Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkówka plażowa: Czeska nawałnica w sercu miasta

Radosław Patroniak
Prezydent Poznania Ryszard Grobelny składa gratulacje i wręcza zwyciężczyniom poznańskiego turnieju okazały puchar
Prezydent Poznania Ryszard Grobelny składa gratulacje i wręcza zwyciężczyniom poznańskiego turnieju okazały puchar fot. MAREK ZAKRZEWSKI
Debiut siatkarek plażowych w stolicy Wielkopolski wypadł okazale. Finałowy mecz Grand Prix Polski na placu Wolności śledziło prawie dwa tysiące osób. Puchar Prezydenta Poznania i czek na 2200 zł odebrały zawodniczki z Czech, Hana Klapalova i Tereza Petrova, które w całym turnieju straciły tylko jednego seta.

Moment słabości miały w półfinałowym pojedynku z parą Kinga Kołosińska, Magdalena Michoń-Szczytowicz. - To niezwykle doświadczony duet, więc zaskoczenie stylem gry rywalek nie trwało długo. Czeszki szybko wyciągnęły wnioski i bez problemu wygrały kolejne dwie partie. W finale też będą dla mnie faworytkami, bo są mocniejsze psychicznie od każdej naszej pary - zapowiadała trenerka kadry młodzieżowej, Violetta Bakoś z Wrześni.

Jej słowa znalazły odzwierciedlenie na piasku. Do połowy pierwszego seta Katarzyna Urban i Joanna Wiatr dorównywały kroku czwartej parze ostatniego World Touru w Seulu (w przyszły weekend Czeszki spróbują powalczyć o medal w MŚ w norweskim Stavanger). Potem efektowne obrony i kontry 27-letnich zawodniczek zrobiły swoje. Asem zakończyły pierwszą partię, a w drugiej rozbite psychicznie Polki były już tylko dla nich tłem.

- Wbrew pozorom nie było nam łatwo przebrnąć przez fazę eliminacyjną turnieju. W finale też się obawiałyśmy rywalek, które nie raz już pokazały, że mogą być groźne dla najlepszych. Cieszymy się z wygranej, ale występ w Poznaniu traktujemy jako przatarcie przed najważniejszym startem w sezonie, czyli mistrzostwami świata - podkreśliła pochodząca z Ostrawy Tereza Petrova. Jej partnerka urodziła się natomiast w Brnie. Obie na plaży zarobiły już ponad 500 tys. zł.
W obozie finałowych przeciwniczek mimo porażki nie panowały minorowe nastroje. - Przegrać z Czeszkami to nie wstyd. Drugie miejsce w tej sytuacji nie jest złe. Mogło być lepiej, ale zabrakło nam doświadczenia, konsekwencji i szczęścia - tłumaczyła Katarzyna Urban, która wraz ze swoją partnerką, odrobiła część strat do prowadzącej w rankingu PZPS pary, Karolina Sowała i Monika Brzostek.

Siatkarki SMS Łódź w Poznaniu zajęły trzecie miejsce. - Lubimy takie zawody rozgrywane w centrum miasta. W Berlinie, skąd tutaj przyjechałyśmy, było podobnie. Wolimy miejskie turnieje, bo przynajmniej wiemy, że ludzie przychodzą specjalnie dla nas. Nad morzem często to robią z nudów, jak mają już dość opalania i leżenia na piasku - zauważyła Karolina Sowała.
Ona wspólnie z Moniką Brzostek to jedna z trzech profesjonalnych par w Polsce. - Dla mnie kontrakt z PZPS to dobre rozwiązanie, bo w halówce, przy swoim niezbyt wybitnym jak na siatkarkę wzroście, nie miałabym szans, żeby się przebić do krajowej czołówki. Z drugiej strony nie jest łatwo przez cały rok być na walizkach i myśleć o występie na ME do lat 23. Jeśli na tej imprezie nie zdobędziemy medalu, pożegnamy się ze stypendiami - przyznała Monika Brzostek.

Nie tylko ona miała wątpliwości, czy związek powinien decydować o przyszłości zawodniczek na podstawie jednego wyniku. - W dodatku rozgrywanej innym systemem niż poznański turniej. Na ME każdą porażkę będzie eliminować z rywalizacji. To też odpowiedź na pytanie, dlaczego siatkarki, które latem są pod moją opieką, jesienią muszą szukać pracy w klubach. Ich postawą nie jestem zaskoczona. W doborowej obsadzie dojście do ćwierćfinału było kresem ich możliwości - dodała ViolettaBakoś.

Nie tylko ona chwaliła turniej za perfekcyjną organizację. - Trudno mi siebie oceniać, ale zrobiliśmy wszystko, żeby zawodniczki czuły się jak u siebie w domu. Mieliśmy też szczęście do pogody, bo przy tym chimerycznym czerwcu ominęły nas deszczowe nawałnice. Ta czeska na piasku była już do przewidzenia i nikomu nie przeszkadzała - mówił Damian Lisiecki, organizator GP.
W przyszły weekend do Poznania przyjadą mężczyźni. - Dobrze, że coś się w mieście dzieje. Na jeszcze większe tłumy trzeba pracować latami - stwierdził Ryszard Śliwa, przewodniczący komisji sportu i turystyki w Radzie Miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski