Mam wątpliwości, czy to najlepsza formuła kształtowania ładu przestrzennego w mieście. Takich jednak nie mam, gdy okazuje się, że ta polityka miasta stosowana jest "po uważaniu".
Plan budowy osiedla w rejonie ulicy Bielniki w Poznaniu prawdopodobnie nigdy by nie powstał, gdyby nie zaczął o to zabiegać poznański biznesmen Piotr Voelkel. Zmieniono przeznaczenie tego terenu, który miał służyć sportowi i rekreacji (teren stanowił fragment tzw. południowego klina zieleni).
Nie Voelkel jednak będzie tam budował, który sukces w postaci uchwalenia planu sprzedał. Oglądałem wizualizacje. Są rzeczywiście bardzo ładne. Ta część miasta ma szansę stać się jedną z piękniejszych części miasta.
W czym zatem problem? Otóż po drugiej stronie ul. Droga Dębińska straszy wszystkich koszmarek w postaci ruiny po byłym stadionie. Do tego dochodzą tereny, na których od lat Poznań "zdobi" targowisko przy Dolnej Wildzie. Dlaczego tam się nic nie dzieje? Ano dlatego, że jest to w obrębie klina zieleni. W tym przypadku miasto upiera się, by prywatny inwestor zbudował tam deficytowe z natury obiekty rekreacyjno-sportowe.
Jak to jest, Panie prezydencie, że jednym w inwestowaniu się pomaga, a inni nie mają na to szans? Dlaczego, gdy jedni zyskują na zmianie przeznaczenia terenu, to nie widzi Pan w tym nic niestosownego, a w przypadku innych, określa ich Pan spekulantami?
Sprawa Bielnik nie jest pierwszym przykładem fakultatywnego traktowania inwestorów2 lata temu poznańskie władze chciały nawet zmienić granice jednego z uchwalanych planów miejscowych, by właścicielce terenów uniemożliwić budowę osiedla. Należy rozumieć, że ona to pewnie była spekulantką, ja tylko nie wiem - dlaczego?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
