Pierwsze wrażenia Sidonii Jędrzejewskiej po przyjeździe do Strasburga nie były najlepsze. W budynku było gorąco, bo nie działała klimatyzacja. A w jej gabinecie, z którego ma widok na przedmieścia, nie działał internet.
Innych zaskoczeń nie było, bo dla Jędrzejewskiej nie była to pierwsza wizyta w europarlamencie. Wcześniej pracowała bowiem w PE jako doradca do spraw budżetu Unii Europejskiej z ramienia Europejskiej Partii Ludowej. Dlatego teraz zabiegała o dostanie się właśnie do komisji budżetowej.
- Mam sporą wiedzę na temat jej funkcjonowania. Poza tym jestem pragmatyczna. W tej komisji, mówiąc o celach politycznych, przekładamy je na konkretne sumy pieniędzy - tłumaczy.
Wielkopolscy nowicjusze byli już oswojeni z unijnymi instytucjami
Od razu zastrzega także, że nie obiecuje, iż jej obecność w komisji spowoduje realizację w Polsce jakiegoś projektu. Bo komisja nie ma nawet takich kompetencji. Zapowiada jednak walkę o pieniądze na takie dziedziny, jak bezpieczeństwo energetyczne, innowacyjność czy politykę regionalną.
Posłanka nie zdążyła jeszcze odwiedzić centrum Strasburga, bo nie miała na to czasu. Na obiady chodziła do położonej po sąsiedzku stołówki Rady Europy. Zdradza, że tam jest lepsze jedzenie oraz mniejszy tłok. - Ale jak o tym napiszecie, to zapewne zacznie przychodzić więcej osób - śmieje się europosłanka z Wielkopolski.
Drugim nowicjuszem z Wielkopolski jest Andrzej Grzyb z PSL. Przyznaje, że wzruszył się podczas pierwszego posiedzenia. To, co zobaczył podczas obrad, nazywa inną rzeczywistością. - W porównaniu do naszego Sejmu, tu są inne procedury. Jest dobre zaplecze, gdzie można zaopatrzyć się w mnóstwo rozmaitych materiałów. Warto jednak je selekcjonować, bo na zapoznanie się ze wszystkimi nie starczyłoby czasu - podkreśla.
Ale podobnie do Sidonii Jędrzejewskiej, nie miał tremy towarzyszącej debiutantom. Poseł Grzyb w przeszłości wiele razy odwiedzał europarlament. Wizyty wynikały między innymi z kierowania sejmową Komisją ds. UE. - Oczywiście teraz występuję w innej roli i na pewno sporo nauki przede mną. Ale o przyszłość się nie obawiam, bo jestem dobrze przygotowany do wypełnienia mandatu - zapewnia Andrzej Grzyb.
W PE trafił do dwóch komisji: zagranicznej oraz do spraw energii i przemysłu. Ale oprócz tego zamierza pracować nad kwestiami dotyczącymi rolnictwa i polityki regionalnej. Podczas kolejnego posiedzenia, które odbędzie się w Brukseli, zamierza wynająć mieszkania. Bo jak zaznacza, nie chciałby mieszkać w hotelu.
Marek Siwiec, który podczas swojej pierwszej kadencji był wiceprzewodniczącym PE, radzi nowicjuszom, by podczas pierwszych tygodni zasięgali rady u starszych kolegów. Bo to oni mają doświadczenie oraz niezbędną wiedzę. Przede wszystkim na temat skomplikowanych procedur i zwyczajów.
W przypadku SLD, na siedmu europosłów tej partii, trzech rozpoczęło swoją pierwszą kadencję. Wśród nich jest między innymi Wojciech Olejniczak. Jak mówi Siwiec, wraz z kolegami zaprosił "nowych" na kolację, by opowiedzieć im o specyfice pracy w Brukseli i Strasburgu.
- Pierwsze tygodnie mogą być dla nich trudne i powinniśmy trzymać się razem. Praca w europarlamencie jest jak rejs przez Atlantyk. Wsiadamy razem na pokład i przez pięć lat musimy się wzajemnie wspierać - tłumaczy.
Siwiec radzi także, by nowi europosłowie szlifowali języki. - Wielu z nas myślało, że dobrze mówi po angielsku, ale rzeczywistość zweryfikowała te wyobrażenia. Codzienne kontakty z kolegami z innych krajów mnie samego wiele nauczyły, mimo że od lat swobodnie mówiłem w tym języku - dodaje Marek Siwiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?