Sądzili, że ucieka nim poszukiwany przestępca, Sebastian Sz. Jednak w roverze zamiast bandyty siedziało dwóch wystraszonych próbą zatrzymania 19-latków. W wyniku policyjnego ostrzału jeden z nich zmarł, drugi trafiony kulą w kręgosłup, porusza się na wózku inwalidzkim. Sprawę karną poprzedziły procesy cywilne. Odszkodowanie i zadośćuczynienie zasądzono dla rodziny zmarłego Łukasza.
Dawid, oprócz rekompensaty za krzywdę i kalectwo, otrzymał rentę. Jednak dla nich pieniądze nie były najważniejsze. Oczekiwali chociażby symbolicznej kary dla policjantów. Zaskarżyli pierwszy wyrok, uniewinniający funkcjonariuszy. Wczoraj ponownie usłyszeli, że policjanci nie są winni. - Nie spodziewałam się, żeby za śmierć i kalectwo nie było winnych - powiedziała Aldona Targosz, matka Łukasza.
- Ponad pięć lat już czekamy i drugi raz to samo - dodał ojciec nastolatka.
Dlaczego sąd uniewinnił policjantów? Sędzia Agata Adamczewska, uzasadniając wczorajszy werdykt, powiedziała, że chociaż zdarzenia sprzed pięciu lat były tragedią dla chłopców i ich bliskich, wyrok nie może być skazujący. Przypomniała, że w procesie karnym wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonych. Tak było też w tym przypadku.
Biegli nie byli w stanie precyzyjnie odtworzyć przebiegu zdarzenia, ustalić kolejności, w jakiej policjanci oddali 38 strzałów. Zeznania naocznych świadków - z różnych przyczyn - nie były do końca wiarygodne. Wątpliwości nie udało się rozstrzygnąć. Sąd przyjął więc, że policjanci zaczęli strzelać w sytuacji zagrożenia życia - przede wszystkim dlatego, że zabrakło dowodów, by obalić ich wersję.
- Na podjęcie decyzji mieli ułamki sekund - mówiła sędzia Adamczewska. - Cała akcja - od momentu, gdy kierowca rovera uderzył tyłem w policyjny samochód do zatrzymania się na płocie posesji przy ulicy Bałtyckiej - trwała 9,4 sekundy.
Zdaniem sądu, funkcjonariusze uznali, że kierowca samochodu zamierza ich rozjechać i ostrzałem próbowali go zatrzymać. Tym samym nie naruszyli zasad użycia broni, zapisanych w ustawie o policji. W uzasadnieniu sąd nie odniósł się do kwestii błędnego rozpoznania, szeroko omawianego przez prokuratora.
Jego zdaniem, ci doświadczeni funkcjonariusze popełnili błąd, nie weryfikując informacji o miejscu pobytu poszukiwanego przestępcy. Dlatego ruszyli w pościg za samochodem wyjeżdżającym sprzed bloku w Swarzędzu, w którym miał się ukrywać Sebastian Sz. Ich błąd uruchomił proces decyzji, który zakończył się tragedią. Na marginesie - kilka dni później Sebastian Sz. został zatrzymany właśnie w Swarzędzu. Zaskoczony - nawet się nie bronił...
Wczorajszy wyrok jest nieprawomocny. Rodzice Łukasza już zapowiedzieli, że go zaskarżą. Prokurator natomiast podejmie decyzję po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku. W poniedziałek, podczas ostatniej rozprawy, domagał się dla oskarżonych kar więzienia - bez zawieszenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?