnych, które dotyczyły jego podatkowych problemów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski