Z aktu oskarżenia wynika, że wiedząc o fatalnym stanie dworca, którego dach spłonął przed dwoma laty, dopuścili do użytkowania części budynku. Kolej nie zainwestowała w remont, ale sprzedawała bilety w holu zniszczonego dworca. Wina oskarżonych ma polegać także na tym, że nie zastosowali się do zaleceń inspektora nadzoru budowlanego.
- Jestem niewinny, bo nic złego nie zrobiłem - podkreśla Roman Biniszkiewicz, który chce, by podać jego nazwisko. - Chcieliśmy wyremontować dach, ale żaden z trzech przetargów nie został rozstrzygnięty. Zamierzamy teraz sprzedać budynek, bo on nam jest niepotrzebny. Ruch na tym dworcu jest znikomy - dodaje oskarżony dyrektor.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?